Skończył dobrą uczelnię, realizował kampanie dla globalnych marek, ale rzucił bezpieczną przyszłość dla kariery komediowego rapera. Opłaciło się.
Kilka dni temu internetem wstrząsnął nowy singiel Lila, w którym udzieliło się łącznie kilkudziesięciu artystów, sportowców, komików. Udzielając wywiadu dla Rolling Stone Lil Dicky powiedział, że teraz planuje wypuścić remix, w którym pojawi się... 50 kolejnych celebrytów! Kim jest koleś, który realizuje tak skomplikowane koncepty?
Rap o Puszkinie? No raczej!
David Burd dorastał w miejscowości Cheltenham Township, zamożnych przedmieściach na północ od centrum Filadelfii. Wywodził się z wyższej klasy średniej, więc dzieciństwo miał stabilne i bezpieczne, ale jak zauważył w utworze Professional Rapper: to też była pułapka. Chłopak zaczął flirtować z rapem w piątej klasie podstawówki po tym, jak wygłosił referat o rosyjskim pisarzu Aleksandrze Puszkinie w formie hip-hopowego kawałka. Kilkanaście lat później nawinie w utworze Truman, że w wieku dziesięciu lat czuł się jak tytułowy bohater filmu Petera Weira Truman Show, który nieświadomie zabawia widzów oglądających reality show o jego życiu.
Po liceum dostał się na bardzo dobrą uczelnię - University of Richmond. Burd zaliczył również studia za granicą i spędził dwa lata na wymianie studenckiej w Melbourne. W 2010 zdobył dyplom jako jeden z najlepszych studentów w szkole biznesu (Richmond Robins School of Business) i przeprowadził się do San Francisco, gdzie zaczął na dobre rozkręcać karierę.
Copywriter płakał jak pisał
W Kalifornii David Burd dostał pracę w agencji reklamowej - Goodby, Silverstein & Partners. W międzyczasie zaczął nagrywać rapowe demówki i tworzyć storyboardy do swoich przyszłych teledysków. Burd pracował jako account, ale pewnego razu zdał miesięczny raport w postaci rapowanego utworu: Zajmowałem się marką Doritos i jednym z moich zadań było pisanie raportów. Nudny dokument w wordzie miał prezentować, jak nasze reklamy wpływają na sprzedaż czipsów. Wiedziałem jednak, że raporty te trafiają do szefa agencji, Jeffa Goodby, więc pomyślałem: To jest jedyny moment, kiedy wszyscy ważni ludzie w firmie zobaczą moją pracę. Czy chcę być nudny, czy podejmę ryzyko? Udało się - szefowie docenili inwencję młodziaka i przenieśli go do działu kreatywnego, gdzie zaczął pracę w charakterze copywritera. W tym dziale Burd znalazł swoją niszę i zaczął pisać do ogólnokrajowych kampanii, a największym echem odbiła się jego praca dla NBA; odpowiadał za kampanię BIG promującą rozgrywki play-offs w 2012 roku.
Rok wcześniej Burd zaczął pracę nad swoim pierwszym mikstejpem So Hard, który ukazał się dwa lata później. I zmienił jego życie.
Mały ale wariat
Jego singiel Ex-Boyfriend szybko stał się viralem i w ciągu 24 godzin nabił milion wyświetleń. W numerze Dicky opowiadał o tym, jak to będąc na spacerze z dziewczyną natknęli się na jej byłego chłopaka, który jest tak przystojny, że przypomina greckiego boga. Lil Dicky ma poważne wątpliwości, czy ma szanse z człowiekiem o tak... umięśnionym penisie. Jak to na greckiego boga przystało.
Po premierze utworu Lil Dicky przypuścił zmasowany atak i w ramach akcji Hump Days wypuścił 32 utwory i 15 teledysków w kilka miesięcy. Aspirujący raper rzucił pracę w agencji, a po fakcie rozpoczął zbiórkę na Kickstarterze, gdzie napisał wprost: Oficjalnie skończyły mi się fundusze.... W telegraficznym skrócie: możecie zasponsorować drugi etap mojej rapowej kariery. Liczył, że uzbiera 70 tys. dolarów, ale w sumie na jego konto trafiło 113 tysięcy. W 2014 roku Dicky zaczął grać pierwsze koncerty i dostał się pod opiekę profesjonalnego managementu. Rok później ukazał się oficjalny debiut komediowego rapera, który zgromadził sporą plejadę gości na wydawnictwie Professional Rapper: wśród nich byli m.in. Snoop Dogg, T-Pain, Fetty Wap, Rich Homie Quan. Bekowy krążek trafił nawet na szczyt rapowego zestawienia Billboardu, a Newsweek nazwał debiutanta Seinfeldem rapu.
W tytułowym singlu z krążka Dicky tłumaczył Snoop Doggowi (odgrywającemu rolę szefa wytwórni płytowej), dlaczego powinien zatrudnić chłopaka z żydowskimi korzeniami jako profesjonalnego rapera. Rok później Lil Dicky znalazł się na okładce magazynu XXL wśród Freshmanów 2016, gdzie pojawili się także Anderson.Paak, 21 Savage czy Lil Uzi Vert.
Siusiakiem w walce o Ziemię
W ostatnich dwóch latach Lil Dicky trochę zwolnił tempo. Częściej niż na listach przebojów pojawiał się na meczach NBA, a w 2017 roku wypuścił EP-kę I'm Brain. Projekt był zarapowany z punktu widzenia alter ego rapera - jego Mózgu. W marcu ubiegłego roku Dicky wypuścił singiel Freaky Friday z gościnnym udziałem Chrisa Browna, a teledysk w miesiąc zgromadził sto milionów wyświetleń i trafił na listy przebojów w Wielkiej Brytanii i w Nowej Zelandii.
Kilka dni temu Dicky rozpoczął tournee promocyjne po popularnych talk-shows, gdzie zapowiadał wyjątkowy teledysk mający na celu walkę z globalnym ociepleniem. Gwiazdy światowej popkultury dosłownie wylewały się z klipu Earth (m.in. Ariana Grande, Justin Bieber, Psy, Snoop Dogg), a dochód z singla został przeznaczony na proekologiczną fundację Leonardo DiCaprio. Który swoją drogą również wziął udział w klipie. Choć sam numer jest taki sobie, to trzeba przyznać, że inicjatywa jest oryginalna, a jeden z dziennikarzy porównywał ją nawet do utworu We Are The World, nagranego w połowie lat 80. na rzecz głodujących w Afryce.
Jeszcze kilka lat temu w rozmowie z Newsweekiem Lil Dicky podkreślał, że jego poczucie humoru to hołd dla hip-hopu, który jest przecież oparty na życiu w zgodzie z samym sobą. Nie da się ukryć, że chłop faktycznie żyje w zgodzie ze samym sobą. Kto inny bowiem pokusiłby się o przybranie takiej ksywy?