Osiem lat temu było złoto. Cztery lata później to samo. W tym roku nic nie każe i nic nie broni przed marzeniami o trzecim złocie. Przed Nikolą Grbiciem i polskimi siatkarzami najważniejsza impreza roku, która będzie stanowić najlepszą odpowiedź na pytanie: „Jak silnym zespołem jest reprezentacja Polski?”. Chrapkę na wygraną ma wiele reprezentacji, w tym między innymi nasi grupowi rywale.
Tylko Włochy i Brazylia wygrały męskie mistrzostwa świata trzy razy z rzędu. Pierwsi zdominowali lata dziewięćdziesiąte, drudzy – pierwszą dekadę XXI wieku. Obie ekipy na stałe zapisały się do historii volleya. Italię zapamiętamy jako słynną „generazione di fenomeni”, „Canarinhos” z kolei od razu przyniosą na myśl ekipę Bernardinho. Polacy od 2014 roku mają czwartego trenera. Skład mocno uległ zmianie, szczególnie po objęciu sterów przez Nikolę Grbicia.
Polacy do mistrzostw świata podchodzą jako brązowi medaliści ostatniej Ligi Narodów. Więcej o ich dyspozycji w tym turnieju pisaliśmy tuż po wygranym meczu o trzecie miejsce. Od tego momentu polscy siatkarze przepracowali kilka tygodni w Spale i rozegrali dwa oficjalne sparingi – z Ukrainą i Argentyną. Ostatni rywal był także uczestnikiem Memoriału Huberta Wagnera. W Krakowie Polacy uporali się zarówno z nimi, jak i z Serbami oraz Irańczykami do zera.
Już pod koniec Ligi Narodów można było przewidzieć większość nazwisk, które pojawią się w liście powołanych na mistrzostwa świata. Serb nie ukrywał, że jak najwcześniej chciał mieć wykrystalizowaną czternastkę. Miało być to z korzyścią dla niego, ale też i dla zawodników. Po wypowiedzi kapitana Bartosza Kurka można zakładać, że grupie również wyszło to na korzyść.
Niewiadomą pozostawał Wilfredo Leon. Jeszcze dwa miesiące temu mało kto realnie wierzył, że pochodzący z Kuby reprezentant Polski będzie w stanie rywalizować pod siatką w okolicach startu MŚ. Leon cierpliwie pracował, pojawił się w Spale i nawet załapał się do „piętnastki”, lecz dzień później PZPS poinformował, że z powodów zdrowotnych zrezygnowano z przyjmującego Perugii.
Decyzja wywołała lekką kontrowersję. Z jednej strony zawodnik w ostatnich miesiącach w ogóle nie grał, więc od razu po powrocie czekałyby go mecze o wysoką stawkę. Dodatkowo dochodziły głosy, że Leon nie jest gotowy fizycznie na sto procent. Sam zainteresowany obiecywał, że na początek MŚ będzie dysponował 80-90 procentami swojej wielkiej formy.
W tym momencie dochodzimy do drugiej strony. Leon to przecież jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy (zdaniem wielu) siatkarz świata. W mediach pojawiały się analogie do Roberta Lewandowskiego i tego, czy znalazłby się w kadrze na mundial gdyby nie był w pełni formy. Odpowiedź wydaje się prosta. Lecz Leon to nie piłkarz, a siatkarz reprezentacji Polski, najlepszej drużyny w rankingu FIVB, w której występują czołowi zawodnicy Europy, a być może także globu. Z pewnością nikt w sztabie trenerskim nie postawiłby na Leonie krzyżyka ot tak. Grbić podzielił kibiców, ale nie wywołał trzeciej wojny światowej.
Co nie oznacza, że w przypadku niepowodzenia, brak Leona nie będzie mu wypominany. Wyniki z ostatnich miesięcy pokazują, że pierwsze miejsce w rankingu nie oznacza automatycznie miana najlepszej drużyny świata. W gronie faworytów oprócz Polaków można umieścić także aktualnych mistrzów olimpijskich, Francuzów, a także Amerykanów, Włochów (mistrzów Europy 2021) czy choćby nieobliczalnych Słoweńców, którzy podobnie jak my będą gościć część ekip u siebie.
Polacy o awans do dalszej fazy powalczą w grupie C z Bułgarią, Meksykiem oraz Stanami Zjednoczonymi. Na papierze sprawa podziału miejsc może wydawać się przesądzona, lecz każda z ekip może pochwalić się mniejszymi bądź większymi atutami.
