A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wirtualne pieniądze. Całą stertę wirtualnych pieniędzy.
Dawno nie widzieliśmy takiego starcia kolosów. Co prawda roczny dochód Apple jest mniej więcej 65 razy wyższy od tego Epic Games, ale twórcy i wydawcy Fortnite już dawno nie są płotkami, które dają sobie dmuchać w kaszę. Dlatego stawiają producentowi sprzętu spore wyzwanie, które może ciągnąć się przez najbliższe parę miesięcy.
Jak to się właściwie zaczęło? Epic postanowił, że nie ma zamiaru dzielić się już z Apple pieniędzmi z mikropłatności w grze. Do tej pory wewnętrzna waluta w grze, czyli V-Dolce, zawierała w sobie 30% opłaty dla Apple. Twórcy gry wprowadzili więc swój własny system płatności wewnątrz aplikacji, omijając frycowe. Ceny V-dolców spadły, ale równie szybko spadła cierpliwość Apple, które uznało takie zagranie za złamanie zasad AppStore. Reakcja była dość brutalna, bo Fortnite został niemal natychmiast usunięty ze sklepu z aplikacjami na urządzenia z systemem iOS.
Epic nie przestraszył się i ruszył do walki na dwóch frontach. Pierwszy, ten bardziej oczywisty – pozew. W jego treści Epic Games stwierdza, że Apple swoją decyzją narusza zasady uczciwej konkurencji na rynku amerykańskim, nazywa też 30% fee opresyjnym. Drugi front jest nieco bardziej kreatywny...
Epic postanowił wyrazić swój sprzeciw wobec decyzji Apple... w świecie gry. Twórcy Fornite wykorzystali reklamę firmy z jabłkiem nawiązującą do orwellowskiego 1984 - została wyemitowana podczas Super Bowl właśnie w tym roku, a nakręcił ją Ridley Scott. W nowej odsłonie reklamy znana z Fortnite postać Bright Bombera wbiega do sali pełnej zapatrzonych ślepo w ekran ludzi i rozbija go za pomocą broni. Następnie na ekran wjeżdża długi komentarz dotyczący obecnej sytuacji, oczywiście pisany z punktu widzenia Epic. Klip poza YouTube jest też emitowany na specjalnym evencie w świecie gry, a to na pewno mocno wzmocni jego odbiór.
Cały ten bunt przeciwko monopoliście, jakim w wielu branżach jest Apple, może i byłby słuszny, ale ciężko nam uwierzyć w jego szczerość i autentyczność, gdy pochodzi od twórców jednej z najlepiej zarabiających gier w historii. Wygląda na to, że przez następne miesiące będziemy oglądać wojnę dwóch megakorporacji, które nie dadzą sobie wyrwać ani grosza. Jak wyjdzie w praniu – zobaczymy.