Nie tylko 6ix9ine: 10 ludzi hip-hopu, którzy usłyszeli najcięższe wyroki

6ix9ine.jpg

Wszystko wskazuje na to, że jedynym tytułem, o który będzie mógł w najbliższym czasie zawalczyć Tekashi, jest miano króla… zakładu karnego. Jeśli jednak zostanie skazany, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że pod celą spotka innego pretendenta do tego tytułu. Raperów bowiem w amerykańskich więzieniach siedzi wielu. I nie mówimy tu o podwórkowych no name’ach.

1
B.G.

Blisko związany swego czasu z Cash Money Records i Lil Waynem Baby Gangsta odsiaduje aktualnie wyrok 14 lat pozbawienia wolności za nielegalne posiadanie broni i zastraszanie świadków. Kiedy więc wyjdzie w 2026 roku zza krat, będzie miał 46 lat i ani ksywka Lil Doogie, ani przedrostek Baby nie będą już raczej do niego pasować. Ale... Jako że na początku lat 90. wspólnie z Weezym wyprzedzał czasy ogólnoamerykańskiej hegemonii południowych brzmień o blisko półtorej dekady, być może odnajdzie się na futurystycznej scenie?

2
Big Lurch

Choć reprezentant Teksasu znany pod ksywką Duży Przechył w trakcie trwania swojej krótkiej acz intensywnej kariery zdążył nagrywać z takimi tuzami, jak Too $hort, E-40 czy Mystikal, w historii hip-hopu zapisał się przede wszystkim jako pierwszy raper-kanibal. Odsiadujący aktualnie wyrok dożywocia w więzieniu Sallinas Valley w Kalifornii Antron Singleton - jak naprawdę nazywa się ten MC - zaszlachtował bowiem swoją współlokatorkę Tyanishę Ysais, a z jej rozprutej klatki piersiowej wyciągnął jedno z płuc i zaczął spożywać. Ponoć noc wcześniej zażywał on PCP, ale sąd uznał tę okoliczność za niewystarczającą, by orzekać o jego niepoczytalności. Big Lurch nie ma więc prawa do wyjścia wcześniej nawet za dobre zachowanie. Horrorcore to the core.

3
C-Murder

Jeden z pierwszych cyngli święcącej swoje sukcesy na przełomie milleniów wytwórni No Limit Records. Z fatalnej dla siebie, proroczej wartości swojej ksywki przekonał się 14 sierpnia 2009 roku, kiedy został skazany na dożywocie za zabójstwo 16-letniego Steve’a Thomasa. Po blisko dziesięciu latach odsiadki - która złamała jego ówczesną karierę - C-Murder być może stanie znów jednak niedługo przed sądem, gdyż główny świadek oskarżenia wycofał ostatnio swoje zeznania. Twierdził, że był zastraszany przez policję i zmuszany do kłamstw. Czy więc brat Mastera P wróci w najbliższym czasie na scenę? O tym przekonamy się w przeciągu kilku najbliższych lat. Miejmy tylko nadzieję, że sędzia nie uzna za dowód w sprawie tekstów autora klasycznego albumu Life or Death, bo wtedy raczej nie ma on szans na uniewinnienie.

4
Columbia BT

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że ksywki tego reprezentanta Atlanty nigdy wcześniej nie słyszeliście. I… nie ma w tym nic dziwnego. Stara rapowa zasada mówi bowiem o tym, że łączenie fachu MC z profesją kryminalisty nigdy nie było tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, sądząc po klipach i numerach licznych reprezentantów amerykańskiej gangsta sceny. Zamiast więc skupiać się na cyzelowaniu swoich mikrofonowych skillsów, Columbia gonił towar w ilościach hurtowych. A kiedy DEA rozbiła siatkę pośredników, do której należał ten nieco podtatusiały (t)raper, znalazła w ich magazynach 135 kilo kokainy wartej w przybliżeniu 4 miliony dolców. Wszystko wskazuje więc na to, że BT uczestnicząc w tym procederze nie tylko uargumentował swoją ksywkę, ale również wieloletni wyrok w zakładzie karnym.

5
Cool C

Oglądając to 80'sowe wideo trudno przypuszczać, że jego bohater - oldschoolowy MC, który wypłynął na dissowaniu Marley Marla - miewał jakiekolwiek przestępcze myśli. W pogoni za lepszej jakości życiem 2 stycznia 1996 roku - wraz z dwoma kumplami raperami - dokonali oni jednak skoku na bank, w trakcie którego Christopher Douglass Roney zastrzelił policjanta. Za ten czyn został skazany na karę śmierci i choć kilka razy był już bardzo blisko otrzymania zastrzyku z tipentalu, pankuronium i chlorku potasu, to wciąż siedzi w zakładzie karnym SCI Greene, gdzie nosi numer DF1973.

