Przyzwyczailiśmy się do występów siatkarzy na wszystkich możliwych imprezach. Co więcej, nawet widok zawodników z medalami na szyi stał się normą. Nie można jednak tego powiedzieć o paniach. Reprezentacja Polski kobiet po dwunastu latach wraca na mistrzostwa świata. W ich przypadku medalu się nie wymaga, lecz od współgospodyń imprezy można oczekiwać wyjścia z grupy.
Jeśli ktoś stęsknił się za siatkówką reprezentacyjną, to zaraz znów ją otrzyma – po raz ostatni w tym roku. Dopiero co cieszyliśmy się ze srebra siatkarzy wywalczonego w Spodku, a tymczasem czekają nas zmagania siatkarek na boiskach Holandii i Polski. Koledzy po fachu prawdopodobnie postawili zbyt wysoką poprzeczkę, choć nikt nie broni walczyć o najwyższe cele.
W przeciwieństwie do siatkarzy – weteranów MŚ, tylko jedna Polka w obecnej kadrze Stefano Lavariniego wie, jak to jest grać na mistrzostwach świata. To Joanna Wołosz, podstawowa rozgrywająca, a zarazem kapitan kadry. Część dziewczyn ze składu być może słabo pamięta turniej w Japonii z 2010 roku, bo jeszcze nie śledziły tak mocno poczynań reprezentacji. Na edycjach sprzed ośmiu i czterech lat Polski zabrakło. Wówczas do mistrzostw prowadziły eliminacje, w których zawsze ktoś okazywał się lepszy. W kontekście tegorocznego turnieju formuła kwalifikacji się zmieniła, choć nie miało to i tak znaczenia dla naszej kadry. Dzięki funkcji gospodarza turnieju, wraz z Holandią otrzymała ona automatyczną kwalifikację.
PERYPETIE POLSKIEGO ZESPOŁU
Zespół prowadzony przez włoskiego szkoleniowca przystępuje do mistrzostw po turnieju towarzyskim w Neapolu. Na południu Italii Polki rywalizowały z gospodyniami, a także z Serbkami i Turczynkami. We wszystkich trzech przypadkach mowa o czołowych reprezentacjach świata, których mocno upatruje się jako kandydatów do medalu. Mecze zakończyły się porażkami 1:3, co dodatkowo pokazuje, jak mocne rywalki miały biało-czerwone siatkarki.
Patrząc na wyniki można się niepokoić, ale również można być spokojnym. Lavarini wyszedł z założenia, że mecze z najmocniejszymi zespołami świata będą lepszym przygotowaniem przed MŚ niż starcia ze „średniakami”. „Z zasady jestem zwolennikiem mierzenia się z najlepszymi ekipami. To świetny sposób na sprawdzenie aktualnego stanu zespołu. Tego, co robisz dobrze, a co źle i jak wiele dzieli cię od czołówki” – mówił naszemu portalowi selekcjoner na początku września. Wcześniej, siatkarki mierzyły się z reprezentacjami będącymi teoretycznie na naszym poziomie – Niemcami i Bułgarią. Dwa mecze u zachodnich sąsiadek zakończyło się dwoma zwycięstwami. Podobnie sytuacja miała miejsce z Bułgarkami w Katowicach.
Lavarini musiał przez ostatnie tygodnie dokonać małych roszad w składzie. Przede wszystkim ma do dyspozycji atakujące – Magdalenę Stysiak i Monikę Gałkowską. Obu nie było w pierwszej części sezonu. Zawodniczkę Monzy wyeliminowały problemy zdrowotne. Z kolei nowa siatkarka Polskie Przetwory Pałacu Bydgoszcz początkowo nie widniała w planach selekcjonera. Zmieniły je nieobecność Malwiny Smarzek, forma Weroniki Sobiczewskiej (która ani razu nie dostała szansy w VNL 2022 pomimo powołania), a także brak innych konkurentek. Sytuacja z brakami w ataku pokazała, że Polskę trapi niedobór dobrych siatkarek na tej pozycji, a w przypadku splotu nieszczęśliwych zdarzeń, trener ma ból głowy.
