Baker Mayfield w Carolina Panthers, czyli nowe otwarcie. Kto bardziej zyska na tym transferze?

Zobacz również:Gdy legenda szokuje cały świat sportu. Co jeszcze chce udowodnić Tom Brady?
Baker Mayfield
Fot. Brian Bahr/Getty Images

Jedna z najdłużej ciągnących się historii tej przerwy między sezonami w NFL ma zakończenie. Baker Mayfield zgodnie z oczekiwaniami trafił do Carolina Panthers i to dla wszystkich stron szansa na nowe otwarcie, choć wiąże się z tym transferem pewne ryzyko.

Jeszcze kilka dni temu Baker Mayfield pytany był, czy istnieje szansa, że jeszcze zagra w barwach Cleveland Browns, a jego odpowiedź można było odczytywać na różne sposoby. Mówił, że jeżeli to miałoby się wydarzyć, Browns musieliby się do niego pierwsi odezwać, ale w następnym zdaniu dodał, że jego zdaniem obie strony gotowe są, by iść dalej. Debatowano, czy w ten sposób pozostawił sobie furtkę otwartą, czy po cichu ostatecznie ją zamknął i nie minęło wiele czasu, a już poznaliśmy odpowiedź. Mayfield w Browns już nie zagra. Łączeni z nim od kilku miesięcy Carolina Panthers dogadali się z jego dotychczasową drużyną i jedynka draftu 2018 ląduje w Charlotte, a w drugą stronę powędrował wybór z ledwie piątej rundy draftu 2024.

PRZEDŁUŻONE POŻEGNANIE

To wszystko oczywiście wiąże się z kontrowersjami wokół Deshauna Watsona (niedawno o nich pisaliśmy, więc aby się nie powtarzać, warto odesłać do lektury) i nadal nierozstrzygniętą kwestią jego ewentualnego zawieszenia. Mayfield, odstawiony na boczny tor w Cleveland, miał być zdaniem niektórych opcją B na wypadek, gdyby Watson stracił cały sezon decyzją władz NFL, ale taki scenariusz stawał się coraz bardziej realny w głowach niektórych obserwatorów wyłącznie z uwagi na to, jak długo to wszystko trwało.

Przesłanki o tym, że Browns pożegnają się z Mayfieldem, były już w końcówce poprzedniego sezonu. W tekście w newonce.sport zastanawiałem się wówczas, jaka czeka go przyszłość i analizowałem jego dotychczasową karierę. Ta jest bowiem pełna wzlotów i upadków, choć trwa od niedawna.

Rok 2018: wybór z numerem 1 draftu, wywalczenie sobie pierwszego składu, a potem gra, za sprawą której Mayfield został debiutantem roku i pobił kilka dla pierwszoroczniaków.

Rok 2019: zmiana trenera na Freddiego Kitchensa, Browns typowani do miana czarnego konia sezonu zawodzą, Mayfield nie robi kroku naprzód w rozwoju.

Rok 2020: kolejny nowy trener, Kevin Stefanski, który buduje przyjazny dla Mayfielda system. Ten gra dobrze, a Browns po raz pierwszy od sezonu 2002 awansują do play-offów i po raz pierwszy od sezonu 1994 wygrywają w nich mecz.

Rok 2021: gorsza gra zarówno drużyny, jak i Mayfielda, mimo zwiększonych oczekiwań. Na domiar złego, Mayfield gra z kontuzjami, co tylko pogarsza efekt i stawia drużynę przed dylematem.

Gdy więc poprzedni sezon się kończył, wielu kibiców miało już dość tej ciągłej huśtawki. Może nie była ona w pełni z winy rozgrywającego, jednak coraz częściej było słychać, że Mayfield pewnego poziomu nie przeskoczy i skoro w Cleveland mają drużynę mocną na wielu innych pozycjach, która z lepszym QB mogłaby się bić o Super Bowl, to dokonano zmiany. Rzecz jednak w tym, że wybór padł na Watsona, za którym ciągnęło się ponad 20 oskarżeń o molestowanie, a dodatkowo Mayfield był urażony tym, że w mediach anonimowi przedstawiciele Browns mówili, że jest zawodnikiem niedojrzałym i dzielącym szatnię. Gdy jeszcze dali Watsonowi rekordowy kontrakt na warunki NFL z gwarantowaną sumą 230 mln dolarów, jasne stało się, że Mayfield już dla nich nie zagra.

PŁACĄ ZA ROZSTANIE

Sytuacja Watsona jeszcze się nie roztrzygnęła, ale Mayfield nie zamierzał być opcją B. Już wiosną wyrażał głośno frustrację, że Browns nie znaleźli nikogo chętnego na wymianę. A może inaczej: chętni byli, ale zespół z Cleveland nie potrafił się z nimi dogadać.

Chodziło w dużej mierze o pieniądze. W umowie Mayfielda sezon 2022 jest w pełni gwarantowany i kwota wynosiła 18.8 mln dolarów. Potencjalni nabywcy liczyli, że Browns pokryją jak największą jej część, bo pozycję negocjacyjną mieli słabą. Jasne było, że mają nowego rozgrywającego, a Mayfield to już teraz wyłącznie kula u nogi i to w dodatku dość droga, jeśli mowa o co najwyżej zmienniku. Z drugiej strony Browns ani nie chcieli oddawać go za nic, ani płacić później większości pensji komuś, kogo oddali. To sprawiało, że impas trwał od początku marca.

W międzyczasie przez NFL przetoczyło się szalone okno transferowe i opcje kurczyły się Mayfieldowi z dnia na dzień. Kiedy kurz opadł, okazało się, że realne są właściwie tylko dwa kierunki. Jeden to Seattle Seahawks, gdzie szykuje się sporo zmian po odejściu Russella Wilsona i Bobby'ego Wagnera, symboli ostatniej dekady w klubie, a drugi to właśnie Panthers, którzy od lat nie potrafią znaleźć odpowiedniego rozgrywającego.

Ostatecznie w negocjacjach brała udział tylko Carolina. Seahawks rzekomo nie byli specjalnie zainteresowani i liczyli, że Mayfield stanie się dostępny, gdy Browns nie znajdą partnera do wymiany i będą musieli zwolnić rozgrywającego. Panthers nie czekali i w końcu obie strony ustaliły warunki transferu. Do Cleveland powędruje niski wybór z draftu za dwa lata, a poza tym Browns pokryją większą część kontraktu Mayfielda. On sam zgodził się na obniżkę zarobków do 15 mln dolarów za następny sezon, z czego tylko jedną trzecią wypłaci mu nowa drużyna.

KOLEJNA PRÓBA PANTHERS

Zakończenie tej sagi pozwala na nowe otwarcie wszystkim stronom. Browns mogą skupić się na innym planie B na wypadek zawieszenia Watsona i mają już Jacoby'ego Brissetta, doświadczonego ligowego zmiennika, który będzie grał awaryjnie. Panthers tymczasem dokonują kolejnej zmiany na najważniejszej pozycji w NFL i liczą, że Mayfield da im szansę na play-offy, a sam zawodnik ma tu najwięcej do udowodnienia.

Baker Mayfield
Fot. Jason Miller/Getty Images

Dla Panthers to potencjalnie bardzo dobry interes. Mayfield, kiedy był w formie, był rozgrywającym, który gwarantował niezły poziom gry. Może nie na miarę jednego z dzesięciu najlepszych graczy na swojej pozycji, ale na tyle solidny, że można było z nim wygrywać mecze. Jeżeli Mayfield wyleczył wszystkie urazy, jakie trapiły go w poprzednim sezonie i przyjedzie do nowego klubu zdeterminowany, to płacenie mu pięciu milionów dolarów za sezon będzie niesamowitą promocją. A nie od dziś wiadomo, że Panthers są zdesperowani.

Transfer Mayfielda to dobry ruch z ich strony, jednak tylko w wąskim ujęciu. Owszem, w tej cenie to wartościowy nabytek i jeśli będzie grał dobrze, w Charlotte będą mieli duży problem z głowy. Rzecz jednak w tym, że to ich kolejna próba, by zadbać o odpowiednią obsadę rozegrania i jak do tej pory żadna nie wyszła zbyt dobrze.

To jak do tej pory największy zarzut do trenera Matta Rhule'a i właściciela klubu Davida Teppera. Zbliżający się sezon NFL będzie trzecim dla Rhule'a na tym stanowisku i przez cały ten czas nie potafił znaleźć swojego QB. Zaczął od pożegnania z wieloletnim symbolem Panthers Camem Newtonem, po czym pozyskał Teddy'ego Bridgewatera i podpisał z nim umowę na dwa lata. Następnie po roku z niego zrezygnował i dokonał transferu z New York Jets, by pozyskać numer trzeci draftu 2018, czyli Sama Darnolda. Darnold grał jednak słabo, więc jeszcze w połowie poprzedniego sezonu do Caroliny... wrócił Newton, ale szybko mu podziękowano. Teraz długo łączono ich z Mayfieldem, mimo że po drodze w trzeciej rundzie draftu wybrali Matta Corrala, a ostatecznie i po niego dokonali wymiany z Browns.

