Co dalej z PSG? Do pięknej fasady przydałoby się jeszcze trochę zarządzania

Zobacz również:Messi w końcu przemówił. Czuje się oszukany, ale zostanie w Barcelonie. Przynajmniej na razie
PSG - Neymar, Leo Messi, Mauricio Pochettino
Fot. John Berry/Getty Images

Nasser al Khelaifi lubi powtarzać, że gdyby dziś piłka stanęła w miejscu, PSG i tak dalej trzymałoby się mocno, bo to marka warta miliardy. Katarczycy przebierają w ofertach, ale wbrew temu, co szepcze program „El Chiringuito”, nie zamierzają wyprowadzki. Plac budowy za chwilę ruszy na nowo. Do pięknej marki przydałoby się jednak jeszcze przejrzyste i mające ręce i nogi zarządzanie.

Ten jęk rozczarowania jest z nimi nieustannie. Był w 2017 roku, gdy Barcelona zrobiła remontadę i w trzy minuty rozsmarowała paryżan po murawie. Był też dwa lata później, gdy Manchester United wykorzystał rozstrzygającego karnego w 94. minucie. Presnel Kimpembe do dziś nie może pogodzić się z ręką po strzale Diogo Dalota. Ale to się w Paryżu zdarza notorycznie: w ciągu ostatnich sześciu lat cztery razy odpadali w 1/8 finału. Przedziwny zwrot akcji w marcowym dwumeczu z Realem nie był niczym nowym.

W PSG nie chciano wtedy głośno mówić o rewolucji. Zaprzeczono jedynie doniesieniom o chęci sprzedaży klubu zaraz po mundialu w Katarze i skierowano narrację na walkę o mistrzostwo Francji. Klub przyzwyczaił, że w Europie wywraca się na skórce od banana, a potem odhacza tytuł w Ligue 1 i udaje, że wszystko w porządku. W niedzielę na Parc des Princes dołożono dziesiąty, historyczny tytuł, a mimo to pachniało stypą.

50 fanów Lens na trybunie Borelli śpiewało: „Jesteśmy w domu, cały Parc z nami”. Kibice gospodarzy milczeli. Rzadko zdarza się, żeby drużyna wygrywała mistrza i jednocześnie czuła się obca na własnym stadionie. Gdy Marco Verratti, zdobywca ośmiu tytułów z PSG, celebracyjne wznosił ręce ku niebu, Leo Messiego nie było już na boisku. Jako pierwszy uciekł do szatni, co też ma swoją symbolikę.

Mimo że PSG nie gra już o nic, klub nie zaplanował żadnej imprezy z okazji zdobycia mistrzostwa. Dopiero 23 maja, zaraz po ostatnim spotkaniu z Metz przyjdzie czas, by świętować, choć już teraz można spekulować, że połowa graczy wsiądzie w samoloty i poleci na wakacje, a druga huczną zabawę może zamienić w klasyczne powiedzenie sobie kilku mocnych słów.

Leo Messi PSG
Fot. Aurelin Meunier/PSG via Getty Images

Na razie przemówił dyrektor sportowy Leonardo, mówiąc, że tak, popełnił w tym sezonie błędy. PSG znowu wybrało blichtr i marketing zamiast twardej logiki. To klub, który latem długo dyskutował nad tym w jakiej kolejności zaprezentować nowych graczy, żeby nikt nie poczuł się urażony. Już wtedy pojawiały się głosy, że bierze graczy jak Gigi Donnarumma i Sergio Ramos, bo taka jest okazja rynkowa zamiast przemyśleć sprawę na poważnie, że 35-latek z problemami zdrowotnymi może być dla drużyny kulą u nogi. Rywalizacja Donnarummy z Navasem też nie dodała ekipie spokoju i stabilności.

Kibice mają prawo się irytować: widzą, że mimo 500 mln euro zainwestowanych przez pięć lat w Neymara, ten prochu już nie wymyśli, a na Twitchu głośno mówi, że chciałby pograć w MLS, bo ma się tam cztery miesiące wakacji. Nie był to sezon, w którym dużo szans dostawali młodzi jak Edouard Michu i Xavi Simons. Akademia PSG dalej najlepiej szkoli we Francji, szkoda tylko, że dla innych.

