Wieczorem wypuścił info o preorderze Instrukcji obsługi świrów (premiera 22 lutego). Rano dowiedzieliśmy się, że W drodze po szczęście to 3. najchętniej kupowana płyta w Polsce w 2018. O.S.T.R. ma swoje pięć minut? Chyba raczej pięć godzin. Jak Adam utrzymuje się tak długo na topie?
1. Jest bardzo... hip-hopowy. A przy okazji diabelnie pracowity i równy
W muzyce dogadamy się nawet po chińsku, tylko daj mi cokolwiek, co wydobywa dźwięk – deklarował O.S.T.R w Antologii Polskiego Rapu. Spoglądamy na listę jego kooperacji i faktycznie, nie kłamie - Ostry jest w stanie dogadać się z każdym. Produkował całe albumy dla mniej znanych wykonawców czy też debiutantów (Projektanci, Afront, Skill Mega, Sarius), tworzył muzykę filmową (Galerianki), nagrywał projekty z kolegami z branży (dwie płyty POE, album z Hadesem), z przedstawicielami alternatywy (projekt Growbox z Jeżozwierzem i Soulpetem) oraz gwiazdami muzyki pop (Katarzyna Nosowska, Dawid Podsiadło, Organek). A przy tym wszystkim, jakkolwiek to brzmi, cały czas mocno hip-hopowy, rozwijający się, ale pamiętający o korzeniach. Kiedy kilka tygodni temu wypuścił Chevy Impalę nikt nie cieszył się, że wrócił stary Ostry - on zawsze był taki sam, choć jednocześnie szukał dla siebie nowych dróg, żeby nie popaść w powtarzalność. No i to sprawdzona firma, nie ma w jego dyskografii żadnych spektakularnych wtop.
Sposób życia Adama przed operacją był bardzo specyficzny. Cholernie zapracowany człowiek, przez co się trochę zaniedbywał (…) Dzień O.S.T.R-a wyglądał mniej więcej tak: pobudka rano, na śniadanie Snickers zapijany energetykiem, a potem cały dzień robienia bitów i palenia blantów. To może trwać nawet do trzeciej czy czwartej nad ranem – tak kilka lat temu Hades opisywał w wywiadzie etykę pracy swojego kolegi po fachu z Bałut. Jeśli prześledzimy biografię Ostrego, to naprawdę ciężko jest uwierzyć, że jeden człowiek był w stanie wypuścić tyle muzyki. Piętnaście oficjalnych solówek. Albumy z Emade, Hadesem czy Marco Polo. No i jeszcze Tabasko oraz Saturator. A to wszystko od 2000 roku.
2. Kochają go media. Chociaż bez wzajemności
Już w 2002 roku O.S.T.R. nagrał kawałek o jakże dyplomatycznym tytule Sram na media. I choć przez lata podkreślał niegasnącą niechęć do krajowych mediów, to one same nie odpłacały mu się pięknym za nadobne. Najlepszy polski raper, mistrz freestyle’u, dyplomowany skrzypek – każdy sukces artystyczny i komercyjny Ostrego był należycie dostrzeżony przez mainstreamowe oraz rapowe media. O.S.T.R. jest laureatem kilku Ślizgerów (nagród nieistniejącego już magazynu Ślizg), wielokrotnie nominowanym do nagród filmowych Yach, Superjedynek, w 2004 roku Ostrowski był nawet w gronie kandydatów do Paszportu Polityki. Ostry był także wielokrotnie nominowany do Fryderyków i nawet wygrał kilka statuetek, ale nigdy ich nie odbierał i prosił, żeby nie wyróżniać go w ramach plebiscytu, którego nie szanuje. Muzyczny establishment musiał obchodzić się smakiem, gdy po raz kolejny nie udawało się zrobić fotek z O.S.T.R.-em na branżowej ściance. Podobnie jak dziennikarze, z którymi raper nie zwykł umawiać się na wywiady. Kilka lat temu uwłaczał także ze sceny festiwalowi TOPtrendy. Włodarze Polsatu najwyraźniej nie słyszeli nigdy płyty Jazzurekcja i wersów: To prawdziwy hip-hop - popowa dziwko musisz spłonąć.
OK, ale dlaczego mimo tego media zawsze tak go szanowały? Na pewno sporą rolę ma jego akademickie wykształcenie; dla części osób automatycznie czyni go to kimś, kim warto się zainteresować - brutalne, ale prawdziwe. Wielu dziennikarzom z jego bezkompromisowości wyłaniał się ktoś na kształt nowego Kazika (też uwielbianego przez media), sporą rolę odegrała także wytwórnia Asfalt Records, mająca te kilkanaście lat temu pod swoimi skrzydłami pionierów inteligenckiego w postaciach Fisza i Łony, więc i Ostry był dla nich ciekawy - przecież katalogi innych wytwórni zupełnie ich nie interesowały. No i łodzianin nigdy nie był hermetyczny, nie rzucał milionami ksyw ziomków, jego rap miał potencjał, by trafiać do milionów odbiorców. I trafił, przy wydatnej pomocy polskich mediów.
