Od kiedy 5 lat temu usłyszeliśmy numer CH▲OS, wiedzieliśmy, że na jego autora trzeba mieć oko, bo wyrasta właśnie na jeden z ciekawszych głosów podziemia. Nigdy nie przypuszczalibyśmy, że spora część wykorzystywanych przez niego patentów czy środków wyrazu wyjdzie kiedykolwiek z ciemnego, dusznego undergroundu, który Zgred zamieszkuje zresztą do dziś.
Darcie mordy, rapy, distroj, tak od 2003 - weteran polskiej sceny podziemnej pisze to w bio na swoim fanpage'u, a pośród swoich inspiracji wymienia jednym tchem: Björk, Poemę Faktu, Burzum, †‡†, OFWGKTA i Darkthrone. Podobnie eklektyczną listę wpływów mógłby obecnie podać niejeden raper, ale kiedy w 2012 roku Młody Zgred wrzucał pierwszy numer na YouTube, tego typu stylistyczny chaos nie był na porządku dziennym, hardy, uliczny sznyt szedł zwykle w parze ze - specyficznie pojmowaną, ale jednak - wiarą w Boga, a młodych na scenie było nieporównywalnie mniej niż obecnie. Ba, nie było ich właściwie w ogóle. Oprawiony w równie chuligański jak psychodeliczny klip numer CH▲OS więcej niż z tym, co działo się ówcześnie w rodzimym środowisku rapowym miał wspólnego z pierwszymi nagrywkami Death Grips czy clipping., które trafiały w tym samym czasie do światowej sieci. Ciemny, syntetyczny dryf podparty żywo brzmiącym, perkusyjnym rytmem, na którym reprezentant Chrzanowa nawijał takie linijki, jak: Pluję na normy, których sam nie ustalam / Masz prawo zachować milczenie - SPIERDALAJ! / Konstytucją to ja sobie co dzień podcieram dupę / Tak jak koranem, biblią, torą; dociera fiucie? / Więc w oczach wielu moje teksty są głęboko przeklęte / Patrzą ale nie widzą - oczy szeroko zamknięte / Pantomima, nic poza nową mimiką / Popełnij samobójstwo PRO BONO PUBLICO - tchnął świeże powietrze w nieco wówczas zatęchły, wciąż mocno trueschoolowy underground. I choć w podziemiu zdarzają się od czasu do czasu takie właśnie wybuchy kreatywności, o których pamiętają zazwyczaj po latach już tylko prawdziwi headsi, to w kontekście tego, jak bardzo współczesny szeroki obieg czerpie z brudu, mroku i szczerości eksperymentalnego rapu minionych dekad, dokonania Młodego Zgreda po prostu trzeba przypomnieć.
Bo nie dziwi nas, że to właśnie ten powiązany ze składem ELKACE mieszkaniec Małopolski był - obok VNM-a i Quebonafide - jednym z nielicznych gości na debiutanckim albumie Guziora, krążku ylloM. I choć Guzior wciąż preferuje chłód cienia ponad grzanie się w błysku fleszy, to właśnie zwrotka Młodego Zgreda jest wciąż najbardziej radykalną szesnastką położoną na jakiejkolwiek z trzech dotychczasowych płyt Evil Twina. Na początek mam nadzieję, że mi głupcy wybaczycie / Żydowski bękart nastawiłby drugi policzek / Czytałem biblię pierwszy raz z nudów, naćpany fetą / 15 lat później przez to wciąż chodzę nachlany w beton - rozpoczął swoją tyradę podziemny MC, a jego dalsze linijki w niczym nie ustępowały ciężarowi tych pierwszych. I właśnie ten ciężar do spółki z prawdą i wiarygodnością, które biją z jego tekstów, stanowi o tym, że Młodego Zgreda nie sposób zamknąć w nieco jednak zabawnym getcie horrorcore’u.
