
15 lipca wydawnictwo założone przez Quebonafide skończyło pięć lat. Pomyśleliśmy więc, że to dobra okazja, by zrobić burzę mózgów i wytypować wspólnymi siłami parę kawałków spod szyldu QueQuality, które nas najbardziej chwyciły. Uwaga, są niespodzianki!
Nie ma rzeczy bardziej subiektywnej w muzyce niż wybór ulubionych utworów, więc ten tekst był pisany sercem, a nie rozumem. Chodźcie z nami w rapsową wędrówkę po katalogu jednego z najbardziej hype'owanych labeli ostatnich lat!
Quebonafide x Essex – Carnival
Ezoteryka zmieniła reguły jeśli chodzi o podejście do kwestii promocyjnych w polskim rapie. W końcu każdy chyba pamięta akcję z wrzuceniem sześciu klipów w krótkich odstępach czasu czy szum informacyjny, jaki narastał wraz z choćby szczątkowymi informacjami na temat tej płyty. To było wejście z buta, ale też dopiero przedsionek sławy, która przyszła i tak w zaskakującym tempie. Carnival jest obok Voodoo prawdopodobnie najbardziej wykręconą sztuką w dyskografii Quebo – psychotyczny klimat, rozbiegany flow i tekstowa prognoza przyszłego sukcesu zagrały tu w punkt. A teraz? Prorokowane właśnie tutaj windsurfowanie po falach radiowych. (Krzysiek Nowak)
Wac Toja – Holik
Jeden z highlightów mixtape’u MiDDLE FiNGER, za sprawą którego Wac w połowie dekady zaczął być postrzegany jako jeden z najciekawszych podziemnych raperów, trafił do czwartej edycji Młodych Wilków, został okrzyknięty przez Sariusa polskim Rich Homie Quanem i zasilił szeregi QueQuality. Niski, ale elastyczny wokal, ucho do melodii, dobrze rozumiana bezczelność… Ależ ten chłopak miał papiery! (Marek Fall)
Guzior – Tajfun92
Wrocław zawsze miał szczęście do charakterystycznych, ale nie zawsze robiących dużą karierę raperów. Przypadek Guziora to jednak zupełne przegięcie. Typ robi dużą karierę i jeszcze na dodatek jego ostatnie dwa albumy są tak dobre, że musiałem pomyśleć dobre pół godziny, który kawałek tu wstawić. Ostatecznie wybór padł na Tajfun92, czyli z jednej strony styl życia łajzy i nonszalancja, z drugiej – pewność siebie, beast mode flow i one-linery, które zostają z człowiekiem na długi czas. Singiel idealny. (Krzysiek Nowak)
Kaz Bałagane x 2sty – Jeden strzał
Trzy lata temu nakładem QueQuality ukazała się składanka o znamiennym tytule Hip-Hop 2.0, sygnalizującym że mamy niejako do czynienia z deklaracją niepodległości młodej fali raperów. Wśród gości na tym krążku znaleźli się m.in. Kaz Bałagane i 2sty, którzy wcześniej przecięli się choćby w To jest banger z Hugo Bucc (obok Karwana i Pjentaka). Debilny bridge ze słowami mam plan, shotgun psuje trochę efekt końcowy Jednego strzału, ale cały numer demoluje scenę. (Marek Fall)
Nieznanyklarenz – Boli Ale Pomaga
Pewne są dwie rzeczy. Pierwsza: Klarenz miał i nadal ma papiery na zrobienie sporej kariery, przynajmniej w pewnej niszy. Druga: Klarenz znajduje się na szczycie listy raperów, którzy nie pasują do QueQuality i aż dziw bierze, że wpłynął trochę szerzej akurat pod skrzydłami labelu Quebonafide. Choć ten mariaż wyglądał od początku na dziwny, przyniósł m.in. kawałek Boli Ale Pomaga, czyli pięć minut gorzkich refleksji z nawijką tak bardzo osobną i nieprzystępną, jak tylko możliwe. Pokochacie albo znienawidzicie, word. (Krzysiek Nowak)
Wac Toja x Żabson – James Bong
Wac Toja jest chyba ostatnim raperem w Polsce, od którego oczekiwałbym czegoś więcej niż tylko dobrze skrojonego bangera do pobujania łbem. To zresztą nie przytyk – w takich klimatach sprawdza się zwyczajnie najlepiej, więc po co szukać kwadratowych jaj. Najdobitniej przekonuje o tym James Bong, pierwszy singiel z mixtape'u MiDDLE FiNGER. Krótkie wersy sprawiają, że track idzie wartko i się nie dłuży, nawijki gospodarza i Żaby nie są szczególnie udziwnione, a większość roboty odwala i tak bit. Moc. (Krzysiek Nowak)
Guzior - WiFi
Trudno pisać o niedocenieniu w przypadku gościa, który ma na koncie dwie Złote Płyty i był w stanie wykręcić 26 milinów wyświetleń teledysku do WIFI, ale nie możemy oprzeć się wrażeniu, że Guzior wciąż nie zyskał poklasku na jaki zasługuje. Autorskie, powiedzmy – psychorapowe podejście do newschoolu, głębia wokalu, apatyczne flow i jeszcze bardziej apatyczne introspekcje sprawiły, że Matiego postrzegamy jako postać übercharakterystyczną i osobną na naszej scenie. To być może najlepsze, co Wrocław miał kiedykolwiek do zaoferowania, jeśli chodzi o rap. Mocne słowa? WIFI jest koronnym dowodem w sprawie.
Quebonafide – Harry Angel
Wiosną 2015 roku nastąpiła współpraca dwustronna pomiędzy Quebo i Soulpetem. Kuba pojawił się wtedy gościnnie na producenckim krążku RAW, a Piotrek odpłacił mu się beatem do jednego z numerów na Ezoteryce. I to z nawiązką! Ze strony Pete’a dostajemy tutaj podróż z block party w Detroit na bagna Luizjany, a Quebonafide robi życiówkę, łącząc okultyzm z wątkami autobiograficznymi. Niby to nadal rap, a jednak horror w stylu noir. (Marek Fall)