6 bardzo depresyjnych filmów w sam raz na Blue Monday
To jest ten dzień, w którym zdajecie sobie sprawę, że ładna pogoda zrobi się, ale za trzy miesiące, że jest poniedziałek i że ogólnie wszystko jest do d**y. Spokojnie - to po prostu przypadający akurat dziś Blue Monday, najbardziej ponury dzień w roku.
Moglibyśmy w tym momencie sprzedać wam kilka rad z menu Ewy Chodakowskiej (zrób 50 pompek, 100 przysiadów, spójrz w lustro i zobacz w nim wspaniałą osobę), Małgorzaty Rozenek (posprzątaj mieszkanie i zrób sobie kąpiel w czekoladzie) albo Malika Montany (jeśli ktoś cię wk***ia, no to roz*** mu łeb). Ale nie - mamy dla was filmy, po których ręka sama wędruje w kierunku żyletki.
1
Blue Valentine, reż. Derek Cianfrance
O Jezu, jakie to jest smutne. Ryan Gosling i Michelle Williams grają tu małżeństwo jak z rewersu komedii romantycznej, gdzie niby są perturbacje, ale koniec końców trudne chwile ich wzmacniają. W Blue Valentine na odwrót - kolejne kryzysy sprawiają, że związek sypie się w proch, a obie strony zastanawiają się, w którym momencie to wszystko tak się spieprzyło. Trudno wyobrazić sobie gorszy film do seansu we dwoje. Chociaż nie, jest przecież jeszcze Historia małżeńska.
2
Manchester By The Sea, reż. Kenneth Lonergan
Film, który powinien obejrzeć każdy mężczyzna po 30-tce. Niech tylko nie próbuje zgrywać kozaka i nie wzruszać się, bo przy końcowej scenie dialogu głównego bohatera z byłą żoną (znów Michelle Williams, tym razem z Caseyem Affleckiem) i tak się nie uda. Nagrodzony Oscarem Affleck gra dozorcę, który po nagłej śmierci brata musi zająć się jego synem. W tle własna rodzinna tragedia i ogólne uczucie niedopasowania się do świata; bohater porusza się w nim jak słoń w składzie porcelany. Manchester By The Sea ma sporo elementów komediowych i generalnie nie jest to deprecha głęboka jak Rów Mariański, ale i tak chwyci was za serce.
3
Requiem dla snu, reż. Darren Aronofsky
Tu już wjeżdżamy w konkretną czeluść, bo to jeden z najsłynniejszych filmów o uzależnieniu, w dodatku ukazujący nałóg jako tunel bez wyjścia - to nie jest film Najlepszy i Jakub Gierszał, który poprzez ultramaratony ucieka od dawnego życia ćpuna. Z drugiej strony jeśli ktoś ma problemy z dragami, to seans Requiem dla snu może go trochę zmotywować. Pierwsze wrażenie piorunujące, po drugim razie odkryjecie, ile tutaj robi ta niesamowita ścieżka dźwiękowa.
4
Droga do szczęścia, reż. Sam Mendes
W Titanicu romans Kate Winslet i Leonardo DiCaprio skończył się przymusową kąpielą Leo oraz kolektywnym rykiem widowni na całym globie. Tu wcale nie jest lepiej - ta dwójka naprawdę nie powinna pokazywać się razem; pewnie nawet grając w Saturday Night Live w ich związek wkradłyby się choroba, śmierć i przemijanie. Znacie ten temat: młode małżeństwo, dwójka dzieci, domek na przedmieściach i masa fajnych planów na przyszłość. No i właśnie Droga do szczęścia pokazuje, że nie ma takiej opcji: generalnie raczej w życiu wychodzi niewiele i my - ludzie w sensie - musimy bardziej przygotować się na doła i zamułę. Krzepiące!
5
Mechanik, reż. Brad Anderson
Tak, dobrze pamiętacie, to jest ten film, dla którego Christian Bale schudł jakieś 100 kilo i wyglądał jak szkielet z lekcji bioli. Ale nie dlatego dajemy tu Mechanika - świat przedstawiony w obrazie o cierpiącym na chroniczną bezsenność facecie jest tu taki, jak widzi go główny bohater. Widz czuje zmęczenie, nieodróżnianie rzeczywistości od jawy i ogólnie wszystko jest jak na złym narkotykowym tripie. Nie polecamy przed snem - lepiej już zapuśćcie sobie coś dla dorosłych.