Przykładowy Arnaud Kalimuendo drugi raz wypożyczany do Lens powoli staje się gwiazdką ligi, ale wiadomo, że w Paryżu nie pogra, bo trzeba dać się wyszaleć nazwiskom z większym zasięgiem. Thomas Tuchel wściekły powiedział kiedyś, że w PSG nie wie, kiedy jest trenerem, a kiedy politykiem. Czasem musi być marketerem, bo temu klubowi bardziej zależy na kreowaniu ładnej bańki niż na wyniku sportowym.

Mauricio Pochettino przyznał ostatnio, że w ciągu 18 miesięcy wygrał trzy tytuły. Wstyd jednak w takim klubie wymieniać Puchar Francji i Superpuchar, bo to są rzeczy marginalne w skali aspiracji giganta. Za Tuchela wydawało się, że w końcu ten statek ma jakiś kierunek. Pochettino nie wniósł tego na inny poziom. Już w szóstej kolejce Messi nie podał mu ręki, co wskazywało, że wielkiej chemii nigdy tam nie będzie.

Cały sezon słuchaliśmy opowiastek o szukaniu tożsamości i jak najlepszym wykorzystaniu potencjału graczy. To często była jednak drużyna pchana przez Verrattiego i Mbappe — zbiór indywidualności, chwiejny na tyle, że w starciu z Realem mógł zagrać świetne 150 minut, a i tak na końcu spartaczył wszystko w 30.

Leonardo powtarza, że Pochettino ma jeszcze rok kontraktu, ale sam już od pół roku po cichu szuka następcy. Realny scenariusz zakłada, że latem obaj żegnają się z klubem i zabawa zaczyna się na nowo. Odejdą też Angel Di Maria, Julian Draxler, Sergio Ramos, Leandro Paredes oraz Mauro Icardi. Dalej toczą się negocjacje z Mbappe — ważne na tyle, że pół roku przed mundialem w Katarze, szejkowie nie mogą pokazać światu, że ktoś jest w stanie grać im na nosie.

Kylian Mbappe
Fot. Vasile Mihai-Antonio/Getty Images

Francuz jest dziś twarzą projektu, bohaterem młodzieży i emanacją energii, z którą PSG chce być kojarzone. Ale to ciągle jest stawianie w pierwszej kolejność na marketing. Katarczycy dopiero potem myślą jak zbudować poważne fundamenty i drużynę, która po ponad dziesięciu latach inwestowania w końcu może dać Ligę Mistrzów.

W niedzielę, zaraz po wygraniu tytułu, Neymar powiedział: „Gwizdy? Zmęczą się, mam jeszcze trzy lata kontraktu”. To pokazuje, że ta relacja nie zostanie odbudowana w miesiąc, ani dwa. Pochettino pewnie pogodził się już z tym, że kto inny latem zacznie układać klocki. Mówi się o Antonio Conte. I o tym, by koniecznie sprowadzić ofensywnego, kreatywnego pomocnika — tak by w kluczowych momentach Verratti nie musiał stawać się człowiekiem od wszystkiego.

Pewne jest to, że zostanie Nasser al Khelaifi i tutaj pojawia się problem, bo to on nadaje kierunek klubowi, a ten za rok znowu może zakręcić koło. W 2023 roku PSG pokaże światu piękny ośrodek treningowy w Poissy, ale to znowu będzie graniem wizerunkiem niż jakiś sportowy konkret.

Daniel Riolo, autor czterech książek o PSG powiedział ostatnio w RMC: „Ten model gwiazdek, byle tylko sprzedawać koszulki, już się wypalił. PSG powinno spojrzeć na siebie w lustrze, przeanalizować, co robi i zacząć działać odwrotnie. Al Khelaifi musiałby uznać swoje błędy. Już od dawna mówi się, że jeśli z nim PSG wygra Ligę Mistrzów, to równie dobrze może wygrać w Lotto”.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.
Komentarze 0