- Jak się czuje? Ha, normalnie! (śmiech). Wreszcie wróciła normalność. Wcześniej człowiek mógł czuć się dziwnie. Brak atakujących w Lidze Narodów stanowił wielki brakujący element. Z zasady drużyny siatkarskie są zbudowane z uwzględnieniem zawodniczek grających na tej pozycji. Magda Stysiak miała od początku być naszą główną postacią w ataku. Kontuzja sprawiła, że straciła wiele czasu przygotowań na mistrzostwa świata. Pamiętaj, że nie trenujemy wspólnie od wczoraj, tylko od maja. Każdy dzień i mecz bez niej był wielką szkodą – opowiadał nam Lavarini.
Opcją awaryjną w ataku była transformacja przyjmujących, ale zarówno trener, jak i same zawodniczki czuły, że to sytuacja niekomfortowa, która na dłuższą metę nie przyniesie korzyści. A skoro o przyjmujących mowa, to tutaj też Włoch musiał trochę kombinować. Kontuzje pozbawiły udziału w turnieju Martynę Łukasik i Martynę Czyrniańską. Szczególnie brak drugiej odbił się dużym echem, bo w 19-latce widziano nawet podstawową zawodniczkę zespołu podczas MŚ. Miała za sobą udane spotkania w Lidze Narodów, w których zdarzało się jej być najlepszą siatkarką spośród Polek. W miejsce obu pań dowołano tylko Monikę Fedusio, bo wcześniej na zgrupowanie wstawiło się piętnaście zawodniczek (limit na MŚ wynosi czternaście).
Można podejrzewać, że podstawową linię przyjęcia będzie tworzyć Olivia Różański wraz z Weroniką Szlagowską lub Zuzanną Górecką. Pierwsza, po chwilowej transformacji na atakującą, wróciła na podstawową pozycję i dostała najwięcej szans gry spośród przyjmujących w testmeczach. Pozostała dwójka się rotowała. Szlagowska przez dłuższy czas prezentowała się solidnie, ale na turnieju w we Włoszech kilka momentów bardzo dobrej gry miała Górecka. W zanadrzu jest także Fedusio oraz… Aleksandra Szczygłowska. Lavarini testował libero Developresu Bella Dolina Rzeszów w roli przyjmującej między innymi podczas meczów z Bułgarią.
- To jest coś, co trenowaliśmy od jakiegoś czasu. Ola przygotowywała się do tej roli serwując czy ćwicząc nie na swojej domyślnej pozycji. Wiem, że dzięki temu mam wariant w sytuacji, w której jedna z zawodniczek będzie niedostępna w trakcie turnieju – mówił trener kadry Polski i Igor Gorgonzola Novary.
Sytuacja nie wydaje się żadną fanaberią, tym bardziej że na libero niepodważalną pozycją cieszy się Maria Stenzel. W pełni zdrowia występuje niemal non stop na boisku, przez co Szczygłowska często ogląda mecze z perspektywy kwadratu. Pozycja zawodniczki Grupa Azoty Chemika Police jest podobnie niepodważalna co ta Joanny Wołosz na rozegraniu. Kapitan kadry jest zaliczana do grona najlepszych siatkarek świata na swojej pozycji. Co więcej, należący do FIVB portal „Volleyball World” umieścił ją w gronie pięciu potencjalnych kandydatek do nagrody MVP mistrzostw.
Pozostał jeszcze środek, na którym można spodziewać się przede wszystkim Agnieszki Korneluk z Kamilą Witkowską lub Klaudią Alagierską-Szczepaniak. Cała trójka to siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź. Czwartą środkową jest Anna Obiała. Najczęściej widzieliśmy w akcji duet Korneluk z Witkowską. Szczególnie ta pierwsza wydaje się mieć podobną renomę na swojej pozycji co Różański na przyjęciu.
RYWALKI Z RÓŻNYCH STRON ŚWIATA
Formuła MŚ kobiet różni się od tej wśród panów. Tam zmiana gospodarza zmusiła FIVB do skrócenia turnieju i ograniczenia się do jednej fazy grupowej. U pań do ćwierćfinału prowadzą dwie. W pierwszej rywalizują 24 reprezentacje podzielone na cztery grupy. Z każdej z nich najlepsza czwórka przechodzi do jednej z dwóch grup (E,F), w których rywalizują z czterema najlepszymi zespołami z innej grupy z I fazy. Polki na początek trafiły do grupy B wraz z Chorwacją, Tajlandią, Koreą Południową, Dominikaną i Turcją.
