Ta wiadomość zelektryzowała cały świat sportów walki. Ikona boksu, facet, po którym imię ma obecny mistrz świata wagi ciężkiej Tyson Fury. Żywa legenda. 53-letni Mike Tyson ogłosił powrót do ringu!
TEKST: Leszek Żukowski
Dyskusji na temat powrotu Tysona nie ma końca. Wypowiadają się eksperci od pięściarstwa, którzy twierdzą, że zapowiada się żenada roku. Psychofani Tysona jarają się, że znowu zobaczą swojego idola. Kolejni emerytowani zawodnicy wyzywają go na pojedynek. Kilka dni temu chęć walki z Tysonem ogłosił w krótkim filmiku nawet ojciec Tysona Fury'ego, John. - Chcę z nim walczyć! I prędzej umrę niż dam się pokonać! - krzyczy na nagraniu. Tyson dostał też propozycję walki na gołe pięści. Szef organizacji Bare Knuckle Figthing Championship David Feldman zaproponował Żelaznemu Mike'owi 20 milionów dolarów, jeśli ten zgodziłby się na walkę w takiej formule.
TRZECI RAZ Z HOLYFIELDEM?
Szaleństwo wokół ewentualnego powrotu Tysona między liny zaczęło się na początku maja, kiedy w sieci pojawił się filmik, na którym trenuje na tarczy ze swoim obecnym trenerem Rafaelem Cordeiro. I wygląda na tym nagraniu, jakby nigdy nie schodził z ringu. Niesamowita szybkość, praca nóg, dynamika, siła uderzeń. Tyson jak z najlepszych lat. Filmik trwa kilkanaście sekund i od razu rozgrzał internet. Na odpowiedź pierwszych chętnych nie trzeba było długo czekać. Swój filmik nagrał 57-letni Evander Holyfield i wszystko wskazuje na to, że może dojść do trzeciego pojedynku między nimi. Trzeba przyznać, że Evander na swoim nagraniu nie odstaje od Bestii pod względem formy. Filmik jest zmontowany jak najlepsze sekwencje w serii o Rockym. Dynamiczny montaż, muzyka i pięściarz, który pokazuje w jak świetnej jest formie. W tle widać inną legendę boksu pod okiem której trenuje Holyfield. To Władimir Kliczko.
Tyson i Holyfield walczyli ze sobą dwukrotnie: w 1996 i 1997 roku. W pierwszej walce Holyfield znokautował Tysona w jedenastej rundzie. Druga zakończyła się jednym z największych skandali w historii boksu, kiedy Tyson odgryzł przeciwnikowi kawałek ucha. Teraz panowie mają wyrównać rachunki. Mówi się, że Holyfield miał kompleks Tysona, chciał dorównać mu sławą i popularnością. Jednak to zawsze Żelazny Mike bardziej elektryzował fanów i dziennikarzy.
BESTIA W RINGU I POZA NIM
W wieku 20 lat został najmłodszym mistrzem w historii wagi ciężkiej, nokautując w 1986 roku w drugiej rundzie Trevora Berbica. Swoje pierwsze 19 profesjonalnych walk wygrał nokautem, a 12 z nich już w pierwszej rundzie. Szybko zyskał przydomek Żelazny Mike. Nazywany też był Bestią i Najstraszniejszym Człowiekiem na planecie. W sumie stoczył 58 walk, z czego tylko sześć przegrał.
W jego życiu prywatnym anegdota goniła anegdotę. Jedna z fajniejszych to ta, kiedy został zaproszony przez pewnego bogacza na luksusowe przyjęcie na wypasionym jachcie. Tak zwane "towarzystwo z górnej półki" prowadziło intelektualne dysputy o indeksach giełdowych i literaturze, w których Tyson nie miał za wiele do powiedzenia. Słyszał jak kilku bogaczy rozpoczyna rozmowę od pytania typu "Harvard, '76 ? Ja też! Jak cudownie!". W pewnym momencie podszedł do Mike'a czarnoskóry ochroniarz i zapytał: "Poprawczak" '78?". Rozbawiony Mike odpowiedział "tak", na co ochroniarz rzucił: "Ja też, piona, stary!"
Jeśli o kimś ze świata boksu można powiedzieć: prawdziwa legenda, to na pewno o Tysonie.
O opinię o powrocie Tysona'a poprosiliśmy polskich ekspertów: Macieja Miszkina i Januszę Pinderę.
MACIEJ MISZKIN
Historia pokazuje, że po tak długiej przerwie powroty do ringu są raczej nieudane. Z reguły jest to duże rozczarowanie dla kibiców i dla samych bokserów. Ich forma nie jest tak dobra, jak im się wydawało. I na dodatek kończy to się często uszczerbkiem na zdrowiu. Pieniądze, które dzięki takim powrotom zarabiają też z reguły nie są tego warte ale nie ma co ukrywać , że Mike Tyson to jest inny wymiar zawodnika. Jak tylko słyszy się to nazwisko udziela się pewna magia.