****
BUŁGARIA – MŁODY TALENT I DOŚWIADCZONA ŚWITA
Trener: Nikołaj Żeliazkow
Miejsce w rankingu FIVB: 22
Największy sukces na MŚ: wicemistrzostwo (1970)
Kibice nieśledzący na co dzień bacznie rozgrywek międzynarodowych mogą pomyśleć, że Bułgaria to wciąż czołowa firma świata. Gdy w 2006 roku Polacy zdobywali srebro mistrzostw świata, tuż za nimi uplasowali się właśnie oni. Co więcej, w półfinale obie reprezentacje zmierzyły się ze sobą. Co ciekawe wciąż w profesjonalnej siatkówce występuje jeden z uczestników tamtego meczu. To Matej Kazijski, obecny siatkarz Trentino Volley. Słynny Bułgar rywalizuje na parkietach Serie A, lecz przygodę z kadrą zakończył już blisko dziesięć lat temu, po dużym konflikcie z władzami związku.
Od tamtego momentu minęło szesnaście lat. Dziś Bułgaria to zespół nadal występujący w Lidze Narodów (dawniej w Lidze Światowej), lecz nieprezentujący „fajerwerków”. W ostatniej edycji zajęli czternaste miejsce, wyprzedzając jedynie Kanadę i Australię. Z kolei mistrzostwa świata sprzed czterech lat (których byli współgospodarzami) zakończyły się dla nich na drugiej fazie grupowej. W tegorocznym turnieju najczęściej typuje się zespół Żeliazkowa na trzecim miejscu w naszej grupie. Co ważne, ta lokata nie oznacza pewnego awansu do kolejnego etapu. O dalszym losie decyduje klasyfikacja drużyn z trzecim miejsc.
Za największą gwiazdę zespołu uchodzi dziś Aleksandyr Nikołow. To niespełna dziewiętnastoletni przyjmujący, który już zdążył zrobić furorę w seniorskiej siatkówce. Na ostatnim VNL-u był czwartym najskuteczniejszym zawodnikiem fazy zasadniczej (172 punkty). Mierzący 205 centymetrów wzrostu gracz stanowił motor napędowy zespołu, kompletnie nie prezentując strachu w rywalizacji przeciwko najlepszym reprezentacjom świata. Przez ostatni rok syn Władimira występował w amerykańskiej NCAA. Początkowo, gdy wokół Aleksandyra wybuchło spore zainteresowanie, ojciec tonował nastroje, mówiąc o chęci pozostania w Stanach. Gdy jednak nadeszła oferta z Cucine Lube Civitanova, plany uległy zmianie.
Do kadry na zgrupowanie przed MŚ wrócili Cwetan Sokołow i Todor Skrimow. Obaj to postacie po trzydziestce, które z reprezentacją są związane od lat. Pierwszy to atakujący Dynama Moskwa, który w 2009 roku zdobył brąz na EuroVolleyu wraz z… Nikołowem seniorem. Mierzący 206 centymetrów siatkarz mierzył się ostatnio z problemami zdrowotnymi. W wywiadach wspominał, że zastanawiał się nad rezygnacją z kadry (wcześniej dementował podobne plotki), ale chęć występu na mistrzostwach okazała się silniejsza. – Sztab szkoleniowy wykonuje bardzo dobrą robotę. Tworzy się trzon zespołu, który z czasem odniesie sukces. Zawodnicy radzą sobie bardzo dobrze. Jeśli są chęci do pracy, to będą też osiągane cele – mówił w czerwcu dla bułgarskiego serwisu „Sportal”.
Skrimow to z kolei przyjmujący, który tak samo jak Sokołow od lat gra w Rosji (Jenisej Krasnojarsk). Jego z kolei zabraknie w meczu otwarcia, gdyż jak podaje za portalem sportal.bg Filip Korfanty na Twitterze - siatkarz naciągnął mięśnie brzucha. Cała trójka wraz z resztą składu (warto zwrócić uwagę także na najlepszego blokującego VNL, Swetosława Gocewa) już od początku ma bardzo trudne zadanie. Polacy ostatni raz przegrali z Bułgarami ponad pięć lat temu.