Pierwszy z wymienionych rywali jest zarazem najbardziej polskim przeciwnikiem. Funkcję selekcjonera pełni Ferhat Akbas, były trener Chemika Police, który po przejściu do Eczaczibasi Stambuł często przyjeżdża z klubem do Polski. Dodatkowo jego sztab tworzą Polacy – Przemysław Kawka (który gościł na łamach naszego portalu kilka miesięcy temu), Piotr Matela (do niedawna trener Jokera Świecie), Kamil Kwieciński i Krzysztof Michalski.
Chorwacja w przyszłym roku zadebiutuje w Lidze Narodów. To wskutek wygranego Challenger Cup, w którym w finałowym starciu, zespół Akbasa nieoczekiwanie pokonał Belgię, spadkowiczki z VNL. Za największą gwiazdę można uznać Samantę Fabris. Nowa atakująca Eczacibasi ma za sobą lata gry w Novarze, Conegliano czy ostatnio w Kazaniu.
Tajlandia to rywal, który podobnie jak większość azjatyckich zespołów cechuje się dyscypliną w obronie. W ubiegłym roku tuż przed początkiem Ligi Narodów reprezentację zdziesiątkował koronawirus, przez co do Rimini udał się mocno osłabiony skład. W tym roku zespół Danaia Sriwatcharamethakula spisał się o wiele lepiej, docierając nawet do turnieju finałowego w Ankarze. Dodatkowo zdobył brąz Pucharu Azji. W bezpośrednim starciu podczas ostatniego VNL-u lepsze były jednak Polki. W meczu nie brakowało dobrych i słabych momentów po obu stronach. Zawodniczki Lavariniego pokonały niewygodnego rywala dopiero po tie-breaku. W ubiegłym miesiącu również Chinki potrzebowały pięciu setów do wygranej nad Tajkami w Pucharze Azji.
Korea Południowa wydaje się być najsłabszym rywalem w grupie. Zespół Cesara Hernandeza Gonzaleza zupełnie nie przypomina wynikami tego z ubiegłego roku, gdy Hiszpan pełnił funkcję asystenta Stefano Lavariniego. Koreanki zakończyły wówczas turniej olimpijski tuż za podium. Igrzyska były ostatnią imprezą w karierze reprezentacyjnej dla Kim Yeon-koung, jednej z najlepszych atakujących świata.
- Na dziś widać, że bez niej mamy wiele problemów. Straciliśmy siatkarkę, która zdobywała minimum połowę punktów dla zespołu. Nie możemy jednak narzekać i ubolewać. Wychodzę z założenia, że nikt nie jest niezastąpiony. Są ludzie bardzo przydatni, ale reprezentacja przetrwa bez każdego z nas – opowiadał w długim wywiadzie udzielonemu naszemu portalowi Hernandez Gonzalez.
Trudno szukać pozytywów w szansach Korei. Ostatnia wygrana zespołu to… ćwierćfinał igrzysk. Od tamtej pory ciągnie się seria 21 przegranych spotkań (19 jeśli bierzemy pod uwagę tylko kadencję Hiszpana). W tym roku Koreanki ugrały zaledwie trzy sety. W rozgrywanym w ubiegłym miesiącu Pucharze Azji nie wygrały nawet jednej partii, mając za przeciwniczki między innymi Wietnam czy Filipiny. Przed początkiem MŚ teoretycznie można upatrywać je w roli outsidera grupy, lecz „dopóki piłka w grze”…
W ostatnich dwóch meczach I fazy grupowej Polki zmierzą się z Dominikaną i Turcją. Oba to niewygodni dla nas rywale. Pierwsi to przedstawiciele mocnej siatkówki latynoamerykańskiej. Od lat nie ma w elicie Kubanek, ale w jej zapleczu są za to Dominikanki, które do mistrzostw świata podchodzą z serią czternastu kolejnych zwycięstw (w spotkaniach „o stawkę”). Co ciekawa zapoczątkowała ją… wygrana nad Polkami w Lidze Narodów 3:2. Od tamtej pory zawodniczki Marcosa Kwieka mocno dominują nad rywalkami, choć trzeba przyznać, że zawody w strefie NORCECA nie należą do nadzwyczaj silnie obsadzonych.
