W ubiegłym roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił wstępną listę dyscyplin na igrzyska olimpijskie w Los Angeles w 2028 roku. Być może największym zaskoczeniem był fakt, że nie znalazł się na niej boks. Odebrano to jako ostrzeżenie dla międzynarodowego związku. Przyniosło to odwrotny skutek - sytuacja wewnątrz Światowej Federacji Boksu (IBA) jest tak zła, że MKOl grozi wykluczeniem już od najbliższych igrzysk w Paryżu.
Akcję z igrzyskami w 2028 roku wielu uznało jako delikatne uderzenie „po łapach” światowej federacji. Pogadają, pogrożą, wszystko poniesie się w mainstreamie, co wpłynie na decyzję MKOlu. Bo przecież jak to igrzyska bez boksu? Nie ma takiej możliwości, prawda?
Wygląda na to, że z tego samego założenia wyszła sama światowa federacja, bo od tamtego momentu nie zmieniło się nic. Albo inaczej - zmieniło się bardzo dużo, ale nic na lepsze.
Boks amatorski od dawna był na cenzurowanym. Na igrzyskach w Tokio doszło do precedensowego wydarzenia, w którym zawody bokserskie nie były organizowane przez IBA, a specjalnie wyznaczoną przez MKOl komisję. Pomijając już stałe tematy, takie jak sędziowanie czy tematy łapówkarskie ciągnące się od dawna, mamy jeszcze inne i to powiązane z rosyjską inwazją na Ukrainę.
Szefem światowego boksu jest bowiem człowiek o nazwisku - nomen omen - Kremlow. Umar Kremlow. Z jednej strony nie jest jego winą, że był akurat na tym stanowisku, kiedy rozpoczęła się wojna, więc mimo tego że inni reagowali (rosyjscy szefowie związków szermierczych i strzeleckich oddali stanowisko lub potępili inwazję), to wymaganie tego i od niego byłoby pewnie dyskusyjne.
Jednak w tym wypadku nazwisko bardzo mocno pasuje do człowieka. Kremlow jest bliskim współpracownikiem Władimira Putina. Już w trakcie wojny Putin był jego gościem w nowootwartym Międzynarodowym Centrum Boksu. Głównym sponsorem IBA jest - a któż by inny - rządowy Gazprom. Do tego wszystkiego federacja niedawno zawiesiła ukraińską federację nie mając do tego zbyt poważnego powodu.
Jeszcze przed wojną uzależnienie od Gazpromu było jednym z powodów, dla którego MKOl nie był za bardzo zadowolony sytuacją w federacji. Nie trzeba mówić, że wszystko to, co po jej rozpoczęciu także nie pasuje światowemu komitetowi. Do tego wszystkiego IBA zaczyna działać jak organizacja autorytarna. W tegorocznych wyborach na prezesa do rywalizacji nie dopuszczono jedynego kontrkandydata Kremlowa - Borisa van der Horsta. Rzekomo z powodu niedopełnienia formalności, ale sam zainteresowany zgłosił sprawę do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie i tę sprawę wygrał. Mimo to na ostatnim kongresie IBA nie dopuszczono do powtórki wyborów. Świeże przedłużenie umowy z Gazpromem również dolało oliwy do ognia.
Efekt? Międzynarodowy Komitet Olimpijski wydał dość mocne oświadczenie, w którym zaznacza, że czasu boks może mieć mniej niż nam się wydaje - niewykluczone, że po wszystkim, co wydarzyło się w ostatnim czasie, dyscypliny nie będzie już na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które rozpoczną się za dwa lata.
Problemem boksu jest fakt, że Kremlow nie widzi w tym problemu. Ciągle powtarza, że to MKOl musi wysłuchać IBA, a nie na odwrót, co jest dość karkołomnym posunięciem, kiedy grozi ci „olimpijskie samobójstwo”, jak nazwało to kilku przeciwnych Rosjaninowi działaczy.
Dodatkowo mówimy tu o dyscyplinie stricte olimpijskiej, w końcu zwrot „boks olimpijski” jest często używany naprzemiennie z nazwą „boks amatorski”. Pięściarze zostają amatorami, by pojechać na igrzyska - bez tego ta część boksu zacznie dość szybko upadać. Byłoby szkoda, gdyby tak zasłużony sport wypadł z programu igrzysk. Również dla nas - ostatni medal w boksie może i mieliśmy 30 lat temu, ale to nadal druga najbardziej medalodajna dyscyplina w naszej historii - i nie zanosi się, żeby to się zmieniło, bo numer trzy na tej liście - podnoszenie ciężarów - także jest o krok od starty olimpijskiego statusu.
MKOl mówi wprost o tym, że IBA nie dba o swoich sportowców, nie widzi swoich błędów, prawdziwych problemów i nie interesuje się sportem, a jedynie własną siłą. Kremlow odpowiada, że pięściarze na igrzyska pojadą albo pod egidą IBA, albo wcale. Nie wiemy tylko, czy zdaje sobie sprawę, że MKOl za chwilę odpowie: „no to wcale”.