MEKSYK – BENEFICJENCI RANKINGU FIVB
Trener: Jorge Azair
Miejsce w rankingu FIVB: 17
Największy sukces na MŚ: 10. miejsce (1974)
To najbardziej egzotyczny rywal Polaków w grupie, który w nowożytnych czasach rzadko pokazuje się na wielkich imprezach. W XXI wieku Meksykanie pojawili się na dwóch mistrzostwach świata (2010, 2014) oraz na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Z każdej z imprez wracali bez jakichkolwiek sukcesów. Inaczej ma się sprawa rozgrywek kontynentalnych. Tutaj reprezentacji prowadzonej przez Jorge Azaira wiedzie się znacznie lepiej. W ubiegłym roku wygrali Pan-American Cup, a dwa lata wcześniej na tej samej imprezie zdobyli brąz. Dodatkowo 2021 rok przyniósł trzecie miejsce na mistrzostwach strefy NORCECA. Dobre wyniki przełożyły się na punkty w rankingu FIVB. Meksykanie plasują się na nadzwyczajnie dobrej 17. pozycji.
O ile personalia Bułgarów mogły się wydawać lekko kłopotliwe, o tyle w Meksyku mamy do czynienia z większą zagwozdką. Na niedawno zakończonym Pan-American Cup najskuteczniejszymi zawodnikami reprezentacji byli Diego Gonzalez (92 pkt) i Josue Lopez Rios (83 pkt). Pierwszy, rocznik 2000, to atakujący. Podczas ubiegłorocznego, złotego dla Meksykanów pucharu wybrano go MVP turnieju. Mierzący 202 centymetry wzrostu siatkarz do tej pory grał tylko w ojczyźnie. Po czterech sezonach gry w Tapatios de Jalisco, w ubiegłym roku trafił do Tigres UANL. Tam też gra Lopez Rios, dwa lata młodszy przyjmujący. On z kolei błyszczał w młodzieżowym Pucharze Panamerykańskim (najlepszy przyjmujący i MVP turnieju). Ponadto był najlepiej zagrywającym mistrzostw NORCECA.
Trudno wiązać z Meksykiem duże nadzieje. Strata punktu (a może nawet i seta) przez któregokolwiek z grupowych rywali będzie oznaczać sporą niespodziankę. Na mistrzostwach świata 2014 (ostatnich, w jakich brali udział) wygrali zaledwie jeden mecz – z Egiptem. Igrzyska w Brazylii to tylko jeden wygrany set, co ciekawe, z gospodarzami, późniejszymi mistrzami olimpijskimi.
STANY ZJEDNOCZONE – DRUŻYNA ZNAJOMYCH
Trener: John Speraw
Miejsce w rankingu FIVB: 6
Największy sukces na MŚ: mistrzostwo (1986)
Ten rywal to przeciwieństwo Meksyku – znamy go doskonale. Amerykanie to trzykrotni mistrzowie olimpijscy, dwukrotni zwycięzcy Ligi Światowej i mistrzowie świata. O tym, co potrafią, przekonaliśmy się na ostatniej Lidze Narodów. W fazie grupowej Polacy wygrali 3:1. Gdy jednak nadszedł półfinał fazy pucharowej, Amerykanie dotkliwie zrewanżowali się, triumfując do zera. Ostatecznie z Bolonii wrócili ze srebrem, gdyż w finale triumf zgarnęła Francja.
Medal na VNL to dla Amerykanów dobry prognostyk przed mistrzostwami świata. Po igrzyskach w Tokio byli w gorszych nastrojach niż Polacy. Biało-czerwoni odpadli w ćwierćfinale, Amerykanie nawet do niego nie dotarli, kończąc fazę grupową na piątym miejscu. Taki wynik teoretycznie powinien sprokurować drastyczne zmiany w reprezentacji. Tak się nie stało. John Speraw pozostał na stanowisku. Również porównując skład USA z Ligi Narodów 2021 lub igrzysk z tym z tegorocznego VNL, nie natrafimy na rewolucję.
W srebrnej drużynie z Bolonii znalazło się siedmiu graczy z doświadczeniem z Tokio. Do tego trzeba doliczyć powrót Matthew Andersona, weterana kadry, którego przez ostatnie miesiące nie widziano w reprezentacji. To człowiek-instytucja, którego, choć już nie zalicza się do ścisłego grona najlepszych siatkarzy świata, to wciąż stanowi spory zastrzyk opanowania i doświadczenia dla zespołu.
