Chociaż mamy nadmiar seriali do nadrobienia, a Netflix, Amazon Prime czy HBO co tydzień dorzucają nowe pozycje do naszej watchlisty, to jednak brakuje nam pewnych produkcji, które oferuje gigant odpowiedzialny m.in. za Mandaloriana.
Światowa premiera platformy Disney+ odbyła się w listopadzie 2019, a my nadal nie możemy legalnie oglądać jej ekskluziwów w Polsce. Pod koniec grudnia 2020 marka potwierdziła, że obecny rok będzie tym, kiedy serwis streamingowy wreszcie pojawi się w naszym kraju. Póki co, bez konkretnych dat, obstawiamy więc, że będzie to druga połowa 2021 - podobnie jak w przypadku HBO Max.
A pierwsze miesiące tego roku udowodniły, że jest na co czekać. W tym artykule skupiamy się na serialach, bo przecież marvelowska WandaVision zbiera same pozytywne recenzje, a wielu krytyków upatruje w tej produkcji kandydata do wielu nagród Emmy. Poza tym Disney+ mocno inwestuje w ekskluzywne, pełnometrażowe filmy - przykładem niedawne animacje Raya and the Last Dragon czy Soul. Wracając jednak do tematu serialowego, oto kilka pozycji, które już się ukazały lub ukażą w przeciągu kilku tygodni, a które po prostu chcielibyśmy legalnie obejrzeć.
Pierwsza wspólna, telewizyjna produkcja Marvela i Disneya to superbohaterski eksperyment z formą. WandaVision to nie żaden film akcji, to nie kosmiczne science-fiction, a serial wzorowany m.in. na… sitcomach. Fabuła miniserii odbywa się po wydarzeniach z Endgame i przedstawia losy pary Scarlet Witch oraz Visiona, w których wcielają się ci sami aktorzy, co w kinowym blockbusterze: Elizabeth Olsen oraz Paul Bettany.
Debiutancka realizacja z Czwartej Fazy komiksowego giganta to komediodramat, w którym pozornie spokojnie, sielankowe życie superbohaterskiego duetu zostaje zakłócone przez niespodziewany rozwój wydarzeń. I - jak się domyślacie - protagoniści muszą się zmierzyć z zaskakującymi zwrotami akcji, które ich spotkają. Krytycy i krytyczki wychwalali WandaVision - ktorej ostatni odcinek wyemitowano 5 marca - za humor, aktorstwo, plot twisty, osobliwy klimat i rozwiązania scenariuszowe. Zresztą średnia ocen 91% na Rotten Tomatoes nie wzięła się z niczego. Lepszego rozpoczęcia Czwartej Fazy Marvel nie mógł sobie wymarzyć.
Jedna z dwóch animacji Disney+, które swoją premierę będą miały jeszcze tej wiosny. Jednoczesny sequel i spin-off doskonale znanej serii Clone Wars będzie opowiadał o elitarnej dywizji zmutowanych trooperów. Póki co, nie ma zbyt wielu informacji na temat samej fabuły, ale ciekawostką jest, że za dubbing wszystkich kosmicznych żołnierzy będzie odpowiedzialny jeden aktor - Dee Bradley Baker. To się nazywa wszechstronność.
Przyznać się, kto za dzieciaka nie zachwycał się przygodami Mike'a Wazowskiego i Sulleya, pociesznych, nieco fajtłapowatych potworów o dobrych sercach? Potwory i spółka skończą w tym roku 20 lat i tak, to jest ten moment, kiedy urodzeni we wczesnych latach 90. mogą się poczuć staro. Później był jeszcze mniej udany, ale w sumie całkiem przyzwoity sequel Uniwersytet potworny z 2013, a w czerwcu tego roku na platformie Disney+ ukaże się animowany serial osadzony w tym samym uniwersum.
I tak, w nowej odsłonie powrócą John Goodman i Billy Crystal, a więc aktorzy dubbingujący głównych bohaterów w oryginale. Fabuła skupi się natomiast na wydarzeniach odbywających się pół roku po historii znanej z pierwszego filmu. Prawda, że idealna okazja na nostalgiczną wycieczkę do czasów, kiedy wszystko było beztroskie, a największym problemem było odrobienie zadań z tabliczki mnożenia?
Premiera drugiego serialu nakręconego w ramach gigantycznego dealu pomiędzy Marvelem a Disneyem odbędzie się już 19 marca. Jak sam tytuł serialu wskazuje, The Falcon and the Winter Soldier przedstawi przygody - jakże inaczej - Falcona i Winter Soldiera, czyli drugoplanowych superbohaterów z filmów o Kapitanie Ameryce i Avengersach.
Analogicznie do WandaVision, serial będzie odbywał się bezpośrednio po wydarzeniach znanych z Endgame i skupi się na rywalizacji protagonistów z czarnymi charakterami - ekipą Flag Smashers, w której skład oryginalnie wchodzili m.in. Ghost Rider, Deadpool i Punisher. Jak zapowiadają twórcy, ma to być połączenie akcyjniaka, dramatu psychologicznego i buddy-movie. My kupieni.
Najbardziej podstępna, irytująca, śliska, ale też charyzmatyczna i przyciągająca uwagę postać z uniwersum Marvela doczeka się własnego serialu. Czujemy, że obok WandaVision może najmocniejszych strzałem wiosennej ramówki Disney+ i już ubolewamy, że prawdopodobnie obejrzymy Lokiego dopiero po wakacjach.
Dlaczego tak bardzo jaramy się koncepcją trzeciego serialu z superbohaterskiego uniwersum? Po pierwsze - wątek podróży w czasie. Loki trafi w ręce enigmatycznej organizacji Time Variance Authority - w jednego z jej funkcjonariuszy wcieli się Owen Wilson - i za pomocą Tesseracta będzie próbował zmienić bieg ludzkiej historii. Po drugie - produkcja będzie gatunkowym thrillerem kryminalnym. W końcu, po trzecie - seria ma być powiązana fabularnie z nadchodzącym filmem Doctor Strange in the Multiverse of Madness co powoduje, że jeszcze bardziej nie możemy doczekać się polskiej premiery platformy streamingowej Disneya.