Podziemne składanki, wiesz że to mnie rusza - za składem ESW w 1998 roku mógł przewinąć właściwie każdy, kto wsiąkł we wciąż jeszcze raczkującą rodzimą kulturę hiphopową. O ile oczywiście te wydawane własnym sumptem undergroundowe, warszawskie produkcje docierały do jego rąk czy uszu.
A jako że nam u schyłku zeszłego wieku otwierały oczy na zupełnie nowy świat stołecznego rapu, to nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie uczcili dwudziestych urodzin jednej z najważniejszych - Enigmy.
Posłuchaj przybyszu składanki nagranej w domowym zaciszu, nielegalnie wydanej w małym nakładzie, kawałki przemyślane w doborowej obsadzie, no i o to chodzi - nawijał Rymcajs z zupełnie już zapomnianego tria ESW w bodajże najbardziej autotematycznym numerze z dwóch części kompilacji Enigma Prezentuje: 0-22-Underground.
Wydane w 1998 roku obie odsłony kasetowego, zapakowanego w charakterystyczny czerwony papier składaka były owocem promotorskiej działalności Marcina Tytusa Grabskiego. Zanim założył Asfalt Records, prowadził środowiskowo-twórczą stronę http://enigma.art.pl. Przyszły filar rodzimego rynku hip-hopowego zajmował się wówczas głównie robotą dziennikarską. A że jednym z jej efektów był napisany do legendarnego magazynu Klan artykuł o warszawskiej scenie, to znajomość meandrów stołecznego środowiska rapowego miał on wówczas nieporównywalną względem innych promotorów. Wielka piona dla Tytusa, producenta nielegali, które zawsze mają sens, które zawsze są na fali - rymował Pikuś Dog we wspomnianym kawałku PodziemnESWawolenie, a lista gości przewijających się przez te dźwiękowe antologie pionierskich lat krajowego rapu stanowiła najlepsze potwierdzenie jego słów. Bo choć krążące z ręki do ręki, przegrywane demówki niektórych zespołów widniejących w tracklistach obu Enigm docierały już nie tylko do znajomych wszystkich tych MCs - a w podobnym czasie wyszła również Produkcja Hip-Hop 600V i chwilę później debiutancka Molesta - to takie nazwy jak RHX Skład, Warszafski Deszcz, NBK, OMP, Grammatik czy Płomień 81 wielu szczęśliwych, najtisowych nastolatków poznało właśnie na tych taśmach. Kupując je w stołecznym Recordheadshopie bądź z ręki samego Tytusa, zapamiętywali ksywki, które w kolejnych latach miały wielkimi literami zapisać się w historii polskiego hip-hopu, a pośród nich pojawiali się min. TDF, Fisz, Eldo, Pezet czy Kret. Muzyka na surowym podkładzie oparta / dla ciebie prowizorka, trzask i płyta zdarta / dziadowski komputer i karta / ale najważniejsza myśl zawarta / więc gra świeczki warta - nawijał w rzeczonym tracku trzeci MC z ESW, Mor - nielegalne składanki w bardzo małym nakładzie / każdy kto chce słuchać ten je znajdzie. A ci, którzy nie załapali się na ich oryginalne wersje, przegrywali je rosnącym szeregom swoich braci w rapie. I wielu z nich do dziś pamięta przynajmniej pojedyncze wersy z poniższych numerów.
Nawinięty przez cieszących się jedynie lokalną sławą Kritacziego i Rybę numer otwierający pierwszą część tegoż podziemnego składaka stał się w 1998 roku prawdziwym hymnem przejaranej, hip-hopowej stolicy. Oparty na chwytliwym samplu ze smyków i prostych, suchych bębnach track był bowiem pełen lokalnych nawiązań geograficznych i skąpanego w słońcu beztroskiego klimatu lata w mieście. Spójrz na miasto, flamkiem pomazane (?) całe / uczucia do niego są i zawsze będą stałe / dziewczyny, warszawskie dziewczyny, wiesz o czym mówię / wiedzą o co chodzi, za to kocham je i lubię / tutaj nigdy się nie zgubię / jestem ze skwera, nie znajdziesz tu frajera / jeśli nie wiesz o co chodzi, weź się lepiej stąd zabieraj.
Zanim jeszcze rodzeństwo Waglewskich - do spółki z jednym z najtęskniej przez nas wspomnianych rapowych emerytów, Inespe - nagrało swój debiutancki, szary, blokowiskowy epos zatytułowany Opowieści z podwórkowej ławki, z nieco ironiczną, melancholijną zazdrością zerkali na wszystkich snobów, szmalorobów. I choć te pionierskie czasy - podobnie jak ich osiedlowe lata burzy i naporu - we współczesnej twórczości Fisza i Emade nie odbijają się prawie że wcale, to miłość DJ’a M.A.D. - jak wówczas podpisywał się młodszy z braci - do sampli z Milesa Davisa przewijała się przez jego twórczość jeszcze nieraz, a takie wersy jak: pani z trwałą, panowie ze złotymi zębami - chcę być z wami w ustach Fisza nie budziły zdziwienia.