6
Max B

Tego reprezentanta nowojorskiego Harlemu, większość współczesnych słuchaczy rapu kojarzy z dedykowanego mu numeru A$AP Rocky’ego, częstych name dropów jego ksywki u French Montany czy sprzeczki Westa z Wiz Khalifą o to, czy Yeezy ma prawo używać wymyślonego przez Maxa terminu wave. Będący inspiracją dla wielu pierwszoligowych graczy, nieco zapomniany MC o charakterystycznym, melodyjnym flow odsiaduje aktualnie wyrok 75 lat pozbawienia wolności, który otrzymał za morderstwo pierwszego stopnia i rabunek. Jak donoszą jednak od jakiegoś czasu jego rapowi poplecznicy, Charles Wingate przyznał się niedawno do nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka i najprawdopodobniej opuści celę już za kilka lat. My natomiast jesteśmy bardzo ciekawi, jak poradzi sobie na współczesnej scenie, bo część jego nagrań jest brakującym ogniwem pomiędzy niesamowicie istotnym dla współczesnego pokolenia dorobkiem The Diplomats, a nową szkołą.

7
Ra Diggs

To kolejny już w tym zestawieniu raper, którego ksywki nie kojarzy raczej raczej nikt, kto nie wertuje hip-hopowych kartotek policyjnych. Ronald Herron w 2010 roku wpuścił na swój kanał YouTube utwór Eulogy i ponoć to właśnie on naprowadził policję na jego trop. Raised by my older cousins / Help me serve niggas they help me burn niggas / They gave me the hammers / They contributed to the death toll in the Bamas / Down-town Brooklyn, I'ma stop under all that / Too much information to make me my own rat - te wersy cytowano w sądzie i okazały się prorocze, bo Ra Diggs sam na siebie doniósł, co doprowadziło do oskarżenia o przemyt i dystrybucję narkotyków a także trzy morderstwa. Za owe czyny usłyszał typowo amerykański wyrok potrójnego dożywocia i 105 lat pozbawienia wolności, na co ponoć odpowiedział sędziemu, że właściwie to może dać mu i dziesięciokrotne dożywocie, bo i tak umrze tylko raz. No i sędzia dał - dwunastokrotne dożywocie i 105 lat pod celą.

8
Suge Knight

O tym, jakimi metodami prowadzi swoje (show)biznesy założyciel Death Row Records, już swego czasu pisaliśmy. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze jednak, że sprawa, o której traktował ostatni slajd w tym zestawieniu - czyli klasyczny amerykański hit & run ze śmiertelnym skutkiem - skończy się dla Suge’a zapewne dożywociem. Idąc na ugodę zaakceptował on bowiem wyrok 28 lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci, a że ten pierwszy rekin afroamerykańskiego rynku fonograficznego liczy sobie w tym momencie już 53 wiosny i nigdy nie prowadził szczególnie zdrowego trybu życia, to mamy spore wątpliwości o to, czy jeszcze kiedyś wróci do rap-gry.

9
Tay-K

Prawdziwy enfant terrible współczesnej sceny rapowej, autor nagranego podczas ucieczki przed policją multimilionowego hitu The Race wciąż czeka na finalny werdykt w dwóch sprawach, w których jest oskarżonym, a obie dotyczą morderstwa 1 stopnia. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie dostanie on kary śmierci, o czym swego czasu głośno trąbiły amerykańskie media. Najnowsze doniesienia z sali sądowej, na której ten nastoletni MC wkroczył w minionym czerwcu w dorosłość, nie są jednak dla niego szczególnie optymistyczne, gdyż jego zamieszani również w ten proceder kumple idąc na ugodę i przyznając się do udziału w napadzie spędzą pod celą od 20 do 40 lat. A to dopiero pierwsza z szeregu spraw, z którymi mierzy się Tay-K.

10
Vybz Kartel

Jeżeli słuchacie tylko rapu, możecie nie znać Vybz Kartela, albo kojarzyć go co najwyżej z kilku gościnnych udziałów, jakie zaliczył na hiphopowych płytach. Adidja Azim Palmer - jak naprawdę nazywa się ten jamajski wokalista - to bowiem żaden MC, to Worl’ Boss, jakim mianem określają go mieszkańcy Kingston i okolic. Wyglądający jak przeważająca większość współczesnych raperów, wyśpiewujący na auto-tune ckliwe pieśni dla dziewcząt to bezlitosny, karaibski gangus. Gangus, który przy okazji ma też niesamowity talent do składania tekstów, układania melodii i to właściwie w ogromnym stopniu za jego sprawą dancehall przedarł się do głównego nurtu amerykańskiej muzyki rozrywkowej inspirując takich artystów, jak m.in. Rihanna, Drake czy kolektyw Major Lazer. I choć jego wciąż rosnąca dyskografia nie wskazuje na to, żeby siedział aktualnie pod celą, to... siedzi, a sędzia, który w 2014 roku przedstawił mu wyrok za zabójstwo Clive’a „Lizarda” Williamsa nie zastanawiając się ani sekundy skazał go na dożywocie. Jeśli więc ten pionier rapowego newschoolu wyjdzie kiedyś z więzienia, to najwcześniej w 2049 roku. Jego szczęście więc, że ma przynajmniej prawo do mikrofonu i wizyt intymnych.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.