Pozostała jeszcze Turcja, z którą od lat los często nas zderza i od lat kończy się to dla Polek porażkami. Również ostatnie starcie w Neapolu zakończyło się triumfem zespołu Giovanniego Guidettiego. Turczynki wygrały pierwszego seta 25:10, prowadząc w pewnym momencie 14:1. W następnym Polki się odkuły wygrywając do 23., lecz w pozostałych dwóch zdobyły tylko 18 i 20 punktów. Najskuteczniejszą siatkarką meczu była Ebrar Karakurt, która na 46-procentowej skuteczności w ataku zdobyła 21 „oczek”.
Karakurt to z resztą jedna z największych gwiazd ekipy, którą upatruje się jako faworyta grupy. Co ciekawe, na co dzień jest zawodniczką Novary Lavariniego. Inne reprezentantki – między innymi Hande Baladin, Zehra Gunes czy Eda Erdem – to także postaci, które kojarzy każdy fan żeńskiej siatkówki. Turcja podchodzi do turnieju w mieszanych nastrojach. Po nieudanych igrzyskach i Lidze Narodów cierpliwość kibiców względem pracującego od pięciu lat z reprezentacją Włocha została wystawiona na próbę.
W CIENIU SUKCESU SIATKARZY
Polscy kibice wobec biało-czerwonych reprezentantek mają mieszane uczucia. Jedni niezależnie od ostatnich występów wierzą w szerokorozumiany sukces. Drudzy patrzą bardziej pesymistycznie, między innymi biorąc pod uwagę ostatnie trzy sparingi. Są jeszcze „zdroworozsądkowcy”. Ale co jest zdrowym rozsądkiem jeśli chodzi o oczekiwania wobec Polek? Przede wszystkim przejście do II fazy grupowej i walka o ćwierćfinał. Sama 1/4 finału wydaje się optymalnym zadaniem. Wszystko, co powyżej można traktować z podobnym szacunkiem co rezultat koszykarzy na EuroBaskecie.
W rankingu FIVB Polska zajmuje trzynaste miejsce. Świetnie wyniki panów spychają spotkania kobiet na dalszy plan. Nie oznacza to, że polski volley kobiecy jest do niczego. Porównując się do najlepszych zawsze możemy otrzymać brutalny obraz. Turniej w Neapolu był tylko przygotowaniem do MŚ. Nawet jeśli w I czy II fazie przegramy z ekipami pokroju Turcji, Włoch czy Serbii, to możemy przejść do 1/4 finału z czwartego miejsca. To wymaga jednak bezbłędnej gry z rywalkami na teoretycznie zbliżonym do nas poziomie. Jeśli zawodniczki Lavariniego mają ambicje (a zakładamy, że tak), to można spodziewać się zaciętej walki.
*****
Skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata 2022:
Rozgrywające: Joanna Wołosz, Katarzyna Wenerska
Atakujące: Magdalena Stysiak, Monika Gałkowska
Środkowe: Kamila Witkowska, Agnieszka Korneluk, Klaudia Alagierska-Szczepaniak, Anna Obiała
Przyjmujące: Olivia Różański, Monika Fedusio, Zuzanna Górecka, Weronika Szlagowska
Libero: Maria Stenzel, Aleksandra Szczygłowska
Terminarz spotkań Polek:
Polska – Chorwacja, 23 września, godzina 18:00*
Polska – Tajlandia, 27 września, godzina 20:30
Polska – Korea Południowa, 28 września, godzina 20:30
Polska – Dominikana, 29 września, godzina 20:30
Polska – Turcja, 1 października, godzina 20:30
* - mecz w holenderskim Arnhem. Pozostałe w gdańskiej Ergo Arenie
Komentarze 0