O rolę Joaquina Phoenixa nie obawiał się nikt, ale już reżyserii Todda Philipsa, człowieka kojarzonego dotąd głównie z serią Kac Vegas, bali się chyba wszyscy. Tymczasem wieści z festiwalu w Wenecji, gdzie odbyły się pierwsze pokazy Jokera, są bardzo dobre. Podobno wyszło idealnie!
Najpierw przelećmy sobie przez parę zagranicznych recenzji. Czy potrzebujemy kolejnego filmu z Jokerem? Tak, potrzebujemy filmów komiksowych, które rozwijają się w prawdziwym świecie, a stawką będzie dużo więcej niż to, czy zarobi pół miliarda dolarów - pisał recenzent magazynu Variety. Todd Philips i Joaquin Phoenix nie tylko zmienili postrzeganie jednego z najbardziej ikonicznych złoczyńców w historii kina - oni zmienili w ogóle postrzeganie komiksowego kina - to już Empire. I Forbes: Przygotujcie się na przemyślenie tego, co jest możliwe w kinie komiksowym. Jeśli uważasz, że Mroczny rycerz i Logan przekroczyli granice pomiędzy takim gatunkiem a opowieściami dla dorosłych, to Joker tylko podbił stawkę.
Zobaczcie też, co o Jokerze pisali obecni na festiwalu w Wenecji filmowi blogerzy:
Co o Jokerze piszą obecni w Wenecji polscy krytycy? Nikt szczególnie nie wykracza przed szereg i nie krytykuje filmu Philipsa. Trudno mi było sobie wyobrazić, że upupioną, sprowadzającą wszystko do najniższego wspólnego mianownika Fabrykę Snów stać jeszcze na tak bezkompromisowy eksperyment. Film o początkach kariery księcia zbrodni z Gotham City okazał się jednak dokładnie tym, co obiecywali jego twórcy. To jednocześnie studium obłędu oraz niepokojący portret miasta-molochu pogrążającego się w chaosie. I kto się śmieje ostatni? - pyta Łukasz Muszyński z filmweb.pl. Choć akcja Jokera osadzona jest na przełomie lat 70. i 80., to film Phillipsa dotyka na wskroś współczesnych tematów. Mówi o świecie, który pogrąża się w narastającym chaosie. O upadku autorytetów, o masie gotowej co chwilę koronować na idola kolejną przypadkową osobę. O tym, że wszyscy nosimy maski, choć niektóre są mniej ostentacyjne niż inne. Wreszcie mówi o braku empatii, która zabija w nas człowieczeństwo, jednocześnie ostrząc nożyczki, pochowane w kieszeniach fanatyków - dodaje Anna Tatarska z Vogue Polska.
Wygląda na to, że mamy do czynienia z wielkim dziełem, które może przenieść nas do nowej ery kina komiksowego - bez efektów specjalnych, bez wybuchów, za to z fantastycznymi portretami psychologicznymi bohaterów.Kto by pomyślał, że to właśnie ten gatunek przywróci Hollywood jego klasyczny sznyt z lat 70. i kina Scorsesego, Peckinpaha czy Altmana? Jaramy się jak źli. Polska premiera - 4 października.