Karim Benzema może strzelić jeszcze piękniejszego gola niż ten wtorkowy z Chelsea, może bić rekordy w Lidze Mistrzów i ciągnąć drużynę do finału, ale na koniec i tak Euro obejrzy w kapciach przed telewizorem. Hiszpańskie media znowu wywlekają dziś temat reprezentacji Francji, pisząc, że Deschamps popełnia przestępstwo. Dziennikarze z obcego kraju próbują meblować skład reprezentacji, która jako jedna z niewielu nie potrzebuje podpowiedzi z boku.
Didier Deschamps ma rację. Już dawno temu powiedział, że jego reprezentacja nie jest zbiorem najlepszych piłkarzy w kraju, tylko grupą 23 ludzi potrafiących stworzyć najlepszą drużynę. Benzema najwięcej przegrał u niego nie sprawą z szantażem Valbueny, ale wypowiedziami o rasizmie, które dotknęły jego rodzinę i przywiodły grupę oszołomów do domu na Lazurowym Wybrzeżu. Selekcjoner mówi, że pewnych rzeczy nie da się wyrzucić z głowy. To Benzema powiedział o nim, że ugiął się pod presją rasistowskiej części Francji. On podsycał nienawiść ludzi, nawet jeśli miał ku temu powody. To nie jest łatwa sprawa do oceny, ale Deschamps ma dziś tak dobrze poukładane klocki, że nie ma sensu bawić się w program „Wybacz mi”.
Francja w odróżnieniu od Hiszpanii coraz rzadziej podejmuje ten temat, bo wie, że jest przegrany. Ostatnio „Le Figaro” zrobił kolejną ankietę i dalej większość jest przeciwko Benzemie. Zmieniło się tylko tyle, że proporcje wynoszą 55/45, podczas gdy jeszcze przed Euro 2016 było to 85/15. Nie da się przeoczyć kunsztu piłkarza Realu. Zinedine Zidane mówi, że to najlepszy napastnik w historii kraju, wtóruje mu ankieta „France Football”, ale co z tego, skoro na końcu i tak w ataku reprezentacji Francji wychodzi Olivier Giroud. Swoją drogą wczoraj w Valdebebas dostaliśmy znamienny widok: podstawowy wybraniec Deschampsa siedział na ławce w Chelsea, a w tym czasie show dawał Benzema, do którego trener odwrócił się plecami.
Sprawa Benzemy z 2015 roku jest ciekawa, bo do dziś nie zapadł w niej ostateczny wyrok. Napastnik Realu wraz z kolegami z dzieciństwa ewidentnie byli w posiadaniu seks-taśmy Mathieu Valbueny. Na nagraniach telefonów słychać głos Benzemy, który rzekomo miał pomagać w wyłudzeniu 75 tysięcy euro. Najnowszy termin rozprawy to 20 października, czyli dalej mówimy o graczu bez udowodnionej winy, który za smród sprawy zapłacił ogromną ceną.
Jeszcze w listopadzie 2013 roku Benzema rozegrał fantastyczny mecz z Ukrainą (3:0), dający Francuzom awans na mundial. Odhaczył jeszcze turniej w Brazylii, ale już Euro 2016 i MŚ 2018 oglądał w domu. Zbiegło się to z wybuchem niesamowitego pokolenia francuskich piłkarzy i rządów Dididera Deschampsa. Benzema mógł być królem Madrytu, mógł mieć wstawiennictwo Zizou, a i tak nikt go we Francji nie potrzebował. Nie było sensu dalej mieszać w herbacie, która i tak już była dostatecznie słodka.
Zidane po niedawnym meczu z Celtą Vigo, gdzie napastnik Realu strzelił dwa gole, powiedział: „Nie rozumiem tego. Nikt tego nie rozumie”. Benzema trzy lata temu poprosił swojego menedżera, by zadzwonił do prezydenta federacji i umówił spotkanie z Deschampsem w cztery oczy. Noël Le Graet nie chciał nawet słyszeć o tym pomyśle. Rok później w wywiadzie przyznał, że Karim w kadrze jest już skończony. Często wypomina mu się jak na początku kariery w kadrze nie chciał śpiewać hymnu. Prawie zawsze wraca narracja o trudnym charakterze, szemranych znajomych i detalach jak lajkowanie obraźliwych postów pod adresem Emannuela Macrona. Wypowiedzi typu „ja jestem Formułą 1, a Giroud co najwyżej gokartem” też mu nie pomagały.
Deschamps, wychowany w kulcie mundialu z 1998 roku, mówi, że sukces to dobra atmosfera w grupie, a do tego potrzebne jest szybkie zlokalizowanie zgniłych jabłek. Benzema ma dzisiaj tę łatkę, nawet jeśli mnóstwo piłkarzy w reprezentacji (choćby Griezmann albo Varane) chciałoby jego powrotu. On sam mówi, że został wmanipulowany. Jego nazwisko trafiło do polityki. Padało z ust największych osób w kraju, jeszcze bardziej dzieląc ludzi na dwa obozy. Wypowiadają się nawet tacy ludzie jak Vincent Moscato, były rugbista, mówiąc: „Nie możemy dać z powrotem koszulki Francji facetowi, który nazwał połowę kraju rasistami”.
Hiszpański dziennik „AS” po bramce w starciu z Chelsea napisał „Benzema gol de oro”. Ich zdaniem Francuz robi dziś wszystko, by za pół roku zdobyć Złotą Piłkę. Oczywiście kadra mu tę drogę komplikuje. Mógłby wrócić do reprezentacji dopiero wtedy, gdy odejdzie z niej Deschamps i prezydent Noel Le Graet. Tak się akurat składa, że ten ostatni w marcu wygrał wybory i rozpocznie zaraz czwartą kadencję. Umowa z Deschampsem ma być przedłużona do 2024 roku. Teoretycznie Benzema mógłby więc ponownie zagrać w reprezentacji dopiero w wieku 36 lat. Duet z Mbappe prędzej stworzy w Madrycie niż w ojczyźnie.