5 raperów, którzy dla sławy i rozgłosu są w stanie zrobić z siebie kompletnych idiotów

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Tekashi.jpg

W amerykańskim slangu jakiś czas temu pojawiła się fraza clout chaser - określenie na kogoś, kto robi wszystko, by było o nim głośno, często podczepiając się pod sławniejszych od siebie. Spektrum głupich słów i uczynków jest dość szerokie - od dissowanie każdego, kogo się da, przez kłamstwa i manipulację faktami, aż po wciąganie się w niecne i nielegalne uczynki.

Tolerancja na takie dzbanowanie może być różna, ale w epoce wyświetleń i reakcji strategie clout chasingu działają zaskakująco często. Wybraliśmy kilka przypadków, które mogą wywoływać uśmiech politowania lub nawet agresję - głupich nie sieją, jak mówi ludowe porzekadło.

1
6ix9ine

Jak to jest mieć gejzer błota zamiast ust? Tekashi całą karierę oparł na internetowych wybrykach i szukaniu swady z każdym, z kim się da. Lista jego instagramowych dissów byłaby dłuższa, niż ten tekst - żeby trafić pod niezbyt sensowny ostrzał bełkotem Tekashiego, wystarczyło go tylko wspomnieć. Ale raperowi kozaczenie na Instagramie nie wystarczyło i postanowił kupić sobie street cred - tak się zaczęły jego prawdziwe problemy. Wmieszał się w środowisko gangsterów, którzy widząc okazję do golenia frajera - skorzystali. Dzisiaj 6ix9ine ma w perspektywie bardzo długą odsiadkę, którą może skrócić, sypiąc ziomków. Chyba lepiej było zostać przy Instagramie.

2
Dax

Kanadyjski raper to ciekawa postać - bezczelny kłamczuszek, który nauczył się czegoś od 6ix9ine’a i też spróbował insta dissów. Chociaż w przeciwieństwie do tęczowowłosego kolegi wciąż chodzi wolno. Dax zdissował np. Tory’ego Laneza, który… spotkał go na ulicy i zażądał przeprosin, wywołując żałosną reakcję u Daxa. Tak wyglądają beefy w 2019. Kanadyjczyk przywłaszczył sobie materiały od fotografa Lil Peepa, żeby twierdzić, że tragicznie zmarły emo raper był jego przyjacielem. Nagrał również hołd dla Peepa, w którym zawarł skradzioną zwrotkę zmarłego. Na koncie ma też np. oszukiwanie pomniejszych raperów na kasę za featuringi (np. zażądał 1000 dolarów za samo podjechanie kilkudziesięciu kilometrów i podpisanie kontraktu). Żeby dodać wątpliwego blasku swojej historii - ściemniał, że nagrywał rapy, pracując jako woźny. Bardzo śliska i dość żałosna postać, o której zapomnimy w przeciągu dwóch - trzech lat.

3
Kid Buu

Chyba najmniej ostry ołówek w naszym piórniku przygłupów. Kid Buu twierdzi, że jest klonem - nawet nakręcił nieudolny filmik, w którym pokazuje swój oryginał. No cóż, edycja wideo do najprostszych nie należy, spytajcie twórcę The Room. Ale raper - w obowiązkowym mundurze fikuśnych włosów i tatuaży - to nie tylko desperat, to również kłamczuszek. Odmłodził się o jakieś 10 lat - ciężko by mu było znaleźć publikę wśród soundcloudowej młodzieży z licznikiem wskazującym ponad 30 - i ukrył swoją niechlubną, przestępczą przeszłość. Dajemy mu maksymalnie rok zanim trafi na śmietnik historii.

4
Joshua Jeffrey

Płotka, za to znamienna dla tego, jak wiele dzisiaj ludzie zrobią dla kilku chwil sławy. Joshua Jeffrey to początkujący raper z Bronxu, który postanowił zdobyć trochę sławy… znęcając się publicznie (i nagrywając to na wideo) nad dziewięciolatkiem. Oczywiście, takie kozaczenie dość szybko zaprowadziło go do aresztu. Dla wielu to naturalny efekt klimatu w mediach społecznościowych, które promują głupkowate zachowania. Na szczęście Joshua już nigdy nie będzie miał szansy na rozpoczęcie kariery, bo w sieci nic nie ginie i filmik z całego zajścia jest wciąż dostępny - w przeciwieństwie do zdjęć rapera. A mógł ściemniać, że jest klonem…

5
YouTube i memoludzie

Piątą pozycję potraktowaliśmy zbiorczo. Od Bhad Bhabie po RiceGuma - ludzie-memy, YouTuberzy i YouTuberki. Doczekaliśmy się całego pokolenia, które wykorzystuje rap, by wzmocnić swoją markę osobistą (blah). Wytwórnie muzyczne lubią takie persony, bo wykonują robotę za nie - ktoś, kto ma na koncie viralowy filmik, following na bazie mema, czy po prostu w miarę udany kanał na YouTube, może dostać kontrakt płytowy. Udawane bądź prawdziwe dissy, gadanie największych głupot, prowokacyjne zachowanie - jasne, to było w rapie, ale nigdy w takim stopniu, jak dzisiaj. A że rap to pozornie prosta forma ekspresji, sporo ludzi się za niego bierze. Nie mumble raperzy o kolorowych włosach są problemem rapu, ale Jake Paul, Bhad Bhabie, RiceGum i masa innych niezbyt lotnych jednostek, które widzą w nim prostą formę na zdobycie hajsu i sławy. Serio, chyba wolimy tego pociesznego klona od kolejnego wypaczonego YouTubera.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.