Back to school, ale „Belfer 3” nie przechodzi do następnej klasy

Zobacz również:Umarł Król, niech żyje Król? Widzieliśmy dwa odcinki najbardziej oczekiwanego serialu sezonu
maciej-stuhr-belfer-3-canal-plus-1050x585.jpg
Fot. Belfer/Canal Plus

Scenarzyści dalej uczą się pisać kryminał ze słabego bryka na ściąga.pl, a mogliby po prostu obejrzeć stare odcinki własnego serialu.

Pierwszy sezon Belfra, produkcji Canal+, wyemitowano jesienią 2016 roku. Dobre czasy. Belfer był kolejnym dowodem, po serialach Wataha i Pakt, że przyszło nowe, a krajowe produkcje zaczynały równać do światowych standardów telewizji premium. Dziś Belfer ledwie równa sam do siebie, i bynajmniej nie jest to wyłącznie kwestia brutalnego prawa, według którego kolejne sezony niemal zawsze ustępują jakością pierwszemu (swoją drogą, ta zasada jest mocno ściemniona, bo przeczy jej coraz więcej popularnych produkcji, z Sukcesją i Białym Lotosem na czele).

Prawda o Belfrze, serialu, w którym błyskotliwy polonista i detektyw amator w jednym rozwiązuje zagadki kryminalne, przy okazji obnażając mrok małych miast, skorumpowanie lokalnych stróżów prawa i moralne zepsucie prowincjonalnego biznesu, jest dużo smutniejsza. Z perspektywy trzech sezonów pierwsza seria Belfra wydaje się cudownym przypadkiem. Bo jak inaczej wytłumaczyć przepaść między świetną jedynką, z wielowarstwową, zniuansowaną intrygą, a łopatologiczną dwójką i odrobinę lepszą, ale wciąż rozczarowującą trójką?

Zresztą trzeci, finałowy – tak czytam podtytuł Ostatnia lekcja – sezon serialu Canal+ wydaje się niezły, tylko dlatego że drugi był fatalny, a odskoczyć od dna to żadne osiągnięcie. W pierwszym sezonie historia była poprowadzona świadomie, inteligentnie, nikt się nie wywalał na zakrętach, całość miała sens, wymagała uważności i, co bardzo istotne, nagrodą za tę uważność był fantastyczny, bo zaskakujący finał. Przypomnę, ale bez spoilerów. Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr), nauczyciel języka polskiego, rzuca pracę w prestiżowym warszawskim liceum i przyjeżdża do malutkich Dobrowic, gdzie właśnie znaleziono martwe ciało młodej dziewczyny. Tajemnica śmierci nastolatki, lewe interesy, osobiste uwikłanie polonisty – te wszystkie wątki błyskotliwie się zazębiają, a te sploty imponują lekkością, nie sprawiają wrażenia wymuszonych. Drugi sezon – o siatce nastoletnich agentów wywiadu zatrudnionych do rozpracowania miejscowych handlarzy bronią i nauczycielu, który po lekcjach z Wyspiańskiego robi za wtykę Centralnego Biura Śledczego – wyglądał na ambitny, ale w praktyce okazał się nieznośnie absurdalny.

Trzeci sezon? Częściej grzęźnie w bezsensie jak drugi, rzadziej wciąga wysokiej klasy rebusem jak pierwszy. Zawadzki zostaje oczyszczony z zarzutów morderstwa, które nie wiedzieć czemu wziął na siebie w drugim sezonie i wychodzi z więzienia. Wraca do rodzinnego Małomorza, gdzie wciąż mieszka jego ojciec, były marynarz. Zatrudnia się w miejscowej szkole – na słowo honoru, że siedział za niewinność, co w sumie nie wzbudza jakichś wielkich wątpliwości, biorąc pod uwagę kryzys kadrowy, który zżera polski system edukacji. Ojciec polonisty (w tej roli Jacek Koman) organizuje rejsy edukacyjne dla licealistów, ale jednocześnie narzeka, że taka wrażliwa ta dzisiejsza młodzież, już nie można nikogo pedagogicznie wytargać za uszy jak kiedyś. Prosi więc syna, który czuje się swobodniej w tych wszystkich lewackich wymysłach jak komunikacja bez przemocy, by popłynął z nim, w roli opiekuna. W trakcie rejsów jeden z uczniów wypada za burtę, a policja nie odnajduje ciała chłopaka. Czy Kacper (Michael Zieliński) żyje? Czy kapitan miał cokolwiek wspólnego z jego zaginięciem? Czy badającą sprawę policjantką (Roma Gąsiorowska) musi być akurat miłość polonisty z młodości? Oczywiście, tak się pisze scenariusz, gdy ma się polot i fantazję.

Dobrze, że Belfer wraca do małego miasta – akcja drugiego sezonu działa się we Wrocławiu – bo ta duchota hermetycznych małomiasteczkowych społeczności w pierwszym sezonie świetnie robiła serialowi, dodawała mu ciężaru. Niedobrze, że na intencjach się kończy, efekt nie jest tak mocny jak w jedynce, brakuje tu tamtego brudu, tamtej gęstości. Nie wiem, może to kwestia generycznych lokacji. Apetyt na pewno też podkręca fakt, że Zawadzki wraca w rodzinne strony, bo ideologiczne potyczki z ojcem mogą dać lepszy wgląd w psychologię postaci. Tak zresztą obiecywali twórcy jeszcze przed premierą. Nie dotrzymali słowa. Ale żeby nikt nie miał wątpliwości, że to relacja, w której jest sporo do przepracowania, belfer słucha Taty Kazika, leżąc na podłodze w koszulce Kultu, bo subtelności są dla inteligentnej publiczności, a dla pana, panie Areczku, zostaje obcesowość polskiego serialu.

Najmocniejszym atutem Belfra niezmiennie pozostaje młoda obsada. Aktorki i aktorzy młodego pokolenia niosą trzeci sezon, dla nich się to ogląda. Wiktoria Kruszczyńska, na co dzień związana z warszawskim Teatrem Studio, pokazuje, że świetnie radzi sobie również na planie filmowym, po raz kolejny potwierdzają się talent i charyzma Huberta Miłkowskiego (znany m.in. z Bratów czy serialu Netflksa W głębi lasu), więcej niż obiecująco prezentuje się Kamil Pudlik. Można tylko sobie wyobrażać, co pokażą, gdy dostaną scenariusz, na który zasługują. Ale to już nie w Belfrze. To na szczęście była ostatnia lekcja.

Premiera trzeciego sezonu Belfra już 8 września.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarka. Kiedyś wyłącznie muzyczna, dziś już nie tylko. Na co dzień pracuje w magazynie „Glamour”, jako zastępczyni redaktorki naczelnej i szefowa działu popkultura. Jest autorką podcastu „Kobiety objaśniają świat”. Bywa didżejką.