
Rysownik musi wiedzieć, jak dobrze streścić historię. Za bardzo nie ma wyboru, gdyż często dysponuje jednym kadrem, aby wypowiedzieć się poprzez obraz. Potrzebne jest oko do szczegółów, zero przyzwolenia na marnowanie miejsca na płótnie oraz pełne skupienie na wyeksponowaniu najważniejszych elementów historii.
W porównaniu z ilustratorem raper ma bardzo dużo swobody i czasu, aby namalować obraz słowami. Właśnie dlatego poprosiliśmy najlepszych polskich ilustratorów, aby wskazali, kto wśród lokalnych mistrzów mikrofonu potrafi precyzyjnie kreślić bieg wydarzeń i zaintrygować do samego końca historii.
Lis Kula – Dinal „Zostawiłem mój portfel na Malince”
Szukając swojego ulubionego storytellingu, sięgnąłem do kawałków sprzed lat i szybko zorientowałem się, że większość okrutnie się zestarzała i nie mogę ich słuchać. Nie każdy raper jest Sokołem z Każdy ponad każdym, ale większość chce zrobić ze swoich storytellingów epopeję ze wstępem, rozwinięciem i nieoczekiwaną puentą z pierdolnięciem. Klasykiem są tu zwroty akcji w stylu: myśleliście, że nawijałem o swojej dziewczynie cały kawałek, a nawijałem o muzyce/ hip- hopie/ płycie winylowej albo: wyleciał z Polski myć okna, ale runęło WTC (pozdro Dizkret). Dlatego też wybrałem Dinali i ich Zostawiłem mój portfel na Malince. Bezpretensjonalny kawałek o niczym konkretnym, przyjemny follow-up do Tribe’ów, no i dostajemy trzy storytellingi w cenie jednego.
Mateusz Holak – Sonar Soul „Let's dance (Żyto remix)”
Jeśli chodzi o polski storytelling, to zdecydowanie rzuca mi się w oczy uliczny weryzm: Żyto, Kaz Bałagane, Frosti Rege. Takie smaczki jak seplenienie, specyficzna intonacja i „s” zamiast „sz” pomagają wyobrazić sobie opisywane sytuacje. Często widzę w ich numerach ilustracyjny potencjał.
Forin – Taco Hemingway „Wszystko jedno”
Twórczość Taco Hemingwaya poznałem dzięki mojej Agacie, która wręcz katowała ten album u siebie w domu, a ten numer szczególnie zapadł mi w pamięć. Od tamtej pory Taco, jako jeszcze mało znany szerszej publice artysta, znalazł się na mojej okładkowej wishliście. Cały Trójkąt Warszawski jest genialnym przykładem storytellingu.
Maciej Polak – Łona/Webber feat. Smarki Smark „Świat jest pełen filozofów”
Wybór jest dosyć osobisty, bo kawałek mówi (a przynajmniej zwrotka Łony) o Częstochowie, czyli mieście, w którym się wychowałem. W malowniczy sposób opisuje najbardziej absurdalną miejscówkę w Czewie, czyli Aleję Frytkową (na której cześć powstał nawet festiwal muzyki alternatywnej FrytkaOFF:). Wyobraźcie sobie odnogę głównej ulicy w centrum miasta prowadzącą do głównego dworca PKP, wypełnioną kolorowymi niczym z obrazów Dwurnika, ustawionymi jeden obok drugiego blaszakami. Kontenery te krzyczą wszelkimi znanymi technikami poligraficznymi stworzonymi w estetyce typopolo: FRYYYYTKIII!!! I w tym właśnie malowniczym miejscu Łona zauważył odstępstwo, które pięknie przybrał w myśl filozoficzną.
Finer – LSO „3zmianie”
Prawdopodobnie najbardziej emocjonalne love story w polskim rapie. Domniemana zdrada i sroga zemsta to temat przewodni opowieści LSO, do tego refren, który ciężko zapomnieć. Bardzo się cieszę, że tym razem skład z Ostródy nie zmontował klipu do kawałka, bo każdy może to sobie wyobrazić na swój sposób. Chciałbym to narysować!
Znajomy Grafik – Łona/Webber „Biznesmen”
Pierwszymi typami byli Sokół, Oskar, DGE, stary Ostry, Fisz czy Eldo. Jednak oni wszyscy są za poważni lub poważnie smutni, albo na odwrót. Łona w tym kawałku serwuje nam historię z morałem przyprawioną fajnym humorem, który jest towarem zawsze deficytowym. W sumie w repertuarze szczecinianina jest sporo podobnych kawałków, jednak dzisiaj stawiam na Biznesmena.
Michał Loba – OMP „Powrót”
Może nie jest to najlepszy ze storytellingów w polskim rapie. Historia też jest raczej prosta i pozbawiona szokujących zwrotów akcji. To po prostu opowieść o powrocie Jana z melanżu na Wilanów. Jest ona jednak, moim zdaniem, przekazana w tak ujmujący i obrazowy sposób, że nietrudno wrócić wspomnieniami do małolackich czasów, w których tytułowy samotny Powrót potrafił być koszmarnie długi i męczący. To flashback do czasów, kiedy łóżko nie znajdowało się jeszcze o jedno kliknięcie w ikonkę Ubera w telefonie.