Cymru zamiast Wales. Dlaczego Walijczycy zmieniają nazwę?

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Walia
Fot. Shaun Botterill/Getty Images

Mundial w Katarze to prawdopodobnie ostatni wielki turniej, na którym Walijczycy wystąpią pod nazwą “Wales”. Wyprze je słowo “Cymru”, którego wprowadzenie do świata sportu ma przede wszystkim wymiar symboliczny, ale jednocześnie dobrze obrazuje zmieniające się nastroje społeczne w Walii oraz podejście do lokalnego języka.

– Drużyna powinna się nazywać tak, jak na nią mówimy w kraju, czyli Cymru. Jeśli spojrzysz na naszą stronę internetową i posłuchasz, jak o sobie mówimy, zobaczysz, że mamy jedno określenie – mówił dyrektor tamtejszej federacji piłkarskiej, Noel Mooney. Rzeczywiście, w social mediach reprezentacja od dawna występuje jako Cymru i właśnie tak piszą o niej sami piłkarze.

– 2023 rok będzie odpowiednim momentem na dyskusję na ten temat ze wszystkimi stronami: rządem, władzami, klubami czy zawodnikami. Jesteśmy demokratyczną organizacją, więc podejmiemy decyzję wspólnie – ciągnął.

Jednym z pretekstów do rozmowy na ten temat jest zbliżająca się rywalizacja z Turcją w eliminacjach do Euro 2024. Turcy zadecydowali o zmianie nazwy już jakiś czas temu – występują pod szyldem “Turkiye”, a nie “Turkey” – czym zainspirowali Walijczyków.

– Prowadziliśmy już nieoficjalne rozmowy UEFA, podczas których przy kawie pytaliśmy o konkrety. Chcieliśmy wiedzieć, jak Turcy to zrobili – zdradził Mooney. – To naturalna kolej rzeczy. Nastąpił renesans języka walijskiego. Czuć dumę z naszej kultury i dziedzictwa – zakończył.

WALIJSKI STAŁ SIĘ COOL

Renesans, o którym mówił Mooney, to główna przyczyna zmian w nazewnictwie. W Walii obserwujemy niespodziewaną rewolucję w podejściu do lokalnego języka. Jeszcze w 2008 roku posługiwało się nim 700 tysięcy osób i panowało przekonanie, że wraz z globalizacją liczba ta będzie ciągle maleć. Nic bardziej mylnego. Kosmopolityczna młodzież pomogła go rozwinąć i dziś ludzi znających walijski jest ponad 900 tysięcy.

– Żyjemy w czasach, w których odmienność jest zaletą, dlatego walijskość, a razem z nią też język, przestała być powodem do wstydu. Coraz więcej moich rówieśników uczy się walijskiego – tłumaczył 27-letni Benjamin, bohater tekstu “Guardiana”.

Język ten stał się modny w dużej mierze dzięki popkulturze i wejściu do mainstreamu. Zespół Alffa nagrał walijską płytę “Rhyddid o’r Cysgodion Gwenwynig”, czym podbił brytyjskie playlisty i przebił milion wyświetleń na Spotify. W pewnym momencie hitem internetu stał się prowadzony po walijsku młodzieżowy portal Hash. Imprezy z muzyką walijską są dziś normą. A na Netliksie można oglądać seriale z walijskimi napisami.

Na ciekawą tendencję zwraca uwagę Fahrat, studentka na jednym z uniwersytetów w Walii. – Mam korzenie libańskie. Znam arabski, libański, francuski, angielski i teraz szkolę walijski. Widok nie-białych osób posługujących się nim nie należy już do rzadkości – opowiadała. Według niej potomkom imigrantów z Somalii, Pakistanu czy właśnie Libanu łatwiej poczuć przynależność do miejsca, kiedy znają jego kulturę, korzenie, ale także lokalny język.

Słowa młodych Walijczyków potwierdzają dane z edukacyjnej aplikacji Duolingo. Według niej walijski jest najszybciej rozwijającym się językiem w Wielkiej Brytanii, w statystykach wyprzedził arabski, japoński, francuski czy turecki. W 2020 roku liczba uczniów walijskiego wzrosła o 44%, a sam kurs rozpoczęło 1,5 miliona użytkowników.

