Ma dopiero 18 lat, a usłyszał już o niej nie tylko świat sportu, ale i świat mody. Jest aktywistką i idealistką, która m.in. poprzez swoje sukcesy chce dawać nadzieje młodym ludziom w Chinach i Stanach Zjednoczonych. Na nauce skupia się na tyle, że już została przyjęta do jednego z najlepszych uniwersytetów w USA. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że Eileen Gu pokonuje kolejne granice i jest pierwszą w historii osobą, która w tak młodym wieku ma na swoim koncie złoto olimpijskie, okładki wielkich pism modowych i potencjał na karierę akademicką.
W ciągu kilku dni stała się ulubienicą całych Chin i to mimo tego że na co dzień znacznie łatwiej zobaczyć ją w Stanach Zjednoczonych, niż w Państwie Środka. Zdobyła olimpijskie złoto w narciarskiej konkurencji big air, która jest bardzo popularna również w Stanach Zjednoczonych. Mimo tego że jest podzielona między dwoma politycznymi wrogami, wielu fanów w obu państwach ją uwielbia – niezależnie od tego, jaki jest powód tej fanowskiej miłości.
POMIĘDZY MOCARSTWAMI
Eileen Gu urodziła się w 2003 roku w San Francisco. Jej mama wyemigrowała z Chin do USA na studia (nie byle jakie – ostatecznie ukończyła uniwersytet Stanford) i założyła tam rodzinę. Wychowywana głównie przez chińską mamę i babcię, Ailing (tak brzmi chińska wersja jej imienia) kulturę Państwa Środka ma w sobie mocno zakorzenioną. Mówi płynnie po mandaryńsku i darzy miłością obydwa kraje.
Swoją decyzję, by startować dla Chin w narciarstwie dowolnym potraktowała niemalże jako próbę zwrócenia uwagi na amerykańsko-chińskie relacje. Kiedy poprosiła Międzynarodową Federację Narciarską o zmianę (do 2019 roku reprezentowała USA), mówiła o chęci zjednoczenia, wspólnego zrozumienia i komunikacji Amerykanów i Chińczyków, a jeżdżąc pod chińską flagą chce inspirować miliony chińskich dzieci do walki o własne marzenia, nawet jeśli warunki do tego nie sprzyjają.
Gu jest więc nieco rozdwojona. Będąc w Stanach Zjednoczonych walczyła między innymi z hejtem, jaki spotkał imigrantów z Azji i Amerykanów azjatyckiego pochodzenia w trakcie pandemii koronawirusa. Sama doznała sytuacji, w której ktoś wykrzykiwał wobec niej rasistowskie hasła, krzycząc o roznoszeniu pandemii przez Azjatów. W jej rodzinnym San Francisco doszło nawet do bezpośrednich ataków fizycznych, a w Atlancie – do ataku z bronią palną. Mimo tego że startuje dla Chin, swoją przyszłość wiąże ze Stanami Zjednoczonymi – w liceum uczyła się na tyle dobrze, że skończyła je rok przed czasem, jej wyniki testów znajdują się w najlepszym procencie nastolatków w kraju, a po igrzyskach zamierza studiować na jednym z najlepszych uniwersytetów – Stanford, czyli uczelni, na którą trafiła jej mama po kilku latach w USA.
Gu próbuje niejako podzielić życie między dwoma krajami i zjednoczyć dwa zwaśnione społeczeństwa (nawet w samych Stanach, patrząc na azjatyckich imigrantów), rzeczywistość okazuje się nieco bardziej brutalna. Prawicowi publicyści w USA zarzucają jej starty dla komunistycznego reżimu nazywając ją „zdrajczynią”, z kolei w Chinach ma swoich przeciwników ze względu na przyjęcie chińskiego obywatelstwa. Obywatelstwo samo w sobie nie jest problemem, jednak w Chinach nie można mieć dwóch przynależności państwowych, a Gu faktycznie takie ma, w dodatku mówi o tym, że nikt nie jest jej w stanie zarzucić, że nie jest Amerykanką lub że nie jest Chinką, a ona sama czuje się przedstawicielką tego kraju, w którym aktualnie się znajduje.
Część Chińczyków odebrało to jako lepsze traktowanie ze względu na status sportowca, a całą sprawę zaognił jeden z naturalizowanych chińskich hokeistów, który przyznał, że ma dwa obywatelstwa, bo „nikt nie kazał mu żadnego oddawać”. Eileen szybko przekonała się, że nawet najlepsze chęci mogą nie wystarczyć w świecie spolaryzowanych społeczeństw, a pomiędzy dwoma takimi mocarstwami sport może nie wystarczyć.