3. Od zawsze chwalił uniwersalne wartości
Powtarzające się motywy w tematyce podejmowanej przez Ostrego przypominają dewizę Wojska Polskiego, wyrażającą idealistyczne ujęcie wierności państwu. O.S.T.R. niejednokrotnie bywał kontrowersyjny, ale zawsze wyrażał pochwałę uniwersalnych wartości, które łączą miliony Polaków. Jestem Polakiem, nie pierdol o Kwachu - autorytet to papież; rapował Ostry na albumie Jazz w wolnych chwilach. Nawet największy lewicowiec nie ośmielił się przecież zestawić byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w jednym rzędzie z Janem Pawłem II. Umiejętności na mikrofonie Ostrego szły w parze z jego poczuciem etyki: Masz tu dowód, że mam słuch i powód/ By dziękować Bogu, za to że nie zszargałem sobie honoru. Ponadto, jak jego słuchacze, był niejednokrotnie zmęczony sytuacją w kraju: Mam dosyć tego szajsu, nas tu zbaw Bóg. Wiara w wewnętrzny kodeks zasad oraz w miłosiernego stwórcę to toposy, które na zawsze połączyły Adama Ostrowskiego z setkami tysięcy fanów.
4. Celował w chwytliwe hasła
Umówmy się: zarzuty o populizm w twórczości Ostrego są równie stare, jak zakurzony modem neostrady czający się w kartonie w piwnicy. Łatka rapera głoszącego wiele zaangażowanych tekstów opartych na niejednoznacznej retoryce przylgnęła do artysty z Łodzi zwłaszcza w pierwszych latach kariery, gdy na każdym kolejnym albumie, O.S.T.R. był mocno rozpolitykowany. Z drugiej strony – słuchacze pokochali twórczość Ostrowskiego za cięte komentarze polityczno-społeczne, a media dostały pod postacią autorytetu z Łodzi ukochany archetyp buntownika bez powodu.
Nie da się jednak ukryć, że sentencje wygłaszane przez Ostrego trafiły do kanonu gatunku i już na zawsze tam pozostaną. Wersy takie jak: miejsce Polska, system samowolka/cel to forsa, w tym tkwi sekret potrafią zidentyfikować słuchacze reprezentujący różne pokolenia. Kiedy polscy raperzy na dobre rozpoczęli w utworach krucjatę przeciwko popularności hip-hopolo, to właśnie singiel Odzyskamy hip-hop stał się jednym ze sztandarów tej bitwy; Ostrowski straszył, że komercyjnych MC wtrąci do biedronek. Oczywiście to wszystko w imię historii naszych przodków, obywatelskich obowiązków.
Można czasem zatęsknić za tym nieokrzesanym i bezkompromisowym artystą. Obecny moment w karierze Ostrego przypomina trochę przypadek Andrzeja Wajdy z przełomu wieków. Legendarny dla polskiej kinematografii reżyser miał już za sobą najważniejsze filmy, ale dla branży i widzów stał się postacią legendarną za życia, co pozwoliło zawsze znaleźć fundusze na nowy film oraz widzów, którzy wypełniliby sale kinowe. Choć jak celnie zauważył w 2016 roku w rozmowie z Logo sam Ostry: Każda z moich płyt osiągnęła sukces - nie jest tak, że gadamy, bo wciąż słychać echo debiutu wydanego wiele lat temu.
5. Życie po śmierci, czyli nowe rozdanie
Wystarczy rzucać mniej mięsem i już dla niektórych jesteś miękki. Płyta zdobyła potrójną platynę. Chyba jestem ciągle dostatecznie twardy, żeby ktoś chciał mnie jeszcze słuchać – tak Ostry komentował w rozmowie z Polityką nawarstwiające się głosy, że jego twórczość straciła drapieżność. Zaginął ślad po inwektywach w stronę polityków i celebrytów, a anarchia i bunt po latach przestały interesować wykonawcę. Zamiast tego pojawiła się stonowana refleksja, współpraca z markami (m.in. Diverse, Hennessy, World of Tanks) oraz peany na cześć życia rodzinnego. Wartości, które wyznaję głoszą, że rodzina to najwyższe dobro – mówił mi kilka lat temu sam zainteresowany w rozmowie dla weekend.gazeta.pl. Bez dwóch zdań rodzicielstwo i założenie rodziny było przełomowym wydarzeniem w życiu dumnego taty, który przy każdej nadarzającej się okazji zaczął dopuszczać syna Janka do mikrofonu.
Koncept-album Życie po śmierci z 2016 roku, gdzie raper nakreślił precyzyjnie historie swoich problemów zdrowotnych, pozwolił wejść karierze Ostrego na wyższy level. Największe media w kraju rozpisywały się na temat niezwykłej i tragicznej historii muzyka (któremu wybuchło płuco na koncercie), wielu fanów zmieniło się w wyznawców, ale byli też tacy, którzy dostrzegali cyniczny aspekt podzielenia się tą historią ze słuchaczami. Co zresztą komentował sam Ostry we wspomnianym wywiadzie: (…) uznałem, że jest to superhistoria, która zaczyna się od wstrząsu, a kończy happy endem. Dlatego stwierdziłem, że warto ją opowiedzieć. Nie po to, by ktoś usiadł i zaczął zawodzić: O Jezu, co ten Ostry musiał przeżyć. Według mnie to historia, która ma dawać siłę i nadzieję. Tak też się stało, a setki postów i komentarzy komentujących poszczególne single z tego albumu, najlepiej o tym świadczą. Ostatecznie płyta zgarnęła Fryderyka 2017 w kategorii Album roku hip-hop oraz wyrównała rekord Kinematografii Paktofoniki, spędzając osiemdziesiąt pięć tygodni (!) na liście OLiS. Była też brzmieniowo dość lekka i nowoczesna, co przysporzyło mu nowej rzeszy fanów.
A co z Instrukcją obsługi świrów? Brzmienie płyty jest na razie zagadką, pozostaje tylko pytanie: będzie platyna podwójna czy potrójna? Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach.