Ludobójstwa na Ukrainie nie potępi, bo gdy prowadził drużynę narodową, powtarzał, że nie jest tylko selekcjonerem, a pracownikiem narodu rosyjskiego. I teraz usłużnie siedząc cicho, zachowuje się jak na urzędnika państwowego przystało. W czasach prowadzenia reprezentacji był maskotką Putina, a to kolejny dowód, jak bardzo sport w Rosji staje się misją polityczną. Ukrainiec Ołeksandr Zubkow zapowiedział, że nie zagra więcej w barwach Ferencvarosu, dopóki trenerem będzie Stanisław Czerczesow. I nie chodzi o sam paszport, tylko podejście do świata, bo choćby Rusłan Malinowski i Aleksiej Miranczuk potrafią pokazywać gesty przyjaźni. Trener z Osetii Północnej wiele opowiada o byciu mężczyzną i znaczeniu zasad, ale łatwiej robić symbol elki i machać smyczą Legii, niż pokazywać to w naprawdę trudnym momencie.
Zawsze męczyła mnie niezdrowa ekscytacja Stanisławem Czerczesowem w naszym kraju, to jego autorytarne przywództwo i odwoływanie się do wojskowej dyscypliny. Nigdy nie był dla mnie uosobieniem nowoczesnego futbolu, taktycznego podejścia czy wspaniałego warsztatu, co jedynie potwierdziły ostatnie mistrzostwa Europy, gdzie Rosja piłkarsko wypadła najbardziej ubogo ze wszystkich uczestników. Męczyły mnie dziwne kibicowskie wyobrażenia, że to zbawiciel na trudne czasy. „Przydałby się taki Stasiu, wziąłby chłopaków za mordy i od razu zobaczyliby, co to walka”. No nie, to jak odwoływanie się do wieków ciemnych i tłumaczenie każdego zjawiska w piłce mitycznym przygotowaniem fizycznym. Zerwijmy z tym, jeśli polska piłka ma kiedyś odkleić hasło „fizyczna” w tym pejoratywnym znaczeniu.
Nawet jeśli sympatycy Czerczesowa są w zdecydowanej mniejszości, jego kandydatura zawsze wraca, gdy trwają poszukiwania trenera. Nawet jeśli nie była brana na poważnie po odejściu Paulo Sousy, to jednak przewijała się w mediach i co jakiś czas wracała na usta, co pokazuje, że swoich wyznawców cały czas ma. Ale zostawmy samo podejście do piłki, bo czy poszukiwanie składnych akcji, czy motywacja i opowieści o bieganiu, to tylko narzędzie do osiągnięcia sukcesu. Każdy może mieć swoje. Dzisiaj jednak żyjemy w dobie znacznie ważniejszych spraw, zbrojnego ataku i ludobójstwa w Ukrainie, i to tutaj Stanisław Czerczesow totalnie mnie zawiódł.
W czasach kiedy szczególnie potrzeba wpływu na naród rosyjski, tuby medialnej i otworzenia oczu przeciętnemu Iwanowi czy Aleksiejemu, rosyjskich bohaterów nie widać. Stanisław Czerczesow też milczy, ale symetryzm dzisiaj jest jak opowiedzenie się po stronie zła. W tak zero-jedynkowym konflikcie nie ma miejsca na bezstronność. A ten, który bardzo długo ogrzewał się w blasku Władimira Putina, pracował na jego propagandę i latami popierał jego rząd, dzisiaj traci w oczach kilka razy bardziej.
Kiedy Czerczesow prowadził reprezentację Rosji, bardzo często powtarzał, że jest pracownikiem państwowym. Namiestnikiem rządu i narodu, a nie zwykłym selekcjonerem. Przecież Putin potrafił do niego dzwonić przed rzutami karnymi na mundialu. Raz Stanisław przerwał konferencję, gdy dostał połączenie od głowy państwa. Prowadzenie Sbornej w takich momentach to jak misja polityczna. Zresztą przykładów tej ciepłej relacji znajdziemy więcej. To Czerczesow namawiał do zmian w referendum, aby wyczyścić kadencje Putinowi i pozwolić mu niejako na liczenie prezydentury od początku. To Czerczesow popierał jego rządy i nawet przygotowywał się na karierę polityczną w przyszłości wraz ze startem do Rosyjskiej Dumy, co mogliśmy wyczytać w The Athletic. Człowiek, który po sukcesie na mundialu odbierał od Putina telefony w urodziny czy nowy rok oraz pojawiał się na herbatce w Kremlu, nie będzie bezstronny, milcząc.
