To 90's obrosły w Polsce mitologią, ale wielokrotnie wskazywaliśmy, że początek lat dwutysięcznych był u nas jeszcze bardziej zwariowanym okresem. Weźmy telewizyjne przeboje z epoki. Obok Nie do wiary porażającego ufologicznym realizmem, triumfy święciła najgroźniejsza produkcja, jaka kiedykolwiek doczekała się emisji - Kriminalnaja Rossija. Właśnie odkopaliśmy to upiorne true crime zza Buga i wciąż zastanawiamy się, gdzie była Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, kiedy potrzebowaliśmy jej najbardziej.
Dzieciaki dorastające w latach dziewięćdziesiątych można było straszyć Miasteczkiem Twin Peaks, pokazywanym często - o zgrozo - w porach, które nie zwiastowały podobnych emocji. Dekadę później TVN sięgnął jednak po kryminalne non-fiction, przy którym bledły wcześniejsze traumy telewizyjne z Marszem wilków włącznie. Chory poj*bie, który byłeś za to odpowiedzialny - dziękujemy. Korzystając z YouTube'a, zaczęliśmy ostatnio ponownie bingować Kryminalną Rosję i jesteśmy przekonani, że ten serial zasługuje na drugie życie. W obecnych realiach wydaje się mocniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Ostatnio można było odnieść wrażenie, że formuła true crime jest właściwie do cna wyeksploatowana, a popkulturowa fascynacja seryjnymi mordercami stała się wręcz zjawiskiem memogennym. Kolejne produkcje zaczęły wyglądać jak odbite z tej samej sztancy, więc - upraszczając - jeżeli ktoś zobaczył Conversations with a Killer: The Ted Bundy Tapes, to właściwie widział już wszystko i mogło mu się wydawać, że doświadczył pewnego ekstremum. Tymczasem Kriminalnaja Rossija pokazała, że wszyscy staliśmy się wymoczkami, a Ted Bundy przy Anatoliju Sliwko z Niewinnomysska prezentuje się jak Bronisław Pawlik od Misia z okienka.
Kryminalna Rosja - po dwóch dekadach od czasów realizacji - zaskakuje świeżością i niespodziewanymi wrażeniami odbiorczymi. Nie chodzi wyłącznie o skrajne podniesienie poprzeczki hardcore'u, drastyczne materiały archiwalne czy przerażające dokumentacje wizji lokalnych. Tak bardzo wrośliśmy w anglojęzyczną strefę wpływów, że konfrontacja z biegunowo odmiennym kręgiem kulturowym i językowym przynosi osobliwe doświadczenia, wpisując się przecież równocześnie w modę na post-sowieckość. Z kolei za sprawą m.in. archaicznego, niepokojącego montażu, Kriminalnaja Rossija staje się Świętym Graalem duchologii. Na przełomie wieków nikt nie miał prawa przypuszczać, jaką te szarobure kadry choćby z okresu pierestrojki będą miały siłę rażenia w epoce Hewry i Soviet Sanatoriums.
Serial kręcono przez kilka lat, powstało ponad 250 odcinków nominowanych wielokrotnie do rosyjskich Emmy Awards (ТЭФИ), więc - jak już przejdziecie serwisy streamingowe od początku do końca - można się srogo umordować przy diggowaniu.
