Iggy Pop, Central Cee, Pi'erre Bourne, Shygirl, Keiyaa to tylko promil spośród artystów, którzy z początkiem sierpnia pojawią się w Katowicach na festiwalu, chwalonym w swoim czasie przez NME za excellent, eclectic line-up. W tym line-upie nie brakuje także miejsca dla polskich wykonawców. Część z nich poprosiliśmy o wskazanie rekomendacji na OFF.
Po okresie wielkiej pandemicznej smuty ponownie wkroczyliśmy w gorący okres festiwalowego prime'u. Niektóre imprezy już za nami, inne zbliżają się wielkimi krokami, jak choćby OFF Festival. I choć pojawia się pokusa, żeby nakreślić tu linię demarkacyjną pomiędzy muzycznymi blockbusterami, a arthousem– byłoby to nie do końca uzasadnione, gdy taki Central Cee należy do największych gwiazd brytyjskiego rynku.
Pozostając przy nomenklaturze filmowej – powiedzmy, że OFF to wciąż jednak wydarzenie na kształt Sundance dla sceny alternatywnej. W programie figuruje mnóstwo postaci, które na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy wzbudzały zainteresowanie publiki i mediów, zajmujących się najciekawszymi zjawiskami spoza mainstreamu.
Dla mnie najważniejsza pozycja to Iggy Pop dlatego, że uwielbiam taką muzę. Od małolata jestem nią przesiąknięty. Występowanie na jednej scenie z legendą tego pokroju to jest mistrzostwo świata. Nie słucham może teraz The Stooges na regular basis, ale miałem moment w życiu, gdy ich płyty mi się przewijały. Nasłuchałem się też od rodziców historii o Iggym. Jestem zarajany nim jako postacią. Już nawet nie chodzi wyłącznie o muzykę. On jest ikoną popkultury. Interesujący, starszy ziomal!
Bardzo chętnie przejdę się również na Metronomy. Kilka lat temu widziałem ich na FEST Festivalu i było doskonale. Nie odpuszczę Mura Masy, bo jestem fanem. Z ciekawości zobaczę na pewno Pi'erra Bourne'a, który robi fajne rzeczy. A z Polski? Jakub Skorupa, Ćpaj Stajl, Frank Leen i Duchy – ich EP-ka jest dla mnie bardzo kojąca; kawał dobrego grania. No i Nath, z którą polubiłem się po „Rulecie”.To spośród wykonawców, z którymi jestem osłuchany, ale będę na pewno też weryfikował line-up i sprawdzał, co jeszcze jest fajnego, bo sporą część znam jedynie pobieżnie. Ale to właśnie gigantyczna zaleta OFF-a, że jest właśnie trochę taką ruletą.
Trudno wybrać pojedynczego artystę, ale jakoś mi się udało, ponieważ jestem wielkim fanem Metronomy. To jest zespół, który zaintrygował mnie kiedyś, a przez to, że stoi za nim właściwie jeden producent mogę się z tym utożsamić, bo pracuję w podobny sposób. Najbardziej odpowiada mi ich indie plażowe granie. Kojarzy mi się z podróżą samochodem w słońcu albo leżeniem w parku.
Uruchamia się we mnie od razu fanboy Nirvany. Kathleen Hanna była przyjaciółką Kurta; on spotykał się też z Tobi Vail, więc najbliżej Cobaina w życiu będę właśnie na koncercie Bikini Kill. Jeszcze druga rzecz. Zobaczyłbym też Papa Dance. Trochę cheesy, ale zagrają pierwszą płytę, a to same klasyczki.
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.