Czarna rozpacz! Wybraliśmy cztery najgorsze dotychczas odcinki Black Mirror

Zobacz również:W mordę jeża! „Świat według Kiepskich” ma zejść z anteny po 23 latach
Black-Mirror.jpeg

Produkcja Charlie'ego Brookera za sprawą futurologicznego czarnowidztwa i głęboko społecznego podejścia do formuły science fiction z miejsca stała się jednym z najważniejszych tytułów złotej ery seriali. Problem w tym, że poziom piątego sezonu nastraja na przyszłość równie negatywnie, co złowróżbne epizody Black Mirror.

Czarne lustro zaczęło powoli tracić status nietykalnego produktu kultury już na wysokości Bandersnatch, ale dopiero nowa seria wiąże się z naprawdę poważnym rozczarowaniem. Ta tendencja znajduje odbicie choćby w agregatorach recenzji. Spójrzmy na Rotten Tomatoes. Sezon pierwszy - 97%, drugi - 87%, trzeci - 86%, czwarty - 85%, no i piąty - 67%. Metacritic? Trzeci sezon miał jeszcze ocenę na poziomie 82, czwarty - 72, natomiast ostatni - tylko 65.

Nie mamy zamiaru się nad tym rozczulać. Kopiemy leżącego, wskazując największe flopy w portfolio Charlie'ego Brookera.

1
Rachel, Jack and Ashley Too

Zacznijmy z wysokiego C, a właściwie z niskiego Ch - jak chu*nia. Bierzemy pod uwagę, że z pozostałymi wyborami nie wszyscy muszą się zgadzać, ale serio - łatwiej byłoby wybronić Billy'ego McFarlanda w sądzie niż trzeci epizod piątego sezonu Black Mirror. Tutaj po prostu wszystko wygląda fatalnie jak Michał Kucharczyk w pamiętnym wywiadzie. Dostajemy skrajnie infantylne operowanie popkulturowymi kliszami i stereotypami na temat show biznesu. Do tego dochodzi fabuła rodem z przeciętnego amerykańskiego filmu familijnego. No i jeszcze Miley Cyrus, która już w Crisis in Six Scenes Woody'ego Allena pokazała, że potencjał aktorski ma mniejszy niż ten pieniek, który zagrał w Twin Peaks.

Rachel, Jack and Ashley Too to cios poniżej pasa dla fanów serii. Wstyd. Żenada. Kompromitacja. Hańba. Frajerstwo. Nie wracajcie do domu.

2
Striking Vipers

Moglibyśmy przejechać się jeszcze po Smithereens za nagłą utratę przenikliwości i dalekowzroczności, które dotąd były znakiem rozpoznawczym Black Mirror. Naprawdę w rok po Cambridge Analytica i przesłuchaniu Marka Zuckerberga w Senacie USA to jest maks, co ma do przekazania Brooker na temat mediów społecznościowych?!

W związku z tym, że trudno jednak upchnąć tu cały piąty sezon, przejdziemy do Striking Vipers. W tym przypadku sprawa ma się zgoła odmiennie, ponieważ potencjał był ogromny. Tematyka seksualności w czasach potencjalnych zagrożeń, jakie niesie za sobą rozwój sztucznej inteligencji? Bardzo proszę. Tyle że ten odcinek przywodzi od razu na myśl kawał o rosyjskim przyrządzie do świecenia w dupie, który nie świeci i nie mieści się w dupie. Motywacje i działania podejmowane przez bohaterów są niezrozumiałe, a finał stanowi tak irracjonalną drogę na skróty, że aż słychać westchnienie ulgi scenarzysty, który ostatkiem sił zamknął całą historię

3
The Waldo Moment

W przypadku trzeciego odcinka drugiego sezonu na papierze wszystko prezentuje się doskonale. Waldo to przecież futurystyczna satyra polityczna, która stopniowo przechodzi w parafrazę Roku 1984 Orwella i stawia bardzo poważne pytania dotyczące wpływu technologii czy coraz bardziej inwazyjnej kultury masowej na życie publiczne. Temat został jednak potraktowany z subtelnością walca drogowego. Jeśli chodzi o political (science) fiction, wystarczy porównać Waldo The National Anthem. Misiek odpada w przedbiegach.

4
Nosedive

Posiłkując się ponownie Rotten Tomatoes, musielibyśmy postawić na Crocodile, Men Against Fire lub ewentualnie - Shut Up and Dance. Do najbardziej critically-acclaimed epizodów nie należy także Arkangel. Mamy jednak inny typ. Może on wzbudzić pewne kontrowersje, ponieważ to jeden z fan favorites. Mowa o Nosedive.

Co mamy na swoją obronę? Doceniamy, że pod koniec 2016 roku na otwarcie trzeciego sezonu Charlie Brooker rzeczywiście proroczo wyprzedził czasy Chińskiego Systemu Oceny Obywateli. Zdajemy sobie też sprawę, że romansowanie z poetyką absurdu jest cechą charakterystyczną Black Mirror. Nosedive przekroczony został jednak nasz poziom tolerancji na serialową hiperbolę - podobnie jak miało to miejsce w przypadku m.in. Żon ze Stepford Franka Oza. Ponadto irytuje nas tam dosłownie wszystko; główna bohaterka, uwznioślające gadki, cheese finał.

Ale nie zmienia to faktu, że Nosedive wciąż jest znacznie lepsze od Rachel, Jack and Ashley Too. Zresztą, wszystko jest lepsze od Rachel, Jack and Ashley Too. Nawet awaria Facebooka i Instagrama sprzed kilku dni.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.