Baseball w zawieszeniu. Czy sezon MLB jest zagrożony?

Zobacz również:Drużyny NFL do raportu. Oceniamy wybory wszystkich ekip w drafcie 2020
Rob Manfred
Fot. Julio Aguilar/Getty Images

W rankingu słów, które najbardziej przerażają fanów sportów amerykańskich, „lokaut” jest na czołowych pozycjach. Dla kibiców oznacza to nic innego jak zagrożenie, że ich ulubiona liga wstrzyma rozgrywki. Nie dzieje się to jednak bez powodu – najczęściej chodzi po prostu o polepszenie warunków zawodników w świecie, w którym właściciele zarabiają na nich setki milionów dolarów. Tym razem padło na najlepszą ligę baseballową na świecie – MLB. A kto jak kto, ale baseballiści zdążyli już pokazać, że wcale się z nimi łatwo nie negocjuje.

Lokaut nierozerwalnie wiążę się z rzeczą dla fanów europejskiego sportu całkowicie nową – umową pomiędzy ligą (właścicielami drużyn) a związkiem zawodników, która tworzy warunki gry i funkcjonowania całej organizacji na określony czas jej trwania. Kiedy się kończy, to trzeba podpisać nową, a zawodnicy – niezależnie od dyscypliny – nie są wcale chętni podpisać wszystkiego, co podstawi im się pod nos. Tak było w 2011 roku, kiedy lokaut w NBA spowodował skrócenie sezonu najlepszej koszykarskiej ligi świata. Tak było też w hokejowym NHL – sezon 2012/13 został skrócony, a 2004/05 nie odbył się wcale.

TO O CO W OGÓLE POSZŁO?

Baseballiści też mają za sobą taki epizod. MLB ma w swojej historii dziurę w sezonie 1994/95, kiedy rozgrywki nie zostały zakończone – wtedy nie był to stricte lokaut, a strajk zawodników, jednak tamten moment był tak mocnym uderzeniem dla ligi, że od tego czasu wszystkie negocjacje przebiegały w miarę sprawnie, a lokautu nie uświadczyliśmy. Aż do sezonu 2022, przed którym skończyła się pięcioletnia umowa z lat 2016-21. By rozpocząć kolejne rozgrywki bez problemu, porozumienie między MLB, a związkiem graczy (MLBPA), musiało nastąpić mniej więcej do końca listopada. Dlaczego więc do takiego porozumienia nie doszło?

– Od ostatniej podpisanej umowy minęło pięć lat, w trakcie których przychody właścicieli rosły – mówi nam Patrick Pikell, redaktor strony mlb.com.pl. Problem w tym, że pensje zawodników nie rosły proporcjonalnie do zarobków właścicieli. Ważnym momentem, który pokazał baseballowym kibicom konflikt w lidze, był offseason 2018/19, w którym wielu zawodników czekało do samego końca z podpisaniem nowych kontraktów, bo nie byli zadowoleni z proponowanych ofert. Od tamtego czasu relacje między stronami za bardzo się nie poprawiły, a zawodnicy chcą daleko idących zmian. Dlatego też Rob Manfred (komisarz MLB) wprowadził lokaut, żeby na spokojnie porozmawiać w sprawie nowej umowy.

Problem w tym, że te spokojne rozmowy trwają już prawie trzy miesiące, a na horyzoncie mamy nowy sezon. 31 marca powinniśmy rozpocząć granie „na poważnie”, więc w teorii czasu jest jeszcze trochę, jednak w praktyce nie wygląda to tak dobrze. Z prostej przyczyny – baseballiści potrzebują najpierw okresu przygotowawczego, a na razie w zawieszeniu jest wszystko. 5 marca miały rozpocząć się przedsezonowe mecze sparingowe, które teraz już prawie na pewno nie rozegrają się w tym terminie. Liga powiedziała jasno – jeśli nie dogadamy się do 28 lutego, to początek sezonu będzie opóźniony, a mecze – przynajmniej ich część – coraz bardziej zagrożone.

Jakich konkretnie zmian oczekują zawodnicy? Tu w grę wchodzą różne tematy, nawet takie jak arbitraż, nieznany nie tylko europejskim fanom sportu, ale również i kibicom innych lig amerykańskich. W skrócie chodzi o to, że zawodnicy mający na koncie minimum trzy sezony w lidze, którzy nie są jeszcze dostępni w wolnej agenturze (ta w MLB następuje po szóstym roku), ustalają przed sezonem swoją pensję wraz z drużyną. Dzięki temu mają szansę na podwyżkę względem tego, co powinni zarabiać według narzuconych przez ligę kontraktów dla młodych zawodników. Rzecz w tym, że zawodnik i drużyna mogą się co do tej pensji nie zgadzać – wtedy działa arbitraż decydujący, kto ma rację w sporze. W każdym razie bardzo często kończy się to podwyżką dla gracza.

– Zawodnicy chcą wyższej pensji minimalnej, szybszej możliwości arbitrażu, szybszej możliwości wolnej agentury czy mniejszych kar dla drużyn za przekroczenie „podatku od luksusu” (wtedy zespoły mogą bardziej szaleć przy ofertach dla zawodników – przyp. JK) – kontynuuje Pikell. Liga rzecz jasna tego nie chce, woli zachować wszystko tak jak jest – tłumaczy.