KONFLIKT POKOLENIOWY

– Starsi mówią o sobie “jesteśmy Brytyjczykami” i automatycznie przypisują się do języka angielskiego. My mówimy, że jesteśmy Walijczykami i to jest cool – stwierdziła Fahrat. Jej słowa mogły sugerować, że w Walii istnieje mały konflikt pokoleniowy. Trudno powiedzieć, czy dominuje on w sferze językowej, jednak na pewno obserwujemy go na stadionach.

Pod koniec zeszłego sezonu doszło do bójki pomiędzy starszymi a młodszymi kibicami Swansea. Ci pierwsi wywieszali flagi Wielkiej Brytanii, zakolegowali się z pro-brytyjsko nastawionymi fanami Glasgow Rangers i z dumą śpiewali “God Save The Queen”, podczas gdy drudzy prezentowali walijskie slogany na transparentach i jasno dawali znać, że popierają walkę o niepodległość Walii. W końcu podczas spotkania z Blackpool doszło do bezpośredniego starcia obu grup i dziś społeczność kibicowska w Swansea jest podzielona.

DLA SIEBIE, NIE PRZECIW KOMUŚ

Mimo wszystko przesadą byłoby mówienie, że zmiana na “Cymru” czy wzrost zainteresowania walijskim to wyraz sprzeciwu wobec Anglii czy monarchii. Walijczycy od zawsze stanowili najbardziej zintegrowaną z Anglikami część Zjednoczonego Królestwa. Historycznie to właśnie unia pomiędzy tymi dwoma krajami rozpoczęła proces jednoczenia Wielkiej Brytanii. A obecnie jedność pomiędzy nimi widzimy w polityce.

W ostatnich wyborach nacjonalistyczna partia Paid Cymru zdobyła niecałe 10% głosów, co przełożyło się na tylko czterech reprezentantów w parlamencie. W pozostałych regionach wygrały największe brytyjskie ugrupowania, czyli Partia Pracy i Konserwatyści, którzy podzielili się 36 mandatami.

Walia też w przeciwieństwie do Irlandii Północnej i Szkocji poparła Brexit. A z kolei jeśli doszłoby do referendum niepodległościowego, “za” opowiedziało by się mniej niż 1/4 społeczeństwa. W niedawnym sondażu ponad 50% Walijczyków zadeklarowało radykalny sprzeciw wobec opuszczenia Zjednoczonego Królestwa.

DERBY?

Nierozerwalną więź pomiędzy Walią a Anglią widać w samym futbolu. Martin Johnes w książce “Sport and English National Identity in a Disunited Kingdom” pisał: “Znaczenie walijskiej tożsamości narodowej zawsze opierało się bardziej na symbolice niż na żywych różnicach i granicach. Już w XIX wieku większość piłkarskich reprezentantów Walii urodziła się w Anglii”.

Od tego czasu niewiele się zmieniło. Były kapitan reprezentacji, Ashley Williams, pochodzi z Wolverhampton. Miejscem urodzenia Ethana Ampadu jest Exeter, Daniel James to chłopak z Hull, a Brennan Johnson wychował się w Nottingham. Anglia to też piłkarskie podwórko największych walijskich drużyn. Swansea, Cardiff, Wrexham, Newport, Merthyr – wszystkie należą do angielskich struktur, ponieważ lokalne rozgrywki są dla nich zbyt słabe. A poza tym liga w Walii powstała w latach 90. XX wieku, kiedy większość z nich istniała już prawie 100 lat.

W futbolu nigdy nie rozwinęła się derbowa rywalizacja pomiędzy Anglią a Walią, taka jak chociażby pomiędzy Anglią a Szkocją. Ponieważ obie drużyny stosunkowo rzadko rywalizowały ze sobą na prestiżowych turniejach. – Rywale? Może tak. Wrogowie? Nie jeśli chodzi o piłkę – pisał Jimmy Weeks z “Vice”.

“Cymru” więc nie ma być atakiem na kogokolwiek. To nie manifest polityczny, a raczej dowód na odrodzenie lokalnej kultury w Walii, która choć jeszcze długo będzie częścią Zjednoczonego Królestwa, to w ostatnich latach coraz częściej wyraża swoją odmienność. Teraz Walijczycy chcą to zrobić na arenie piłkarskiej.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!
Komentarze 0