Co tam w polskim sejmie? Posłowie zastanawiają się, czy Gen Z i Jay Z to to samo

hołownia
fot. kadr z obrad sejmu

Po ośmiu latach ponurych rządów PiS musiało przyjść odprężenie. A w zasadzie rozprężenie, bo atmosfera w naszym sejmie przypomina przerwę na kawę w korpo.

Karuzelę śmiechu wprawił w ruch reprezentujący Polskę 2050 Adam Gomoła, najmłodszy poseł w polskim sejmie (rocznik 1999), który był sprawozdawcą w sprawie kontrowersyjnego zakazu handlu w niedzielę. 24-letni Gomoła postanowił upomnieć się o możliwość weekendowej pracy zarobkowej przez studentów.

Na mównicy przedstawił się jako jedyny w sejmie przedstawiciel gen Z, czym wywołał salwy śmiechu u części posłanek i posłów. Na tyle gromkie, że interweniował marszałek Szymon Hołownia. Uwagi pod adresem wieku pana posła są niestosowne. Pana posła proszę o skupienie się na przedmiocie ustawy – powiedział, dodając po chwili: nie Jay Z, tylko gen Z, pośle Kaleta. To są jednak dwa różne zjawiska. Trudno usłyszeć, co konkretnie miał na myśli poseł PiS Piotr Kaleta i czemu Hova akurat wtedy przyszedł mu do głowy. Pewnie po prostu podobnie mu brzmiało, to się wypowiedział.

W amerykańskim Kongresie poruszano już tematy Public Enemy i Eminema, chociaż oczywiście w innym kontekście – tam nic się nikomu z niczym nie zrymowało. A tak na poważnie to straszny przypał, że banda suto opłacanych posłanek i posłów rechocze z 24-latka, który po prostu upomina się o godne zatrudnienie dla jego rówieśników. Którzy, swoją drogą, też muszą co miesiąc dokładać się na funkcjonowanie tego cyrku. Śmiechom i zabawie nie było końca.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.
Komentarze 0