5 gwiazd, które pojawiły się gościnnie w serialu Rick i Morty

Choć Rick i Morty są niesamowicie muzykalni - czego dowodzili w wielu epizodach serialu, a także na wydanym (również na winylu) soundtracku towarzyszącym ich przygodom - to na imprezkę zamykającą czwarty epizod trzeciego sezonu zaprosili Logica. Poznaliśmy go od razu, bo jako jedyny człowiek w tym zestawieniu został narysowany dosyć wiernie. A, no i jeszcze wystąpił pod własną ksywą. Kim jest Noob Noob - podobnie jak Rick - nie mamy pojęcia, ale w jednym musimy Logicowi przyznać rację: we gotta all give it up for Rick 'cause… I mean what kind of motherfucker just sets up a whole festival like this when he's completely loaded, man? I mamy też nadzieję, że w kolejnych sezonach serialu pojawi się więcej rapowych cameos, bo naprawdę niewiele innych gatunków muzycznych wykłada morderczo-odpinkowe skłonności Ricka tak dobrze.

Kiedy po raz pierwszy oglądaliśmy czwarty odcinek trzeciego sezonu Ricka i Morty’ego, to wciąż nam się wydawało, że skądś znamy charakterystyczny głos jednego z windykatorów - wiecznie podkurwionego pracownika kolei podziemnej, Alana Railsa. Pojawiające się w napisach nazwisko Lance’a Reddica nie naprowadziło nas na żaden trop, ale po tym, jak wpisaliśmy je w Google, prędko skumaliśmy, skąd znamy ten tubalny głos. Bo choć ten afroamerykański aktor grał w szeregu filmów - takich jak m.in. dwie części Johna Wicka, amerykańskim remake'u Oldboya czy Jonah Hex, to większość kinomaniaków utożsami go z pamiętną rolą Cedrica Danilsa z serialu The Wire. Serialu, z którego chyba też wreszcie musimy sobie zrobić powtórkę.

Gwiazdy komediowego serialu Key & Peele, a także już nie do końca tak udanego i śmiesznego filmu Keanu użyczyli głosu mówiących z charakterystycznym, gangsta rapowym akcentem postaciom z czwartego wymiaru. I choć z Rickiem nie mają szans, to odbijają sobie po napisach, lejąc Alberta Einsteina. Pomimo tego więc, że z początku ich głosów nie rozpoznaliśmy, to teraz, kiedy robimy sobie powtórki z naszych ulubionych epizodów, za każdym razem jak tylko słyszymy zdanie: ey, ey, quit yelling, przypomina nam się świetne Get Out wyreżyserowane przez Jordana Peele’a i krótkie cameo Keegana-Michaela Keya w Disaster Artist.

Chyba niczyj inny głos nie pasowałby tak dobrze do tego szalonego mordercy na zlecenie, którego ruska mafia przetrzymywała przez lata w zamknięciu, jak właśnie wokal Danny’ego Trejo. Wykończony w końcu przez inteligentnego korniszona, nieco tragiczny w swoim rysie Jaguar przypomina wszystkich tych opętanych żądzą mordu latynoskich gangusów i herosów, w których jeden z ulubionych aktorów Roberta Rodrigueza wcielił się od połowy lat 80. A jest ich wielu, bo ponad dwie setki - w końcu w jego filmografii widnieją też takie rapowe klipy, jak Got It Twisted Mobb Deepów czy Whistle Dixie Travisa Bakera i Yelawolfa.

Ulubiony reżyser naszego ulubionego reżysera wcielił się w starego reptylianina, który na podobieństwo Yody wyłożył w ósmym epizodzie drugiej serii swoją teorię ludzkiej kultury. Jego niemiecki akcent rozpoznaliśmy już po pierwszych słowach, jakie wypowiedział w tej przemowie. Natomiast to, że cała ta tyrada sprowadzała się do… penisów w kontekście antropologicznych zainteresowań Herzoga jest nie dość, że niesamowicie zabawne, to jeszcze w pełni rickandmortiowskie. A jeśli nie znacie filmografii tego genialnego dokumentalisty i twórcy fabuł, to polecamy zacząć przygodę z jego twórczością od filmu Nawet karły były kiedyś małe. Bo naprawdę niewiele jest w historii kina filmów równie zrytych, jak dojmująco humanistycznych. I wcale nas nie dziwi, że jeden z największych zwyrodnialców amerykańskiej sceny rap właśnie tym tytułem nazwał swój klasyczny 90'sowy numer.