Nie milkną echa najbardziej kuriozalnej afery w historii polskiego rapu. Co chwilę wypływają nowe rewelacje, a my zastanawiamy się, czy aby nie padliśmy ofiarami zbiorowej psychozy.
O tym, że Belmondo został sfotografowany w wannie przez Rafalalę i że jego koledzy wyrzucili go z MOBBYN, informowaliśmy was wczoraj. Tymczasem wydarzenia wokół Młodego G nie zwalniają tempa. Najpierw jego nowa przyjaciółka poinformowała, że Belmondo został pobity za zgarnięcie pieniędzy reszcie ekipy...

...a potem sam Młody G wydał oświadczenie, po którym sami nie wiemy, czy żyjemy w Matrixie, czy nie. Zobaczcie sami:
Jeśli to zbiorowa akcja promocyjna, co wydaje nam się najbardziej prawdopodobne, wówczas Belmondo i jego przyjaciele przebili dno polskiego showbusinessu, na którym do tej pory wygodnie mościł się brzuchomówca Wojciech Glanc. Pamiętacie? To ten wariacik z lalką Eustachym, który wygrażał, że popełni samobójstwo online. Jeśli jednak to wszystko na serio, wówczas mamy dowód na to, że tego typa po prostu nie można traktować poważnie. Na naszej zbliżającej się wielkimi krokami liście top100 polskich singli dekady (zagraniczne top100 macie tutaj) jest parę wałków od Belmondo, ale co innego muzyka, a co innego stabilność psychiczna, która u Tytusa jest mniej więcej tak uregulowana, jak u filmowego Jokera.
Dla jego dobra życzylibyśmy i Belmondo, i sobie, żebyśmy od jutra nie musieli pisać o jego kolejnych wyczynach.
