5 filmów na Święta, które możecie obejrzeć zamiast Kevina albo „Listów do M.”

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
kształt cover.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

MOŻE JESZCZE BARSZCZYKU? JARZYNOWA ZJEDZONA? O KAROLAK W TELEWIZJI, ZRÓB GŁOŚNIEJ! Nie chcecie, żeby tak to wyglądało. Co prawda z barszczem i sałatką niezbyt pomożemy, ale już z dyktaturą TV - jak najbardziej.

Słuchajcie, mamy 2021 rok. Naprawdę nie jesteśmy skazani na ofertę Polsatu, TVN czy publicznej. Albo ma się odbiornik z wbudowanymi aplikacjami platform streamingowych, albo można podłączyć komputer kablem - i gotowe. Fajnie, że znowu leci Kevin i Pada Shrek, natomiast są pewne granice. Święta to przede wszystkim moment refleksji i spędzania czasu z rodziną, do czego skądinąd zachęcamy, ale te trzy dni można też wykorzystać na obejrzenie paru fajnych tytułów, które z różnych względów mamy jeszcze niezaliczone. Także tych do oglądania z całą rodziną.

Dlatego łapcie nasze szybkie zestawienie produkcji, które są dobre, dostępne na polskojęzycznych platformach streamingowych i bez problemu można je włączyć przy całej rodzinie - bez obawy, że nagle przy barszczu i uszkach zaatakują nas sceny dekapitacji albo hardkorowego seksu. Nie musicie dziękować.

1
Spider-Man: Uniwersum
spiderman.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

gdzie: Netflix

Ostatni film o Człowieku-Pająku wykręca nieprawdopodobne rezultaty w kinach, pędząc po miano najpopularniejszego filmu od momentu wybuchu pandemii. My już widzieliśmy i polecamy. Natomiast w dalszym ciągu, choć przecież od kinowej premiery minęło już trochę czasu, jesteśmy zachwyceni animowanym Spider-Man: Uniwersum. To jest autentycznie jeden z tych tytułów, po których każdy czuje się, jakby miał dziesięć lat i właśnie obejrzał film życia.

Tam naprawdę zgadza się wszystko. Jest i dobry plot fabularny - zagubiony w otaczającym go świecie dzieciak, który nagle odkrywa w sobie supermoce. I galopująca akcja; galopująca tak szybko, że są momenty, w których widz wchodzi w regularny trans. I doskonałe efekty dźwiękowe - dawno nie widzieliśmy tak dobrze brzmiącego filmu! I Spider-Man, wiadomo. Ale jest to także ten rodzaj animacji dla całej rodziny, która nienachalnie i bez kiczu pokazuje, że generalnie w życiu dobrze jest polubić samego siebie. Brzmi jak najgorszy banał, ale tu naprawdę zostało to dobrze ograne scenariuszowo.

2
Last Christmas
last christmas.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

gdzie: Netflix

Nie jest to ta sama półka filmów świątecznych co Witaj Święty Mikołaju - uprzedzamy. Natomiast w Last Christmas nie ma ani nadmiaru lukru, ani przypału, więc bez problemów można pochłonąć to z całą rodziną. Fabuła trochę trąci Listami do M.; samotna Brytyjka, pracująca jako elf w sklepie z artykułami świątecznymi, nagle poznaje faceta życia. Chociaż w sumie to nie do końca jest facet życia. Jak się o tym przekonała? To już w dalszej części filmu. Produkcja nie jest sztampowa, więcej, Last Christmas momentami wjeżdża w poważniejsze tony niż reszta świątecznych komedii. I mamy całkiem zgrabny fabularny twist, ale nawet nie oczekujcie, że zdradzimy.

Jest też Emilia Clarke. A gdziekolwiek pojawia się Emilia Clarke, świat staje się lepszy.

