Akademia Chelsea uznawana jest za jedną z najlepszych w Anglii, jednak wielu jej graczy w seniorskiej piłce później przepadło. Od kilku lat widać tam jednak zmianę w podejściu i w klubie stwierdzono, że młody piłkarz przede wszystkim musi grać. Niekoniecznie nawet w barwach The Blues, ale nie może się marnować. To dlatego widać dziś w Premier League całą falę wychowanków Chelsea.
Początkowo Roman Abramowicz nie zwracał większej uwagi na akademię Chelsea i planował podbój Europy, jednak dziś wiadomo, że po latach rosyjski właściciel zaczął zastanawiać się nad tym, co zostanie po nim na Stamford Bridge. Już ładnych kilka lat temu opowiadał, że marzy mu się to, co zrobiła Barcelona, czyli stworzenie pięknie grającej drużyny opartej na wychowankach i początkowo brzmiało to jak bajki, szczególnie, że seniorska drużyna nadal opierała się na drogich nabytkach i często zmieniała menedżerów.
Zwrot ku akademii widać było wyraźnie za Franka Lamparda i samo zatrudnienie tego menedżera wskazywało na zmianę. Anglik popracował jednak krótko i dla Abramowicza w ostatecznym rozrachunku liczył się sukces, dlatego sięgnął po Thomasa Tuchela. Niemiec zdecydowanie poprawił wyniki. Sięgnął po Ligę Mistrzów i dziś ma ochotę na mistrzostwo Angli, ale często dziękował swojemu poprzednikowi. Lampard bowiem odświeżył skład i jako pierwszy menedżer The Blues zbudował wyraźny pomost między akademią a pierwszym zespołem.
O to prosiło się od pewnego czasu. Młodzieżowe drużyny Chelsea od lat odnoszą bowiem sukcesy. Owszem, nie zawsze zdolny junior będzie równie dobrym piłkarzem, gdy dojrzeje, ale wyniki wychowanków z Cobham pokazywały, że warto dać im szansę. Chelsea wygrywała młodzieżową Premier League (dawniej PL U-21, a od niedawna PL 2) w sezonach 2013/14 i 2019/20. W latach 2010-2018 siedem razy zdobywała FA Youth Cup. W 2015 i 2016 roku dołożyła do tego również triumfy w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Do tego doszły sukcesy grup U-18, czyli krajowe mistrzostwa z 2017 i 2018 roku w swojej kategorii wiekowej.
Wielu czołowych piłkarzy z tamtych ekip nie zrobiło przepowiadanej im kariery i Chelsea zmieniła podejście. Wizję Abramowicza zaczęła jednak realizować nie z jakichś podniosłych pobudek, a w dużej mierze z uwagi na zakaz transferowy. To wtedy mocniej postawiła na wychowanków i sezon pod wodzą Lamparda podbił to poczucie najmocniej. Anglik dał szansę debiutu w pierwszej drużynie ośmiu wychowankom, a Tammy Abraham i Fikayo Tomori wprawdzie występowali już wcześniej, ale dopiero u niego przebili się do regularnej rotacji. To wówczas wynikało z potrzeb. Później utrzymali się najlepsi i najbardziej odporni na konkurencję, innych sprzedano, a przecież idzie kolejna fala.
To właśnie na jej podstawie widać inne podejście. Chelsea wychodzi z założenia, że najlepsze dla młodego zawodnika jest regularne granie, dlatego część swoich wychowanków wypożyczyła, a część sprzedała. Tylko na sprzedaży wychowanków zebrała tego lata 90 mln funtów, co praktycznie pokryło pozyskanie Romelu Lukaku. Nie oznacza to jednak postawienia na nich krzyżyka, bo przy części umów zachowała prawo do odkupu lub wyrównania oferty ze strony konkurencji.
Kilku z tych zawodników trafiło do Premier League, co jeszcze bardziej umacnia poczucie, że Chelsea chce przetestować ich w warunkach najlepszej ligi świata, nim podejmie ostateczną decyzję. Na początku obecnego sezonu widać wyraźnie, że wychowankowie The Blues rozwkitają w innych barwach (ale też na Stamford Bridge, o czym na koniec) i podnoszą renomę akademii swojego macierzystego klubu. Wybraliśmy kilku z nich, choć niewykluczone, że w przyszłym sezonie to grono się jeszcze poszerzy.
