
Kwestia zapożyczeń w rapie jest mocno dyskusyjna, bo przecież sampling i follow-upy są trwale wpisane w DNA tej dyscypliny, a nieustanne cytowanie czyjejś twórczości napędza hip-hop od jego zarania.
Chwilę temu Young Multi wypuścił teledysk do swojego nowego numeru Skrzydła. Teledysk, co warto dodać, fajny i stylowy.
Tyle że chyba gdzieś już coś podobnego widzieliśmy...
No właśnie, ale to już niemal klasyk. Zdarzają się tracki czy teledyski, których twórcy odrobinę za mocno zapatrzyli się na cudze dokonania i gdzieś w międzyczasie stracili sporo swojej własnej ekspresji i charyzmy. Oto kilka z nich.
Liroy - Scyzoryk vs. Cypress Hill - How I Could Just Kill A Man
Farsa wynik 99 Fryderyki / Znów wygrał łysy człowiek z pajacem na głowie / Możesz zrobić imprezę jakiej nie widział nikt / Fałszywy twój rytm - nawijał Zajka na czwartym krążku Wzgórza Ya-Pa 3, lata po tym, jak kielecka załoga nagrała wspólnie z Liroyem bodajże pierwszy rapowy hymn na cześć swojego miasta. I choć dawni kumple poróżnili się z powodów zupełnie niemuzycznych, to o tym, że na debiutancki album Piotra Marca trafiły w 1995 roku całe pętle rżnięte po chamsku z numerów ATCQ, Das-EFX czy Cypress Hill, mówiła wówczas cała Polska. To właśnie ten album był jednym z naczelnych powodów, dlaczego ówcześni rodzimi producenci za swoją złotą zasadę przyjęli motto: nigdy nie sampluj hip-hopu. I to właśnie ten niecny proceder zapewnił przyszłemu posłowi na sejm RP środowiskową infamię, której już nigdy nie udało mu się zrzucić.
DJ 600 V feat. Chada - Działam po swojemu vs. Fabe - Comme Un Rat Dans L'Coin...
No dobra, wiele jest w historii rapu numerów opartych na tym samym samplu. I nawet jeśli niektóre próbki są tak charakterystyczne, że nie sposób się oprzeć wrażeniu, iż zostały pod***ane autorom pierwszej ich reinterpretacji, to trudno wyrokować tu o jakimkolwiek nadużyciu. OK, kumamy, że numer You Lied Anity Ward jest na tyle chwytliwy, że mógł wpaść w ucho niejednemu producentowi, ale kiedy usłyszeliśmy ten numer Chady pochodzący z drugiego albumu DJ’a 600V, to trochę się… zdziwiliśmy. Wydany rok wcześniej niż Szejsetkilovolt, czwarty krążek francuskiego rapera noszącego ksywkę Fabe był bowiem w warszawskim środowisku rapowym pozycją wręcz kultową (czego efektów można szukać choćby na klasycznym mixtejpie Deszczu Strugi Bitów), a to w jaki sposób V.O.L.T. pociął smyki z oryginału, do złudzenia przypominało wszystko, co zrobił z nimi odpowiedzialny za bit do Comme Un Rat Dans L'Coin... duet Wood Wiley.
Elita Kaliska - Jesteś powietrzem vs. Group Home - Livin' Proof
Takich rzeczy się nie robi. Nie można brać jednego z najbardziej charakterystycznych bitów w historii rapu, podpisywać go własnym nazwiskiem i jeszcze nawijać na nim takich wersów jak Czy ty wiesz co to rap? / Ja tam widzę kserowanie. A że przeważająca większość rodzimego środowiska hip-hopowego dobrze pamiętała słowa z pierwszej Molesty: Jak na xerowanie przyjdzie ci ochota / Ja przestaję grać czysto, jak Andrzej Gołota, to na odpowiedzialnego za ten proceder Gorzkiego wylało się całe morze pomyj. Żarty z reprezentantów Kalisza robili sobie Sokół z Korasem, proponujący im sesję ze Snoopem w jednym z warszawskich klubów, a do historii rodzimych bitew freestyle’owych przeszedł wers Pana Duże Pe: Ty robisz to chujowo jak Elita Kaliska. Bo jak chcesz być Livin’ Proof, to musisz być gotowy, że ktoś sprawdzi twoje credibility.
Fenomen - Ludzie przeciwko ludziom vs. Fonky Family - Art de Rue
No, fajny klip miało to Fonky Family do tytułowego numeru ze swojego drugiego albumu Art de rue, serio, naprawdę fajny. Jego fajność nie wynikała jednak z kilkuset złotych wydanych na wygenerowanie kilku ksywek w komputerowej post-produkcji i wycięciu z tektury czterech ścianek i pomalowaniu ich na czerwono. Nie zasadzała się również na przebitkach rozmazanych ulicznych świateł i charakternych beat up shotach całej wariackiej załogi. Teledysk marsylskiej familii cały bowiem był niesamowicie stylowy, kozacko wyprodukowany i kipiący wręcz podkurwioną energią tytułowej sztuki ulicy, której hołdy Le Rat Luciano, Don Choa, Menzo i Sat składali w swoich zwrotkach. Jego polski remake natomiast był po prostu… biedny.
