Wszyscy wiemy już doskonale, że Cristiano Ronaldo ma obsesję na punkcie zdrowego żywienia, snu, trenowania i generalnie każdej czynności, która może mu dać długowieczność na piłkarskim boisku. Ale ten wątek jest szczególnie ciekawy. 36-letni zawodnik Manchesteru United bardzo mocno wierzy w krioterapię. Dlatego – jako informuje „Daily Mail” – ściągnął z Turynu specjalną komorę. Wchodzi do niej na trzy minuty, w środku jest minus 160 stopni.
Portugalczyk właśnie poprawił swój bilans bramkowy w reprezentacji, strzelając kolejnego, już 112. gola Katarowi w towarzyskim spotkaniu. Niedawno zgarnął też statuetkę dla piłkarza miesiąca w Premier League, co sporej części ekspertów nie spodobało się do końca, uznali bowiem, że to Mohamed Salah z Liverpoolu bardziej na nią zasłużył.
RASHFORD ZNA TEMAT
Już podczas przygody z madryckim Realem CR7 zakochał się w krioterapii. To jeden z kluczowych elementów w jego codziennej rutynie, mającej pozwolić grać na najwyższym poziomie jeszcze przez kilka sezonów. Szczególnie w lidze, która wymaga od zawodników tak dużo jak angielska.
Komory takie są wykorzystywane w medycynie do rehabilitacji, np. jeśli ktoś cierpi na zapalenie stawu czy zespół bolesnego barku. Przeciętny mieszkaniec ziemi nie musi od razu płacić 50 tysięcy funtów za całą komorę, może dostać skierowanie od lekarza lub zapisać się na prywatną wizytę. Krioterapia znakomicie pobudza, a wynika to z tego, że krew krąży kilka razy szybciej po wyjściu z komory i natychmiastowym ogrzaniu organizmu. Wydziela się również spora dawka testosteron, adrenaliny czy kortyzonu.
Piłkarze regularnie korzystają z krioterapii. W Manchesterze wielkim fanem tego typu regeneracji jest Marcus Rashford, wiadomo, że organizm wychowanka United od najmłodszych lat wystawiony był na naprawdę dużą próbę.
NIGDY WIĘCEJ FRYTEK
Wspomniane trzy minuty wystarczą, szczególnie w tak niskiej temperaturze. Zazwyczaj waha się ona do -120 do -160 stopni Celsjusza. Znakomicie wpływa to na regenerację zmęczonego organizmu.
Ronaldo stara się utrzymywać przez cały dzień wysoki poziom energii, stąd częste posiłki i drzemki. Jose Fonte, portugalski obrońca, zdradził co prawda, że jednemu z najlepszych piłkarzy na świecie zdarzały się w przeszłości małe oszustwa i potrafił po meczu wsunąć nawet porcję frytek, ale ostatnio, po powrocie na Old Trafford, wyraźnie wskazał swoim młodszym kolegom żywieniowy kierunek.
Jego wejście do zespołu Ole Gunnara Solskjaera jest imponujące. W sześciu meczach ligowych i pucharowych Portugalczyk zdobył pięć bramek, choć z pewnością mógł się czuć mocno zaskoczony faktem, iż norweski menedżer posadził go na ławce rezerwowych w starciu z Evertonem, będącym zarazem jego dwusetnym występem w Premier League. CR7 ma w tej lidze 87 strzelonych goli i – znając jego sportowe ambicje – chciałby złamać setkę już w tym sezonie.
DLA KOGO WŁADZA W MIEŚCIE
Utrzymanie pozycji na samym szczycie jest niezwykle trudne, szczególnie jeśli chcesz to robić latami. Niedawno Tyson Fury, bokser wagi ciężkiej i zarazem kibic Manchester United, który właśnie pokonał Deontaya Wildera w walce o mistrzowski pas w Las Vegas, wyznał, że... w Manchesterze nie ma miejsca dla niego i Cristiano.
Wszystko to jednak odbyło się w konwencji żartu, bo tak naprawdę Fury, jak i pozostali fani Czerwonych Diabłów, cieszy się z powrotu Ronaldo do dawnego domu.
– Gdybym mieszkał w Manchesterze, może byłby to problem, na szczęście moim domem jest Morecambe, godzinę drogi od miasta, więc dystans jest dość duży – śmiał się Fury.
Gdyby Manchester United pod wodzą Ronaldo zdobył w tym sezonie jakieś poważne trofeum, to z pewnością Portugalczyk będzie mógł się poczuć królem i bokser nie miałby nic przeciwko takiemu finałowi historii, ale na razie droga do tego jest bardzo daleka. Po siedmiu kolejkach MUTD trzyma się blisko czołówki, tracąc zaledwie dwa punkty do prowadzącej Chelsea.
STRZELA, ALE NIE BIEGA
Dziennikarze z Anglii zwracają jednak uwagę na to, że regularna gra CR7 w podstawowym składzie może oznaczać kłopoty w defensywie. Wyliczono, że średnia kilometrów przebiegniętych w ciągu 90 minut przez największą gwiazdę teamu Solskjaera nie jest imponująca. I to chyba najdelikatniejsze ujęcie tematu. Ronaldo pokonuje dystans nieco ponad 6 km. Jak podaje „Daily Mail” – to tyle, ile bramkarz Wolfsburga, Koen Casteels.
Danny Murphy, kiedyś piłkarz, a dziś felietonista, uważa, że problemem nie jest to, iż „Ronaldo nie biega jak lunatyk”, ale niespecjalna chęć do pracy w defensywie Paula Pogby czy Bruno Fernandesa. To właśnie Pogba i Fred zwiększyli liczbę doskoków do rywali, by zakładać pressing, odzyskiwać piłki, którymi zawodnicy United poczęstują potem Cristiano.
Spośród 75 napastników, którzy pojawiali się w tej edycji Ligi Mistrzów, aż 67 przebiegło więcej kilometrów/mecz niż Ronaldo. Według sir Alexa Fergusona znaczenie mają jednak gole. Szkot, który ściągał młodego Ronaldo na Old Trafford, uważa, że błędem było posadzenie go na ławce w meczu z Evertonem. Solskjaer jest w trudnej sytuacji, bo wie, że dysponuje fantastycznym piłkarzem, jednak w niektórych meczach będzie potrzebował ludzi do pracy. Oczywiście, że inni mogą ją wykonać za Ronaldo, na tym polega rola gwiazdy. Norweskiemu menedżerowi United też przyda się chyba parę sesji w komorze do krioterapii, pobudzone krążenie, to również lepsza witalność, koncentracja i praca mózgu. Czeka go trudny sezon pod względem zarządzania drużyną. Sezon, w którym nikt nie będzie chciał słuchać wymówek.