3
Kształt wody
kształt.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

gdzie: HBO GO

Po czasie czuć, że to była bardzo zaskakująca decyzja Amerykańskiej Akademii Filmowej - Kształt wody pokonał w walce o miano najlepszego filmu roku Trzy billboardy za Ebbing, Missouri. My Oscara dalibyśmy temu drugiemu, natomiast samo to, że najważniejszą filmową nagrodę świata wygrała baśń dla dorosłych, jest wyborem dość odważnym. Ale kto jeśli nie Guillermo Del Toro? Facet już nie pierwszy raz pokazał, że akurat w tym gatunku czuje się jak ryba w wodzie. Porównanie w tym przypadku chyba trafione.

Jest to de facto trochę kontynuacja tematu, który poruszały zarówno Frankenstein, jak i E.T. Czyli dziwny stwór, który nagle pojawił się w życiu głównej bohaterki. Na początku przerażający, ale później okazuje się, że to nie żadna bestia, a istota, mająca uczucia. Nieprzyjemnie robi się dopiero wtedy, kiedy wrogi świat usiłuje ją ukatrupić. Kino humanistyczne, uczące otwartości na inne, może momentami scenariuszowo nieco banalne, ale nadrabiające fantastyczną warstwą wizualną. Jakby nie patrzeć - w sam raz na Święta, nawet pomimo tego, że głównym bohaterem można straszyć dzieci.

4
8-bitowe Święta
8bitowe święta.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

gdzie: HBO GO

Świeża, świąteczna propozycja od HBO GO. Jeśli jesteście zajawkowiczami Kina Nowej Przygody z lat 80., tych wszystkich rzeczy typu Goonies czy Poszukiwacze Zaginionej Arki, tu będziecie bawić się jak prosięta w błocie. A retro posmak sprawi, że starsi członkowie rodziny też się w 8-bitowych Świętach odnajdą.

Lata 80., Chicago. Mały dzieciak rusza na poszukiwanie idealnego prezentu - nowoczesnego syatemu gier wideo. Sam jest zapalonym graczem, a w dodatku ten, kto ma podobne urządzenie w domu, może cieszyć się dużą sympatią ze strony kolegów. Wiadomo, jak to jest, kiedy ma się dziesięć lat - akceptacja szkolnego środowiska jest ważna. I to dokładnie taki klimat, jaki kojarzycie z małoletnich produkcji lat 80.; pełen lekko oldskulowego, przyjemnego humoru, z dobrze zarysowanym konfliktem pokoleń. Film fanowski, zrodzony z miłości do retro-kina. Dobra alternatywa dla stałego zestawu świątecznych produkcji, którymi telewizje uszczęśliwiają nas rok w rok. Będę grał w grę.

5
Gra o wszystko
gra o wszystko.jpg
fot. materiały promocyjne filmu

gdzie: Amazon Prime Video

Na koniec film, który - takie mamy wrażenie - parę lat temu został nieco przeoczony przez kinomanów. A przecież za reżyserię i scenariusz odpowiada Aaron Sorkin, twórca m.in. Social Network, Moneyball i Newsroomu. I w Grze o wszystko jest emblematyczny dla jego produkcji element składowy - mocna główna bohaterka, która odkryła plan na to, jak wykorzystać swoje umiejętności do zarobienia pieniędzy, robiąc coś inaczej niż wszyscy. Dlatego Molly Bloom (w tej roli bardzo dobra jak zawsze Jessica Chastain) zamiast kariery sportsmenki wybiera założenie nielegalnego klubu pokerowego, który przez lata gości amerykańską socjetę. Problemy zaczynają się, gdy do jej drzwi puka FBI, ale przebiegła Molly szuka wyjścia i z tej sytuacji.

Wzorzec tzw. solidnego kina. Może bez fajerwerków, które otrą go o wybitność, ale z precyzyjnie skonstruowanym scenariuszem, dobrym aktorstwem, płynnym montażem i zwyczajnie ciekawą historią. Aaron Sorkin jak niemiecka motoryzacja - możecie być pewni, że sprawnie i bez usterek dowiezie was do celu. W tym przypadku finału opowieści o kobiecie, która dzięki swojemu sprytowi rozkręciła ekskluzywny klub, do którego chcieli trafić wszyscy. Nawet jeśli większość wyszła z niego uboższa o grube pliki zielonych.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.