Putina piłka interesuje dopiero wtedy, kiedy przynosi sukces. Tak jak na mistrzostwach świata w 2018 roku. Czerczesow niejako stał się jego maskotką. Chociaż po Euro 2020 to jego krytyka drużyny narodowej pogrzebała selekcjonera. Nikt nie wyobrażał sobie, że mógłby dalej pracować, skoro głowa państwa była zawiedziona rezultatem w kolejnym turneju na własnej ziemi. Niemniej nadal latami budowano wizerunek pięknej relacji między Putinem a Czerczesowem. To uczucie kwitło wraz z sukcesem, lecz Władimir nie podchodził tak „czule” do każdego selekcjonera. Czerczesow był jego urzędnikiem.
Latami były trener Legii Warszawa opowiadał, co to znaczy być mężczyzną, jak oddziela się chłopców od mężczyzn, co powinien robić prawdziwy facet, ile znaczą twarde zasady czy charakter. Szkoda, że kiedy życie dało okazję do pokazania tego, on usłużnie milczy. A Ferencvaros, gdzie aktualnie pracuje, wpisuje się w to marnym komunikatem: „Jako klub piłkarski nie zamierzamy zajmować się sprawami politycznymi”.
Dla mnie wymowny jest gest, może nawet bunt, w wykonaniu Ołeksandra Zubkowa. Zapowiedział, że on więcej w drużynie Czerczesowa nie zagra. I nie zamierza dalej uczestniczyć w takiej współpracy. Zakładam, że nie spojrzał w paszport swojego przełożonego i nie podjął takiej decyzji wyłącznie na bazie emocji. Zakładam, że nie skreślił Rosjanina dla zasady, jak to robią niektórzy, bo zwykli ludzie też bardzo cierpią na tej wojnie. A przecież nie każdy popiera Putina. Zakładam, że jednak wielokrotnie rozmawiał z trenerem, znał jego poglądy, słuchał jego przemów i wojskowych odniesień. I po prostu uznał, że dalej w takim układzie nie może funkcjonować w obliczu sytuacji w Ukrainie.
Zakładam tak, bo widziałem jak na te straszne wydarzenia zareagowali Ukrainiec Rusłan Malinowski oraz Rosjanin Aleksiej Miranczuk dzielący szatnię w Atalancie. Przytulili się jak przyjaciele, wspólnie wyrazili gigantyczny sprzeciw wobec wojny i wyszli przed szereg w szatni. Miranczuk nie krył, że jest przeciwny wojnie, publicznie potępiał tę inwazję i terror rządu. Jak widać niektórych stać na ludzkie gesty i minimum przyzwoitości, będąc osobami publicznymi. W takich momentach symetryzm to naprawdę jak postawienie się po jednej stronie. Zubkow pewnie wiedział, że w tym temacie nie zyska oparcia w osobie trenera.
Dzisiaj nawet ambasadorka Ukrainy na Węgrzech Ljubow Nepop apeluje do Orbana o interwencję, a do Ferencvarosu o natychmiastowe rozstanie się ze Stanisławem Czerczesowem. I pewnie nie robi tego w myśl, że teraz trzeba wykluczać ze społeczeństwa każdego jednego Rosjanina. To powinno dać do myślenia, kiedy kolejny raz ktoś będzie zachwycał się „elkami” Czerczesowa, wspominał o jego twardej ręce i zamiłowaniu do wojskowej dyscypliny. Nie da się tak łatwo wyczyścić popierania wiecznej prezydentury Putina. Jeśli Czerczesow w żaden sposób nie zareaguje w tak patowej sytuacji, dla mnie skończyły się rozmowy o tym, jakim Stanisław jest trenerem. Bo zawsze w pierwszej kolejności będę miał w głowie to, jakim jest człowiekiem.