Dlaczego więc o autorze do dziś robiącego wrażenie, a wydanego w 2015 roku nielegala Jebać ten bootleg słyszeli tylko nieliczni? Odpowiedzi na to pytanie należałoby szukać w postach, jakie wypisuje w sieci, a także opisie relacji z jego krakowskiego koncertu, w której widnieje takie oto oświadczenie (pisownia oryginalna): KURWA MAĆ. POJECHALI NA KONCERT Z KAMERĄ, NAGRALI WSZYSTKO TYLKO NIE KONCERT. SKLEJAŁEM FILMY OD WAS ŻEBY TO JAKOŚ RĘCE I NOGI MIAŁO, DZIĘKI. PRZEPRASZAM KLUB POLI ZA SZKODY, ROZJEBANE SOFY, OBRAZY, LATAJĄCE KUFLE, LATAJĄCE POGUBIONE MIKROFONY LUDZI SKAKAJĄCYCH PO FORTEPIANIE, ZALANE SPRZĘTY, CZY WYRWANĄ KURWA SUSZARKE Z KIBLA. POJEBANYCH SŁUCHACZY MAM, TO NIE MY. SZANUJE ŻE PSÓW WŁAŚCICIEL NIE WEZWAŁ. ZA ROK GRAM W JAKIEJŚ PUNKOWEJ MIEJSCÓWCE BO ZA KAŻDYM RAZEM JEST TO SAMO I MI SZKODA JUŻ LUDZI ODPOWIEDZIALNYCH ZA TE KLUBY. DLA LUDZI TEŻ PRZEPROSINY ZA TE NIESZCZĘSNE LATAJĄCE KUFLE, BUTY, PŁYTY, BRAK OGARU I ZA Z CHUJA PROBLEMY O CZYM PISZECIE W WIADOMOŚCIACH. NA SWOJĄ OBRONE MAM TO ŻE W KLUBIE ZJADŁEM MILION KRESEK WSZYSTKIEGO CO SIĘ SYPAŁO, KWASA, XTC A WSZYSTKO ZAGRYZŁEM KLONAMI I HEKTOLITRAMI WÓDKI. BRAK SNU OD KILKU DNI I CIĄGŁA NAJBA TEŻ NIE POMOGŁY. WYJEBANY BYŁEM NA ORBITE PATRZĄC PO FILMACH I TO MOJE BRACIAKI I WY ZAGRALIŚCIE TEN KONCERT BO JA GDZIEŚ BEZ BUTÓW PRZEZ OKNO WYPADAĆ CHCIAŁEM. W ZESZŁYM ROKU CHOCIAŻ WIEDZIAŁEM ŻE JESTEM W WARSZAWIE, TERAZ NAWET NIE WIEDZIAŁEM ŻE JESTEM W POLSCE. ZA ROK PRZYLATUJE Z KOBIETĄ BO TO JEDYNA OSOBA KTÓRA POTRAFI POWSTRZYMAĆ AUTODESTRUKCJE. SIĘ KURWA ROZPISAŁEM NIE WIEM NA CHUJ.
Kiedy Młody Zgred mianuje się w jednym z numerów Riotmakerem, nie są to tylko czcze przechwałki. Chce: Odkręcić gaz i brać głębokie oddechy / Albo jechać pod prąd i wcisnąć gaz do dechy / Jebać system, o 14-tej przejechać na czerwonym / Mieć bombę w plecaku i z hukiem wyjebać ze szkoły / Z karabinem w centrum miasta, w chowanego grać / Przed pociągnięciem za spust krzyknąć miłego dnia, a każdy z tych wersów przekłada się na wkurwienie i bunt, którymi wręcz kipią jego teksty. Niewielu rodzimych MC’s w swoim antysystemowym, wolnościowym sznycie jest bowiem równie radykalna, jak ten mikrofonowy rzeźnik, którego koncerty bardziej przypominały hardcore’owe gigi niż rapowe występy na długo zanim stało się to modne. Bez koszulki, z wiecznie uniesionym środkowym palcem Młody Zgred kręci zawsze młyn pod sceną i stawia wall of deathy: ci z tej strony mają, kurwa, zajebać tych z tej strony - jak jacyś grindowi sadyści w długich piórach. Pierdolę trafiać w gust słuchaczy! / Pierdolę to, nie będzie rymu! / Pierdolę ten gówniarski tekst! / Zgred robi se co chce! - nawija na punkowym riffie, by za chwilę wyłożyć swoje credo na pobrzmiewającym witch-housem, zbasowanym, syntetycznym rytmie: Idę se pod prąd / Na normy chuj wykładam / Znowu ta słaba jakoś wokali jest taka - kurwa - z wyboru. I choć wszystko to bywa niekiedy nieco przerysowane, to równocześnie jest bardziej prawdziwe niż większość rodzimych tekstów, których głównym tematem jest autentyczność ich autora. A nawet jeśli rzadko kiedy ów reprezentant Chrzanowa w swoich tekstach bywa tak osobisty, jak w numerze ?, to zawsze jego kawałki tętnią emocjami i szczerością, które do niedawna można było znaleźć właściwie tylko w undergroundzie.
Bo sporo racji miał Zgred, kiedy kilka lat temu nawijał: Nie oglądam się za siebie, ale mam pomysł na przyszłość / Butelki z benzyną, jutro mnie ogłoszą artystą. Dziś, u schyłku XXI wieku, kiedy ów równie eklektyczny jak emocjonalny, przećpany i fatalistyczny nurt rapu wylał się daleko poza granice podziemia, wydaje się być bowiem jednym z krajowych prekursorów takiegoż podejścia. A tylko dlatego, że równie wiarygodne są kolejne wersy z tegoż numeru - Mam problem z alkoholem, proste, wiem to / Jak nie wypiję, to alkohol będzie miał problem ze mną / Bo mam problem z agresją, choć byłem zawsze spoko / Mówią, żebym palił jointy na melanżach, ale po co? / Palę tylko, gdy piję, piję nawet spalony / Znowu coś pomyliłem, przezorny zawsze skurwiony, Młody Zgred wciąż nie dostaje należnego mu szacunku i propsów za swoje dokonania. Pewnie niewiele go to obchodzi, ale i tak postanowiliśmy złożyć mu tym tekstem hołd. Bo: To nie jest rap i miej pizdo pewność / Ta muzyka to wszystko, bo mu wszystko jedno.