Bilans od 2019 roku wygląda więc następująco: Panthers poświęcili w ramach wymian i decyzji w drafcie jeden wybór z drugiej rundy draftu, dwa z trzeciej, dwa z czwartej i po jednym z piątej oraz szóstej rundy na Sama Darnolda, Matta Corrala, Willa Griera i Bakera Mayfielda, a ponadto zapłacili za dwa lata umowy Bridgewatera, mimo że grał tylko przez rok i jeszcze zwolnili, a potem zatrudnili Newtona. Jeden wielki bałagan i główny powód, dla którego ciekawie przebudowana ekipa z kilkoma młodymi, wyróżniającymi się postaciami nie potrafi zrobić kroku naprzód.

SZANSA I RYZYKO

Pozyskanie Mayfielda ma na ten krok pozwolić. Rhule wie, że trzeci sezon pracy to moment, w którym Tepper może powiedzieć „sprawdzam” i uznać, że tylko awans do play-offów uratuje posadę trenera. Pod tym względem pozyskanie takiego rozgrywającego stanowi dużą pomoc, bo choć Mayfield miewał obniżki formy, jak chociażby w poprzednim sezonie, to i tak jest najlepszym rozgrywającym spośród wszystkich, jacy grali w Panthers przez ostatnie lata.

Patrząc na statystyki efektywności gry i licząc tych rozgrywających, którzy od draftu 2018 rozegrali co najmniej tysiąc akcji w NFL, Mayfield jest nieco poniżej ligowej średniej i zajmuje 24. miejsce wśród 33 graczy, którzy spełniają te kryteria. Może to żadna rewelacja, jednak Darnold jest w tej klasyfikacji ostatni. Transfer wiąże się więc z pewnym ryzykiem, choć ponoszą je obie strony. Jeśli okaże się, że Mayfield gra słabo, Panthers wrócą do punktu wyjścia i okaże się, że zmarnowali kolejne wybory w drafcie w poszukiwaniu kolejnego QB. Ale najwięcej do stracenia ma sam zawodnik.

Mayfield nie dość, że zgodził się na obniżkę zarobków, to jeszcze w umowie został mu rok. Gdyby w Carolinie nie pokazał niczego wyjątkowego, za rok będzie bez klubu i może nie być na jego usługi wielu chętnych. A już na pewno nie takich, którzy zagwarantują mu miejsce w wyjściowym składzie. Zawodnicy w NFL zawsze walczą o długoterminowe kontrakty, by mieć zabezpieczenie finansowe na wypadek jakichś kontuzji, jednak Mayfield w Panthers jest tylko na rok. Wydaje się, że dla niego celem minimum musi być doprowadzenie ich do play-offów, bo w przeciwnym razie może nie doczekać się przedłużenia umowy.

REDEMPTION STORY

Na szczęście dla wszystkich stron, Panthers są w konferencji NFC, która zapowiada się na dużo słabszą w nadchodzącym sezonie. O ile w AFC nawet bilans rzędu 10-11 zwycięstw w sezonie zasadniczym może nie wystarczyć do play-offów, o tyle w NFC taka liczba jest niemal gwarancją, a pewnie jest szansa awansować do nich z bilansem np. 9-8. Drużyna Rhule'a ma ciekawą i młodą defensywę, a w ataku poprawiono linię, która należała do najgorszych w NFL i są ciekawi zawodnicy, którzy pomogą Mayfieldowi. Christian McCaffrey to czołowy biegacz ligi, który dodatkowo świetnie sprawdza się jako gracz łapiący podania, ale muszą go omijać kontuzje. Zestaw skrzydłowych z DJ'e Moore'em i Robbiem Andersonem na czele też ma spory potencjał.

Mayfield nie musi być zbawcą drużyny, by atak z nim prezentował się na miarę ligowej średniej, a to już poziom, który w połączeniu z solidną grą w obronie może dać awans do play-offów. Tak czy inaczej dzięki temu transferowi będziemy świadkami najciekawszej historii próby odkupienia i odbudowania wizerunku w nadchodzącym sezonie NFL. Mayfield zawsze był graczem, który lubił prowokować i tworzyć wokół siebie oblężoną twierdzę, a teraz może na takich nastrojach grać do woli.

W Cleveland miał być złotym chłopcem i przeżył kilka wielkich momentów, dlatego sposób rozstania z pewnością go boli i dodaje mnóstwo motywacji. W Panthers będzie miał szanse przekuć ją na świetną grę i dzięki temu uratować swoją karierę. A z kim jego nowa drużyna gra w pierwszej kolejce następnego sezonu? U siebie z Browns. Lepszego scenariusza nie dało się napisać.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.
Komentarze 0