Za mózg zespołu od lat uchodzi Micah Christenson. O jego umiejętnościach dokładnie przekonali się Polacy. Uważany za jednego z najlepszych rozgrywających świata 29-latek nie grał w pierwszym starciu obu państw w Lidze Narodów. Wystąpił za to w drugim meczu, w którym dyrygował grą trzykrotnych złotych medalistów olimpijskich. Pod względem klubowym, jego osoba wywołuje kontrowersję. Christenson od ubiegłego roku gra w Zencie Kazań i pomimo wojny na Ukrainie pozostał w nim. Podobnie jak Jenia Grebennikov będzie rywalizował w Superlidze również w nadchodzących rozgrywkach.
Stany Zjednoczone to kadra znajoma nie tylko z powodu częstych rywalizacji, ale także ze względu na plusligowe akcenty. W Final 8 VNL rywalizowało aż pięciu zawodników naszej ligi sezonu 2021/22 – David Smith, Torey DeFalco, Joshua Tuaniga, Mitchell Stahl i Erik Shoji. Dodatkowo do Lublina po mistrzostwach trafi kolejny z medalistów, Jeff Jendryk (były siatkarz Asseco Resovi Rzeszów), a jeszcze niedawno w Zawierciu grał Garett Muagututia.
Za weteranów można uznać Shoji’ego i Smitha, dwóch „Zaksiaków”. Pierwszy musiał wejść w buty Zatorskiego w Kędzierzynie i to zrobił. Podobnie jak „Zati”, zamurował pozycję libero w swojej reprezentacji. Pochodzący z Hawajów 32-latek uplasował się w czołówce najlepiej broniących i przyjmujących siatkarzy fazy finałowej Ligi Narodów. W poprzednich latach wracał z nagrodami dla najlepszego libero VNL 2019 czy Pucharu Świata 2015. Smith to obecnie kapitan kadry i świetny wzór dla określenia „im starszy, tym młodszy”. W karierze klubowej największe sukcesy zaczął odnosić od około 35 roku życia, a teraz po raz pierwszy w życiu otrzymał indywidualne wyróżnienie na prestiżowej imprezie reprezentacyjnej – wybrano go najlepszym środkowym LN.
Nie trzeba dodawać, że starcie z USA nie zapowiada się na łatwy sprawdzian. Na szczęście to spotkanie zaplanowane jest jako ostatnie w grupie, więc można podejrzewać, że już wtedy kwestia awansu do dalszej fazy będzie przesądzona. W ostatnich pięciu spotkaniach pomiędzy Polską a USA, biało-czerwoni wygrywali trzykrotnie.
CZTERNASTKA WERYFIKACJI
Polska i Słowenia dzięki roli gospodarza po awansie do fazy pucharowej od razu będą rozstawieni z „jedynką” i „dwójką” (o kolejności zadecyduje bilans spotkań). Czy to sprawiedliwe, czy nie – pozostawiamy do dyskusji. Niemniej przed Grbiciem najważniejszy test roku. Powtórka sprzed ośmiu i czterech lat to piękny, ale zarazem wymagający cel. Medal będzie wielką nagrodą i dobrym wyznacznikiem na przyszłość kadry oraz najważniejszy cel najbliższych lat – igrzysk w Paryżu.
Grbić powołał czternastkę w klasycznym stylu – po czterech przyjmujących i środkowych oraz po dwóch środkowych, atakujących i libero. Poza obecnością Mateusza Poręby jako czwartego środkowego żadna z decyzji nie jest nadzwyczaj zaskakująca, choć zwolennicy Karola Butryna czy Jana Firleja pewnie nie będą czuć się zadowoleni z braku ich ulubieńców w turniejowej czternastce. Wszystkie decyzje i nadzieje, a także prognozy na przyszłość zweryfikuje nadchodzący polsko-słoweński turniej. Póki co wypada nam tylko trzymać kciuki.
****
Skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata 2022:
Rozgrywający: Marcin Janusz, Grzegorz Łomacz
Atakujący: Bartosz Kurek, Łukasz Kaczmarek
Środkowi: Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Mateusz Poręba
Przyjmujący: Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Bartosz Kwolek, Tomasz Fornal
Libero: Paweł Zatorski, Jakub Popiwczak
Terminarz spotkań Polaków:
Polska – Bułgaria, Katowice, 26 sierpnia, godzina 20:30
Polska – Meksyk, Katowice, 28 sierpnia, godzina 20:30
Polska – Stany Zjednoczone, Katowice, 30 sierpnia, godzina 20:30
Komentarze 0