Status: sprzedany za 5 mln funtów z opcją wykupu
Jedno z największych objawień początku sezonu Premier League. Southampton nie imponuje, ale to dla Livramento nawet lepiej. Na tle zawodzących kolegów wygląda jak prawdziwa perła. 5 mln funtów, nawet biorąc pod uwagę, że Chelsea może po niego wrócić i odkupić w dowolnym momencie, to dla Świętych świetna promocja. 18-latek o urodzie Dawida Podsiadło z początku kariery wszystkie dziewięć dotychczasowych meczów zaczął w pierwszym składzie. Opuścił tylko kilka minut, bo został zmieniony w końcówce spotkania z Manchesterem City (0:0), kiedy miał już żółtą kartkę. Przeciwko Chelsea (1:3) wypracował rzut karny, którego wykorzystał James Ward-Prowse, a ostatnio strzelił pierwszego gola dla Southampton w starciu z Burnley (2:2).
Livramento ogląda się z wielką przyjemnością. W zespole Ralpha Hasenhüttla występuje na prawej stronie obrony, jednak ma warunki do tego, by grać jako wahadłowy albo nawet klasyczny skrzydłowy. Dysponuje dobrym przyspieszeniem, dryblingiem i umie odnaleźć się pod bramką rywala. W takiej formie z pewnością poprawi liczby do końca sezonu. Wiedzieliśmy, że mowa o dużym talencie, bo to najlepszy piłkarz akademii Chelsea poprzedniego sezonu (3 gole i 8 asyst we wszystkich rozgrywkach), ale trudno było spodziewać się, że nastolatek w nowym otoczeniu aż tak wystrzeli.
Status: wypożyczony
Kolejny przykłd tego, że Southampton powinien częściej zaopatrywać się w Chelsea. Dwie ostatnie kolejki Premier League to dwa występy Armando Broji od początku (na marginesie, jego nazwisko czyta się tak, jak się pisze, bo jest Albańczykiem, a nie po hiszpańsku, gdzie „j” wymiawia się jak „h”) to dwa gole. 20-latek chwalony był przez Hasenhüttla i nawet posadził na ławkę Adama Armstronga, który przychodził z reputacją jednego z najlepszych napastników Championship i miał zasypać w zespole Świętych dziurę po Dannym Ingsie. Poza tym ostatnio był słychać, że Chelsea załuje jego wypożyczenia. W obliczu kontuzji Romelu Lukaku i Timo Wernera w tym samym czasie, Thomas Tuchel miałby okazję dać Broji więcej okazji do gry.
W pierwszym zespole The Blues reprezentant Albanii zagrał tylko raz. Zadebiutował u Franka Lamparda w marcu 2020 przeciwko Evertonowi (4:0) w ostatnim meczu przed przerwą związaną z pandemią i lockdownem. Rozgrywki 2020/21 spędził na wypożyczeniu w Vitesse Arnhem, doskonale znanym klubie, z którym Chelsea ma współpracę i często tam rozwija swoich piłkarzy. W Eredivisie Broja strzelił 10 goli i zaczynał jako rezerwowy, ale szybko przebił się do pierwszego składu. Teraz poprzeczka poszła wyżej, a mimo tego Albańczyk nadal ją przeskakuje. Powtórzenie tego wyczynu w Premier League i zdobycie dwucyfrowej liczby bramek może sprawić, że za rok dostanie poważną szansę na Stamford Bridge.
Status: wypożyczony
Zanim szaleć zaczął Livramento, to najbardziej wyróżniającym się wychowankiem Chelsea w barwach innej drużyny był właśnie Gallagher. Fanom Premier League przedstawił się już w poprzednim sezonie, którego spędził na wypożyczeniu w West Bromwich Albion. U Slavena Bilicia i Sama Allardyce'a rzadko jednak błyszczał w ofensywie. Wyróżniał się pracą bez piłki, był jednym z najczęściej faulujących i zbierających kartki pomocników w lidze, ale u Patricka Vieiry w Crystal Palace ma więcej zadań w ataku. I wychodzi mu to na dobre.