MISTRZYNI
Zawsze można jednak próbować, a Gu ma do tego znakomite możliwości. Już w 2020 roku, mając 16 lat, zdobyła dwa złote i jeden srebrny medal na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Lozannie. W tamtym momencie miała też na koncie jedno zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata (rok wcześniej, w slopestyle’u). Wiadomym było, że Chińczycy mają ogromny talent, ale mało kto przypuszczał, że ten talent wystrzeli aż tak szybko.
A rok 2021 należał całkowicie do niej. Zaczęło się od nieoficjalnych igrzysk sportów ekstremalnych – X Games, które odbyły się w Aspen. Zwyciężyła tam w superpipe’ie i slopestyle’u, a w konkurencji big air dorzuciła brąz. Została pierwszą Chinką ze złotem X Games i najlepszym „świeżakiem” w historii zawodów. Kilka tygodni później sytuacja powtórzyła się na oficjalnych mistrzostwach świata – ponownie dwa złota (halfpipe, slopestyle) i brąz (big air), a jej potencjał wystrzelił do tego stopnia, że jej rywalki od razu zaczęły się bać o igrzyska w Pekinie, które były jej głównym celem od momentu zmiany obywatelstwa.
Sytuacja nie była jednak łatwa. W momencie rozpoczęcia igrzysk Eileen miała zaledwie 18 lat, a żadna kobieta w historii narciarstwa dowolnego nie zdobyła złota w takim wieku. Dlatego też konkurencja big air miała być konkurencją na przetarcie – młoda narciarka miała zapoznać się z igrzyskami, nawet kosztem słabszego wyniku. W końcu to nie big air jest jej ulubioną konkurencją – to halfpipe i slopestyle miały być tymi, w których powalczy o najwyższe cele. Tymczasem Gu wystartowała… i wygrała, rozprawiając się z historią kobiecego narciarstwa już w pierwszym podejściu.
Pierwsza tak młoda mistrzyni olimpijska, fantastyczny występ, złoto dla Chin w konkurencji, w której jeszcze niedawno nikt by tego nie obstawiał (nie tylko dlatego, że w przypadku pań to pierwszy raz na igrzyskach). A to wszystko w Pekinie. Co więcej, przed nią jeszcze jej dwie koronne konkurencje, bo halfpipe i slopestyle dopiero się odbędą. Gospodarze imprezy oszaleli na jej punkcie, zapominając nawet o całej sprawie z obywatelstwem i o tym, że na co dzień mieszka poza krajem.
GWIAZDA
Szczególnie że w odróżnieniu od innych chińskich olimpijczyków, Gu nie jest jedynie „jedną z wielu”, co można często powiedzieć o medalistach z tamtego rejonu, szczególnie tych na letnich igrzyskach. Sam fakt jej historii sprawia, że jest popularniejsza niż inni, a do tego dochodzi jeszcze inna sprawa – Eileen jest całkiem wziętą modelką. Ma podpisaną umowę z amerykańską agencją IMG, ale nawet i tutaj potrafiła pokazać się zarówno w USA, jak i w Chinach. W kraju, który reprezentuje sportowo, pojawiła się między innymi na okładkach Vogue’a czy Elle, a poza nim brała udział m.in. w kampaniach reklamowych takich marek jak Louis Vuitton i Gucci.
Jej fani zastanawiają się jak to w ogóle możliwe, że jest w stanie być wybitną sportsmenką, wziętą modelką, a w międzyczasie jeszcze uczyć się na tyle dobrze, by mieć świetlaną przyszłość akademicką. Ona odpowiada, że połączenie narciarstwa i modelingu nie jest wcale takie trudne, bo jedno i drugie wymaga pracy i pewności siebie. My jednak jesteśmy w stanie stwierdzić, że nie każdy pracowity i pewny siebie byłby w stanie osiągać takie sukcesy.
A to dopiero początek – do końca wieku nastoletniego pozostał jej jeszcze ponad rok, a w perspektywie ma nawet trzy medale olimpijskie, kolejne okładki i kampanie, a także karierę akademicką, której wcale nie wyklucza. Trafiła nawet na listę Forbesa „30 najbardziej obiecujących przed 30-tką”. Przyszłość, którą nawet trudno zdefiniować pod względem branży, nie może być jaśniejsza.
Komentarze 0