schafter: 4 powody, dla których jego nowy album może rozbić grę

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
schafter.jpg
fot. @dscll

To najgłośniejsza premiera 2019 spośród wszystkich tych, które... jeszcze się nie ukazały. Hype zbudowany wokół postaci schaftera wydaje się zasłużony - wizerunek gościa przeklejonego z innych czasów nie tylko przyciąga publiczność, ale i zgrywa się z jego produkcją i stylem rapowania.

Rap lubi takie historie - znakomity kawałek, który szybko katapultuje autora na języki. Niestety bardzo często kończy się na pojedynczym wystrzale; one hit wonderów w hip-hopie nie brakuje. Na szczęście dvd mlodegoskinego i schaftera do nich nie należy. Niedawno ukazał się singiel hot coffee, który zapowiada album tego drugiego. Mamy kilka związanych z nim oczekiwań i nadziei!

1
Produkcja

Styl schaftera jest klimatyczny. Czasem ociera się o trueschool, ale zamiast rekonstrukcji historycznej lat 90. mamy nową jakość. Czasem hi-hat ładnie zacyka, ale nie jest to trap z fabryki fałszywych marzeń. schafter ma bardzo świadomą paletę brzmieniową, używa jej w rozmyślny i kapitalny sposób, kreując dźwiękowe pejzaże, w których pierwsze skrzypce grają rozmarzenie i pozytywna melancholia.

2
Nawiązania i zabawy słowne

Zazwyczaj kiedy polski rap bierze się za anglicyzmy, wychodzi z tego upiorna mieszanka a la Frankenstein, która każdą językową hybrydą błaga o skrócenie ich cierpienia. Z schafterem jest inaczej. Anglicyzmy wpadają z niewymuszonym luzem, nie rozbijają flow, budują klimat kawałków. Jest wiele głosów twierdzących, że schafter jest lepszym producentem niż raperem. hot coffee, nazwane od seksualnej minigry z GTA: San Andreas, ucisza te głosy dość skutecznie. Jego storytelling też jest czymś, czemu warto się przyjrzeć bliżej - low key, ale dość skuteczny.

3
Umiarkowane featuringi

Polski rap - chociaż w sumie rap w ogóle - cierpi na nadmiar bezsensownych featuringów. Brzemię cross contentu (tfu, paskudny język) ściąga w dół niejedną solidną płytę. Patrząc na dotychczasową karierę schaftera, mamy cichą i lekko uzasadnioną nadzieję, że tytuły utworów z nowej płyty nie będą napęczniałe od modnych ksywek, które nie wnoszą nic poza repostem. Dobry featuring potrafi wzbogacić kawałek, wnieść nową perspektywę, zróżnicować brzmienie. Zły - kompletnie położyć numer i rozmyć jego przekaz. Nie podejrzewamy schaftera o featuringozę, ale z polskim rapem bywa tak, że lepiej martwić się na zapas, a potem miło się zaskoczyć. Szczególnie, że to będzie pierwsze wydawnictwo Wojtka w blasku relatywnej sławy, a wszyscy dobrze wiemy, że wyjście z podziemia bywa bolesne.

4
Dobre refreny

Ach, trudna sztuka refrenów. Jako że zawodowych ludzi od hooków nie mamy tak dużo, jak nam potrzeba, wiele rapowych numerów cierpi na kiepskie refreny. W najlepszym przypadku dostajemy coś użytecznego, w najgorszym krwawią nam uszy. U schaftera refreny - jak praktycznie wszystko inne - są niewymuszone, naturalne i wpadają w ucho. Czy możemy być zatem spokojni o los refrenów na nowym albumie? Jeśli dotychczasowa historia schaftera jest jakąś wskazówką - raczej tak. Drobna ostrożność jednak wskazana - odsyłamy do punktu o featuringach.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.