Freeze jest jednym z najbardziej legendarnych rodzimych MC's - na jego mityczny status składają się jednak nie tylko jego imponujące jak na owe czasy umiejętności techniczne, ale również tragiczna śmierć, którą poniósł w owianych tajemnicą, gangsterskich porachunkach. To jemu Ten Typ Mes poświecił początek swojej ostatniej zwrotki z numeru My: Kurwa, wiesz jak rapował ten gość? Kto o nim pamięta? My! Bo był najlepszy. I chociaż go nie znałem daje mu te cztery wersy. A jedną z nielicznych okazji, by przekonać się, jak brzmiał na mikrofonie ten warszawski pionier, daje ten właśnie numer zarejestrowany w duecie z rymującym jeszcze wówczas do swoich bitów DJem 600V. Bo - na szczęście - są nagrania, w których ludziom bez ambicji przeciwstawiał się on jak Al Capone prohibicji.
Jeśli dobrze pamiętamy, to w audycji Hirka Wrony Eldo i Jotuze przyznali kiedyś, że to ich pierwszy zarejestrowany numer. Produkował ich jeszcze wówczas Szyha, nie NOON, a na jego ciemnym, minimalistycznym bicie reprezentanci Bemowa wykładali swoje mikrofonowe credo, w którym mieszały się trueschoolowe wartości, harda najtisowa, podwórkowa etyka i nieliczne, ale jednak już przebijające się przez osiedlową gardę poetyckie ciągoty Leszka. Pytasz, jak mam imię - eLdoKa, jestem podziemnym MC, ulicznym MC, szczerym MC, po prostu dobrym MC, podporządkowałem życie temu kawałkowi stali, dałem mocny przekaz, by frajerzy się go bali, Szyha dodał bit, tak stał się początek.
Wilanów… Zobacz różnicę to pierwszy album noszący logo Asfalt Records i jeden z pierwszych rapowych nadwiślańskich winyli. Odpowiedzialna za jego powstanie stołeczna załoga OMP to natomiast u schyłku zeszłego wieku jeden z naszych ulubionych rodzimych składów hip-hopowych. Nieliczni bowiem w tamtym czasie potrafili złapać równie ekwilibrystyczny balans pomiędzy poruszaniem w swojej twórczości tematów ważkich i… beztroskim relaksem, w którym gustował odpowiedzialny za rymy Jano. Producenckie ogniwo Olimpu Muzycznej Plejady - czyli O$ka - swoje twarde, nisko zawieszone bębny potrafił natomiast zawsze skontrować laidbackowym samplem. I dokładnie tak dzieje się w tym tracku z drugiej części Enigmy, gdzie ciemny, surowy bit w refrenie rozbrzmiewa zaskakującą melodią i chwytliwym refrenem: Powrót do Edenu nigdy nie pytaj czemu, wszystko, co najlepsze zawsze przypiszę temu / Olewasz problemy, wszystko jest po twojemu, powrót do Edenu (Edenu!) (Edenu!)
Zanim jeszcze Onar ukuł nośne hasło Ursynów, skurwysynu, wychowankowie tej nowopowstałej, warszawskiej dzielnicy składali już jej hołdy na swojej debiutanckiej płycie i na drugiej części kompilacji 0-22 Underground. Zamieszczony na Enigmie Ursynów i rok późniejszy Ursynów 99 z albumu Na zawsze będzie płonął... to właściwie ten sam numer nagrany na powrót w dużo bardziej profesjonalnych warunkach, na nieco innym bicie i bez gościnnego udziału śpiewającej w oryginale Lady K. To też jeden z pierwszych wyrazów lokalnego patriotyzmu w historii polskiego hip-hopu i zapowiedź umiejętności, które na mikrofonie osiągnie w kolejnych latach Pezet. Szare podwórka, co roku, każdej zimy / tutaj z przyjaciółmi spędzam całe godziny / codziennie inny powód żeby być z nimi / trzymam się z tymi, którzy ze mną wiele przeżyli / kolorowe szyby w tych oknach tysiącu / które w letnie wieczory zawsze błyszczą w słońcu / wielu pogromców ścian, żołnierzy hardkoru / bombują przystanki autobusowych postojów / w ursnowskim nastoju / wiesz - oaza spokoju.