„Alf”, ulubiony serial waszych rodziców, pojawi się w niedzielę na HBO Max

Zobacz również:W mordę jeża! „Świat według Kiepskich” ma zejść z anteny po 23 latach
alf.jpg
fot. NBC

Waszych rodziców – oczywiście jeśli urodziliście się w latach 90. i później. Bo, powtarzając za klasykiem, przecież my dzięki tym transmisjom żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem wielkiej, zbiorowej radości.

Amerykanie oglądali go w latach 1986–1990. Polacy – chwilę później, Alf po raz pierwszy pojawił się na antenie Telewizji Polskiej na początku lat 90. I za Oceanem, i u nas szybko doczekał się statusu serialu kultowego, choć z perspektywy czasu widać, że nie jest to aż tak dobra produkcja, jak ją wspominamy.

Idzie o to, kiedy powstała. A telewizyjne lata 80. generalnie poszukiwały dla siebie nowych, zabawnych formatów. Ile można było żyć hitowym M.A.S.H. albo Muppetami? Na nowe komediowe seriale stacje otworzyły się w połowie tamtej dekady; to wtedy po raz pierwszy poznaliśmy bohaterów Pełnej chaty, rodzinę Bundych, show Billa Cosby'ego czy Cudowne lata, w których wcale nie grał Marilyn Manson, choć ta obiegowa plotka latała po sieci przez lata. Łączy je jedno – punktem wyjścia były historie rodzinne. Bo żeby zyskać jak największą widownię, nowe tytuły musiały być produkcjami familijnymi, a każda stacja miała u siebie przynajmniej jeden taki flagowiec. W latach 80. telewizję oglądało się nałogowo, więc każdy, prędzej czy później, trafił na serial z charakterystycznym futrzakiem. I czołówką z niezapomnianym motywem muzycznym:

To jedno. Drugie – humor. Przy Alfie, ale i choćby Świecie według Bundych zdecydowanie poluzowano lejce. Bekający i popijający piwko kosmita, który od czasu do czasu rzuci mniej lub bardziej przyzwoitym żartem, zachwycił widzów, zwłaszcza tych młodszych, ale producenci szybko ukrócili własne zapędy i uczłowieczyli Alfa – tylko po to, żeby oglądające serial dzieciaki nie tylko nie były deprawowane, ale i mogły wyciągać od rodziców pieniądze na kupno zabawek i gadżetów związanych ze swoim ulubieńcem. W każdym razie w programach familijnych nie było przedtem tak niepoprawnych żartów.

To może dla wyjaśnienia, bo mówimy trochę o kosmicie, a trochę o rodzinie – o co właściwie chodziło w serialu?

Tytułowy Alf (skrót od alien life form, czyli pozaziemska forma życia) pochodził z planety Melmak.

Trafił na Ziemię parę miesięcy po eksplozji Melmaka; był jednym z niewielu, którym udało się uratować, akurat przebywał na orbicie, patrolując okolicę. Jego pojazd kosmiczny zupełnie przypadkowo rozbił się na dachu domu rodziny Tannerów, przeciętnych mieszkańców Los Angeles. Ojciec, matka, córka, syn, kot, zwykły dom z ogródkiem w równie zwykłej podmiejskiej dzielnicy. I nagle w tę sielską, aczkolwiek nieco nudnawą rzeczywistość władował się futrzany stwór, któremu bardzo się u Tannerów spodobało i postanowił tam zostać. Dość luźny styl bycia Alfa rozsadził codzienność rodziny, aczkolwiek Brian, jej najmłodszy członek, był zachwycony. Reszta starała się za wszelką cenę odwieść Alfa od chęci skonsumowania domowego kota, Szczęściarza; tak się bowiem złożyło, że na Melmaku jada się koty.

Trochę jak E.T.? Nic dziwnego, w końcu to był jeden z najpopularniejszych filmów dekady. Aczkolwiek Alf został przytargany (dosłownie) do studia telewizji NBC przez lalkarza Paula Fusco, który marzył o karierze w TV. Podobno podczas spotkania z włodarzami stacji kukiełka Alfa zachowywała się równie swobodnie, jak później w serialu, czym Fusco zaciekawił producentów, szukających czegoś nowego na bardzo zachowawczym rynku telewizyjnej komedii. Pomysł zaskoczył i można już było kręcić pierwszy sezon, oparty na starym jak kino motywie konfliktu dwóch światów – w tym przypadku dosłownie dwóch światów. Fusco użyczył Alfowi głosu i ruchów, ale tylko wtedy, gdy na ekranie było widać jakąś część stwora, na przykład siedzącego przy stole albo wychylającego się skądś. W nielicznych przypadkach, w których trzeba już było ująć postać kosmity w całości, w futrzany kostium przebierał się mierzący niecały metr węgierski aktor Mihaly Meszaros. Z tego pomysłu zrezygnowano po pierwszym sezonie. Podobno Meszaros nie wytrzymywał gorąca, przesiadując godzinami w kostiumie.

Problemy związane z realizacją serialu powodowały konflikty na planie, a choć filmowa rodzina Tannerów wydawała się (prawie) idealna, w rzeczywistości nie było tak różowo. To były lata 80., a budowa scenografii nie była tak rozwinięta jak dziś. Zdjęcia trwały po kilkadziesiąt godzin, bo na planie trzeba było ogarniać skomplikowany system platform i zapadni, na których pojawiał się Alf. Powiedzieć, że ziemscy aktorzy byli zmęczeni, to nie powiedzieć nic; serialowa Kate (Anne Scheden) po latach wyznała, że jeszcze jeden sezon i wszyscy by się na planie pozabijali, a grający jej męża Max Wright miał po ostatnim klapsie ostatniego odcinka wyjść z planu bez słowa i już nigdy nie wrócić.

alf2.jpeg
fot. kadr z serialu "Alf"

Podobnie jak wiele innych seriali z lat 80., także i zakończenie Alfa było mocno dyskusyjne (uwaga, spoilery). Rozczarowana słabą oglądalnością czwartego sezonu stacja NBC postanowiła zdjąć Alfa z anteny. Niestety stało się to po odcinku, w którym kosmita został schwytany przez wojsko, a że parę odcinków wcześniej wojskowi opisywali Tannerom tortury, jakimi miałby być poddany Alf, bardzo wesoły serial zupełnie nieoczekiwanie nabrał na sam koniec niezwykle ponurej wymowy. Stało się tak, bo już napisany piąty sezon miał rozgrywać się w bunkrze, gdzie przybysz z kosmosu miałby rozśmieszać i irytować wojskowych, dokładnie tak samo, jak przez cztery sezony rozśmieszał i irytował Tannerów. Tymczasem wyszło na to, że Alf miał zostać królikiem doświadczalnym. Marna historia dla tych milionów zakochanych w serialu dzieciaków, które pasjami kupowały alfowe książki, komiksy i gadżety.

Ale po latach pamiętamy te wesołe momenty, a była ich masa; i można spokojnie powiedzieć, że Alf jest serialem z kategorii feel good movie, idealnym na polepszenie humoru. Pytanie tylko, czy ejtisowy żart wytrzyma próbę czasu? Reakcje na info o tym, że HBO Max pokaże od 10 lipca wszystkie sezony Alfa, były entuzjastyczne. Sprawdźcie, bo jeśli obejrzycie jeden odcinek, będziecie plus minus wiedzieli, czy spodoba wam się całość; klimat nie zmienia się za bardzo. Żeby potem nie było jak z Przyjaciółmi – starsi chwalą, młodsi narzekają, że dziadówa i nieśmieszne.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0