CO Z SEZONEM?

Dodatkowo dochodzą takie sprawy jak walka z tzw. „tankowaniem”, czyli celowym osłabianiem drużyny w celu lepszej pozycji w drafcie, a także bonusy za dobre występy dla baseballistów, którzy jeszcze nie podlegają arbitrażowi. Spraw do rozwiązania jest cała masa, a czasu coraz mniej. Co więcej, była nawet propozycja niezależnego mediatora, który pomógłby całej sytuacji, jednak zawodnicy szybko ją odrzucili – twierdzą, że ich propozycja jest całkowicie sprawiedliwa i wystarczy ją przyjąć. Liga nie wspomina w swoich oficjalnych kanałach kompletnie nic o zawodnikach i ewentualnym sezonie 2022 – to zresztą stała praktyka przy lokautach, która wzbudza trochę żartów wśród kibiców. Jak gdyby nikt nie wiedział o co chodzi. Niemniej – jeśli chcemy na oficjalnych kanałach zrobić cokolwiek, na przykład pooglądać filmiki na YouTube – to musimy się cofnąć do tych z tamtego sezonu.

Problemów jest cała masa i w wielu z nich strony nawet nie zbliżyły się do porozumienia. Kluczowe zdają się być kwestie arbitrażu czy podatku od luksusu – arbitraż był zresztą jednym z głównych powodów lokautu w 1990 roku. Wtedy właścicielom udało się przekonać zawodników usprawnieniami w innych kwestiach. Teraz takich usprawnień nie widać, a kluby bardzo mocno działają, by nie musieć cofać dostępności tego przepisu do zaledwie dwóch lat doświadczenia zawodnika. To zresztą sytuacja, która regularnie pojawia się też przy każdej innej lidze amerykańskiej i negocjacjach umów – najbardziej zainteresowani zmianami nie są ci, których nazwiska przewijają się w mediach najczęściej, a ci będący uzupełnieniami składu, których średnia długość kariery to pewnie jakieś 3-4 sezony. W baseballu jest to o tyle znamienne, że młodzi zawodnicy spędzają często sporo czasu w ligach rozwojowych, które w tej dyscyplinie są rozwinięte najbardziej. I nie zarabiają tam zbyt dużo.

– Gwiazdy ligi zawsze sobie poradzą – wskazuje Pikell. – Chodzi o to, żeby stworzyć warunki dla tych zawodników na granicy wejścia do składu, aby 2-3 lata w MLB dawało jak najwięcej kasy. Szczególnie miotacze są bardzo ostro wykorzystywani przez ligi rozwojowe, więc kiedy już dostają szansę w MLB, to połowa z nich ma problemy z łokciami i ramionami. Zawodnicy mają poczucie, że istnieje model wzięcia miotacza, wykorzystania go na maksa aż do momentu kontuzji i potem wzięcie następnego – podsumowuje.

Takie podejście ma nawet więcej niż tylko jedną złą stronę. Nie tylko wyeksploatowani zawodnicy kończą swoje kariery w MLB szybciej niż powinni. Tracą na tym też weterani, którzy ten pierwszy okres przetrwają. Skoro zaczyna pojawiać się trend wykorzystania młodych zawodników do maksimum, a potem wzięcie kolejnych im podobnych, to gdzie miejsce dla starszych? Dla drużyn jest to w końcu znacznie tańsze, a te, które nie grają o play-offy i mistrzostwo, szukają oszczędności gdzie się da, nawet kosztem tymczasowej jakości.

Jest już kilka rozwiązań, chociażby w kwestii draftu (loteria rodem z NBA i/lub minimalna liczba zwycięstw, bez której po pewnym okresie są dodatkowe kary), ale trudno sobie wyobrazic, by obie strony na dniach osiągnęły porozumienie. Czy jest więc szansa, że cały sezon będzie zagrożony?

– Prędzej czy później się dogadają, jestem niemal przekonany, że World Series 2022 się odbędzie, ale sezon zacznie się z opóźnieniem – ocenia Pikell. – Podobnie było przy negocjacjach w sprawie gry w trakcie pandemii. To świeże doświadczenie, gdzie obie strony poniosły straty i wszyscy zauważyli, że liga mocno traci, kiedy nie ma meczów – kończy.

To ponownie motyw, który przebija się we wszystkich takich negocjacjach. Z jednej strony warto walczyć o tych, którzy grają w lidze tylko 2-3 sezony, z drugiej – jeśli negocjacje się przeciągają, to to właśnie ci zawodnicy tracą najwięcej – a stracenie całego sezonu byłoby dramatem ich karier. Dlatego mimo wielkich różnic można się spodziewać, że do sezonu jednak dojdzie. Opóźnionego, może skróconego, ale dojdzie.

Albo jedna, albo druga strona w końcu odpuści, przy czym najbardziej prawdopodobną opcją są tutaj zawodnicy, którzy pójdą na jakiś kompromis. Chyba że baseballiści postanowią nie iść drogą ich kolegów z innych dyscyplin – wtedy może się zrobić bardzo ciekawie. I nerwowo, dla wszystkich tych, którzy szykowali się do sezonu MLB.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0