Gallagher już zdołał niemal wyrównać swoje liczby z poprzednich rozgrywek. W WBA strzelił dwa gole i miał dwie asysty, a w Palace też już ma dwa trafienia, zaliczy też jedną asystę, a ponadto wypracował dwa rzuty karne. Gra bliżej pola karnego rywali, wnosi do gry mnóstwo energii i pokazuje świetne wyszkolenie technicznie. Nic dziwnego, skoro mowa o zawodniku uznanym za najlepszego w akademii The Blues w sezonie 2019/20. Gallagher już teraz należy do liderów przebudowującego się Palace i to będzie ciekawe, co stanie się latem. W tej formie chcieć go może zarówno Vieira, który buduje na Selhurst Park nowy projekt, jak i Thomas Tuchel, który miał do tej pory okazję przyjrzeć się 21-latkowi w treningu i pochlebnie się wypowiadał na jego temat. Możliwe jednak, że konkurencja w środku pola Chelsea będzie tak duża, że czekać go będzie kolejny sezon poza klubem.
Status: sprzedany za 21 mln funtów z opcją wykupu
Kolejna ofiara sporej konkurencji na swojej pozycji. Guehi to środkowy obrońca, który był przez Chelsea wypożyczony w dwóch ostatnich sezonach do Swansea. Na boiskach Championship okrzepł i zaliczył 52 występy, a wcześniej w swoim macierzystym klubie zagrał dwa razy. Oba przypadki miały miejsce jesienią 2019 roku, gdy Lampard wystawił go w Pucharze Ligi przeciwko Grimsby (7:1) oraz Manchesterowi United (1:2).
W drugiej lidze Guehi wyrobił sobie markę jako świetnie zapowiadający się, nowoczesny obrońca. W poprzednim sezonie kilka razy był wybierany piłkarzem meczu i kierował obroną Swansea, która zajęła miejsce premiowane grą w barażach o awans do Premier League i straciła trzecią najniższą liczbę goli. Gdy Łabędzie nie wywalczyły promocji do elity, Guehi miał dwie opcje. Mógł wrócić do Chelsea, gdzie rywalizowałby z Cesarem Azpilicuetą, Thiago Silvą, Andreasem Christensenem i Antonio Rüdigerem albo odejść gdzieś, gdzie grałby regularnie. I tu pojawiło się Palace, z którym 21-latek podpisał umowę do 2026 roku.
Jak do tej pory Guehi nie opuścił w tym sezonie Premier League jeszcze ani minuty i wraz z innym nowym nabytkiem Orłów Joachimem Andersenem tworzy solidny duet stoperów. The Blues będą się mu wnikliwie przyglądać. Wprawdzie go sprzedali do Palace, ale mają prawo odkupu, a wielu ich stoperów albo powoli kończy karierę (Silva, Azpilicueta) albo toczy negocjacje kontraktowe. Nie jest wykluczone, że za dwa-trzy lata Chelsea się po Guehiego odezwie, bo jego rozwój przebiega harmonijnie.
Status: wypożyczony
Dostawał szanse od Lamparda i Tuchela, jednak uznano, że najlepszym rozwiązaniem dla Szkota będzie jak najczęstsze granie, nawet w słabszej drużynie. Chelsea ma bowiem na jego pozycję Jorginho, N'Golo Kante, Mateo Kovacicia i jeszcze wypożyczyła Saula z Atletico. Dlatego Gilmour, choć pokazywał się z bardzo dobrej strony, wylądował w Norwich City. Z akademii Chelsea często słychać głosy, że taki ruch może zrobić młodemu zawodnikowi dobrze. Musi odzwyczaić się od wygód i komfortu drużyny z aspiracjami sięgającymi mistrzostwa, a zamiast tego poznać szarą codzienność walki o utrzymanie.
Gilmour jak na razie gra jednak w Norwich City niewiele. Spędził na boisku mniej niż połowę minut, jakie były dostępne. Z Chelsea nie mógł zagrać z racji warunków wypożyczenia, ale w pozostałych ośmiu meczach Daniel Farke stawiał na niego od początku cztery razy. Miejsce stracił dopiero wtedy, gdy Kanarki przeszły na system 3-5-2. 20-letni Szkot musi więc walczyć o swoje miejsce, a jego drużynę niektórzy już skreślają z walki o pozostanie w Premier League. Dwa punkty po dziewięciu kolejkach to bardzo słaby dorobek. Możliwe więc, że Gilmour przejdzie tu piłkarską szkołę życia, ale wiele nie zyska. A biorąc pod uwagę, że w Chelsea w najlepszym wypadku będzie długofalowym następcą Jorginho, to być może czeka go jeszcze jeden sezon na wypożyczeniu.