W internecie pojawił się filmik, na którym Tyson trenuje na tarczy. Wszyscy są jego szybkością zachwyceni, ale każdy, kto zna się na boksie wie, że nie można z tego wyciągać daleko idących wniosków. Tyson jeszcze będąc czynnym zawodnikiem prezentował o wiele lepszą formę, a zdarzało mu się przegrywać ze średniakaimi np. z McBridem (w 2005 roku Kevin McBride pokonał Tysona przez techniczny nokaut w 7 rundzie, po tej walce Żelazny Mike zakończył karierę - przyp. red.), do którego przygotowywał się po prostu uderzając w bokserską gruszkę. Przedtem chyba nawet nie miał żadnych sparingów. Wiadomo też, że wielu ludzi ma do Tysona sentyment, bo był nie tylko wielkim pięściarzem, ale też ikoną tego sportu i popkultury. W czasach jego świetności znał go chyba każdy na świecie. Pamiętam nawet jakieś zestawienie zarobków z końca lat 80., gdzie roczne u Michaela Jordana to było coś ponad dwa miliony dolarów, a u Tysona bodajże 33.
Jeśli walka z Holyfieldem będzie miała wymiar charytatywny, to OK. Oczywiście z ciekawością ją obejrzę. Pytanie tylko, czy Tyson wizerunkowo więcej straci, czy zyska. Laicy, którzy zobaczyli ten już słynny filmik mówią, że pokonałby czołówkę dzisiejszej wagi ciężkiej ale przy realnej konfrontacji może się okazać, że to po prostu 53-letni, niezbyt szybki mężczyzna.
Holyfield później od Tysona kończył karierę i dłużej toczył walki na wysokim poziomie np. z Nikołajem Wałujewem, którą wygrał. Trzeba pamiętać, że jest kilka lat od Tysona starszy i mimo że przez cały czas od zakończenia kariery prowadził bardziej higieniczny tryb życia niż Mike, to jednak te kilka lat robi różnicę. Tyson po latach melanży prowadzi teraz zdrowy tryb życia i pewnie wydaje mu się, że jest w świetnej formie.
Holyfield też wrzucił filmik i widać, że Tyson góruje nad nim pod kątem dynamiki. Ale ta różnica była już przed ich pierwszą walką, gdy obaj byli o wiele lepszej formie. Holyfield miał wtedy swój prime, natomiast Tyson swój osiągnął po wyjściu z więzienia w 1995 roku. Przed ich pierwszą walką było tak, że różnica na treningu była kolosalna na korzyść Tysona, ale w ringu jej nie było widać. Teraz też tak może być. Choć uważam, że Tyson wypadnie lepiej niż Holyfield.
Być może Bob Arum albo Eddie Hearn - obecnie dwaj główni gracze jeżeli chodzi o promotorów bokserskich na świecie - będą po tej walce chcieli zorganizować dla Tysona, o ile wygra, kolejny pojedynek. Zależy to też od reakcji opinii publicznej. Na pewno w grę nie będą wchodziły żadne sentymenty. Musimy pamiętać, że zarówno Hearn, jak i Arum to przede wszystkim biznesmeni. Oczywiście chętniej zorganizowaliby walkę dla Tysona. To on zawsze był tym najbardziej elektryzującym nazwiskiem w boksie. Już Holyfield w latach dziewięćdziesiątych mówił, że jeśli chce wyjść z cienia Bestii, musi z nim wygrać. I mimo że tak się stało, nadal zawsze było głośniej o Tysonie. Jeśli Tyson wygra, może pojawi się pomysł walki z nim któregoś z obecnych mistrzów świata na dystansie np. sześciu rund.
JANUSZ PINDERA
To są starsi panowie dwaj. Byli bokserzy, którzy toczyli walki dobiegając do pięćdziesiątki, jak np. George Foreman, czy Bernard Hopkins. Nie wiadomo jednak w ogóle, czy dojdzie do tej walki. Tyson w ostatnich latach nie był stabilny emocjonalnie. Natomiast jeśli pojedynek się odbędzie, to traktowałbym to raczej jako rodzaj zabawy. Nie sądzę żeby była to twarda walka, ale boks ma to do siebie, że czasami nas zaskakuje. Może będzie tak i tym razem.
Ci, którzy na podstawie nagrania uważają, że Tyson pokonałby teraz kogoś z obecnej czołówki wagi ciężkiej, mówią kompletne bzdury. Walka z kimkolwiek z obecnej czołówki moim zdaniem w ogóle nie wchodzi w rachubę. Biologia ma swoje prawa, mimo że zdarzały się walki bokserów po pięćdziesiątce jak np. Larry'ego Holmesa. Trzeba pamiętać, że boks Tysona w najlepszych latach opierał się na nieprawdopodobnej żywotności, dynamice, szybkości akcji. Nawet jeżeli imponuje nam na tym krótkim filmiku to nie sądzę, by to przełożyło się na samą walkę.
Oczywiście zainteresowanie ewentualną walkę będzie bardzo duże. Tyson i Holyfield są ikonami bokus. Za Bestią po zakończeniu jego kariery wielu kibiców tęskniło. Nawet, gdy pod koniec swojej kariery przegrywał, zawsze pamiętało się tego Mike'a który szokował cały świat. W pozytywnym znaczeniu tego słowa.