Status: sprzedany za 3 mln funtów
Długo leczył kontuzję i dopiero wraca do gry. Początek poprzedniego sezonu pokazał jednak, jak wielki potencjał drzemie w prawym obrońcy. Chelsea sprzedała Lampteya do Brighton w zimie 2020 roku, tuż po tym, jak młody zawodnik zadebiutował pod wodzą Franka Lamparda w pierwszym zespole. Nie chciał jednak przedłużyć umowy, bo na jego pozycji w klubie byli już Cesar Azpilicueta oraz Reece James, a jemu zależało na grze. Brighton pojawił się nagle, wykorzystał sytuację, zapłacił drobne, jak na angielskie warunki i sprowadził prawdziwą błyskawicę.
Lamptey doskonale odnajduje się w roli wahadłowego. Zeszłą jesienią był jednym z najlepszych zawodników Mew, potrafił wypracowywać rzuty karne, asystował i strzelił swojego pierwszego gola w Premier League. Później zerwał mięsień uda i długo wracał do zdrowia, ale jego forma nie umknęła uwadze. Mówiło się o zainteresowaniu Evertonu, Arsenalu, a także nawet Bayernu Monachium. Chelsea nie ma w jego przypadku klauzuli odkupu, choć podczas negocjacji zagwarantowała sobie procent od sprzedaży Lampteya. Jeśli więc Brighton wypuści go w wielki świat, macierzysty klub dostanie część pieniędzy.
Na koniec wracamy do pierwszego zespołu Chelsea. Młodzieżowa rewolucja Franka Lamparda to już przeszłość, a Thomas Tuchel utrzymał w składzie tylko garstkę wychowanków: Andreasa Christensena, Masona Mounta, Reece'a Jamesa, Rubena Loftusa-Cheeka (poprzedni sezon na wypożyczeniu w Fulham) i Calluma Hudsona-Odoia, a od tego sezonu szanse otrzymuje od niego Trevoh Chalobah.
Ich liczba w kadrze zmalała, ale pozycja poszczególnych wychowanków się umacnia. Christensen jest bliski podpisania nowej umowy i w ostatnich miesiącach znajduje się w bardzo dobrej formie. Mount długo czekał na przełamanie i z Norwich City (7:0) ustrzelił hattricka oraz dołożył asystę. Miał być pupilkiem Lamparda, tymczasem silny status ma również u Tuchela. Żaden inny gracz Chelsea nie strzelił tylu goli pod wodzą Niemca. Hudson-Odoi nie gra może często, ale gwarantuje jakość z ławki, też dobrze wypadł przeciwo Norwich City i trzeba pamiętać, że wciąż ma 20 lat i dużo pola do rozwoju. James, gdy jest zdrowy, to z kolei jeden z najlepszych graczy Chelsea w tym sezonie. Ma już dwa gole, świetnie wspomaga ofensywę, a w oczach kibiców na całym świecie zyskał uznanie m.in. po bardzo pewnym występie w finale Ligi Mistrzów.
Chalobah i Loftus-Cheek to pewne niespodzianki. Pierwszy z nich poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Lorient, Tuchel potrzebował go na początku rozgrywek, gdy doświadczeni obrońcy odpoczywali po turniejach i 22-latek pokazał się ze świetnej strony. Pewnie gra w obronie, dobrze czuje się z piłką i już strzelił dwa gole. Ciekawy jest też przypadek Loftusa-Cheeka. Mowa o pomocniku, który ma już 25 lat, jednak ostatnie dwa lata to była dla niego długa droga. Świetnie spisywał się w sezonie 2018/19, gdy stawiał na niego Maurizio Sarri, jednak potem zerwał ścięgno Achillesa w towarzyskim meczu w USA i wracał do zdrowia prawie przez rok. W poprzednich rozgrywkach był na wypożyczeniu w Fulham, gdzie rozegrał najwięcej minut w karierze, ale strzelił tylko jednego gola. Latem wrócił do Chelsea i wpadł w oko Tuchelowi, który porównuje jego styl gry do Michaela Ballacka. Przydałoby się, aby Loftus-Cheek rozkwitił i pokazywał się z tak dobrej strony jak w sezonie 2018/19 czy wcześniej na wypożyczeniu w Crystal Palace, bo drzemie w nim duży potencjał.