Eldo - Granice vs. IAM - Petit Frère
Właściwie cała filmografia Krzysztofa chodź, zrobię ci remake czyjegoś klipu Skoniecznego pełna jest mniej lub - rzadziej - bardziej kreatywnego przetwórstwa cudzych dokonań. Swoją karierę głównego recyclera rodzimego rynku teledysków reżyser Hardkor Disko rozpoczął od własnej wersji klasycznego obrazka do numeru Petit Frère (który wyglądałby zapewne zupełnie inacze,j gdyby nie poprzedzająca go o dwa lata kultowa Nienawiść). O ile jednak oryginał był chłodno relacjonowaną i społecznie zaangażowaną, osiedlową historią unikającą za wszelką cenę patetycznych tonów i taniej emocjonalności, to Granice Eldoki są typowym polskim filmem. Rozpoczynająca się pretensjonalną narracją z offu, a domknięta wielkim finałem, w którym napięcie miało pewnie osiągać nieznośny dla widza peak jak w ostatniej scenie debiutu Kassovitza, etiuda towarzysząca - swoją drogą dobremu i nośnemu - numerowi Leszka idealnie wpisuje się w ciemny jak biedaszyb i tępy jak noga stołowa (wożona w bagażniku) kanon kina śląskiego z komiczną wręcz w swoim tragizmie Ewą na czele.
KaeN vs. Eminem
Zamaskowany reprezentant Prosto zawsze miał idealną odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące podobieństw jakie łączą jego sceniczne alter ego z Marshallem Mathersem - że, oczywiście, bardzo mu miło być porównywanym do jednego z najlepszych raperów na świecie. Porównania te w niczym nie przypominały jednak analogii, jakie pomiędzy umiejętnościami czy stylówą różnych MC’s snują często dziennikarze muzyczni, natomiast wiele łączyło je z dziecięcymi obrazkami typu wskaż 7 różnic. Od rozpromowanego w horrorach, hokejowego ochraniacza na twarz, w którym często paradował Em, przez charakterystyczną manierę nawijania i skrzeczący głos, którym często posługiwał się Slim Shady, aż po wariacki image obu panów objawiający się w tak zbliżonych do siebie pomysłach na numery, jak Alter Ego i Guilty Conscience, Mów mi D.ave i Without Me, czy sam fakt tego, że śródmiejski MC mówił o sobie per biały śmieć. A do tego dochodziły jeszcze ówczesne produkcje Ive, które - oględnie mówiąc - były mocno inspirowane bitami, które dla Marshalla robił Dre. I klipy, w których KaeN w pewnym momencie zaczął już otwarcie dialo... znaczy monologować ze swoim amerykańskim pierwowzorem. No i tak to trwało przez lata, przynosząc w międzyczasie KaeNowi ogromny sukces na rodzimym rynku fonograficznym, aż wreszcie idąc za radą swoich starszych kolegów z wytwórni zdjął maskę, spuścił wodę, pokazał swą prawdziwą twarz i nagrywa sobie szczery acz łzawy hip-pop, który chyba zawsze go ciut pociągał.
Pjus feat. Spinache, Kortez - Coffee Paste vs. Childish Gambino - Sweatpants
Najlepszą obroną jest atak - tę starą bitewną zasadę zna na pewno Mateusz Holak, który na niedawnym, debiutanckim singlu PNG BOYS, przyznaje się co prawda, że: Kiedyś też coś zajebałem, od czegoś trzeba zacząć, ale za chwilę z pogardą dodaje: Teraz to w sumie norma, że przechodzi farmazon / Nawet kumate mordy kopiują te akordy / Podpisałbyś się pod sto lat? I choć akurat w przypadku wyreżyserowanego przez Holaka klipu do Coffee Paste usprawiedliwienia dla tworzenia remake’u klipu Childisha Gambino można się doszukiwać w tytule i tematyce samego numeru, to coś nam podpowiada, że nie taki był pierwotny zamysł. A że budżetu na komputerową postrprodukcję akurat nie było, to zawsze można przecież sięgnąć po stary numer z tekturą.
Taconafide - Kryptowaluty vs. Meek Mill feat. Tory Lanez - Litty
Burza po tym niedawnym wypadku przy pracy - który producent współodpowiedzialny za bit do Kryptowalut, Michał Graczyk określił dokładnie przypadkiem - ucichła ledwie kilka tygodni temu, jednak klasyczny polski takeover amerykańskiego tracka na youtube już zawsze będzie przypominał wszystkim o tym, że Litty jest kolejnym po Livin Proof zaoceanicznym numerem, który w historię polskiego rapu wpisał się w kontekście raczej mało chlubnym. Bo choć dzisiejsze narzędzia produkcyjne, w skład których wchodzą w przypadku wielu beatmakerów jedynie presetowe brzmienia, patternpacki i inne banki gotowych rozwiązań, mogłyby teoretycznie doprowadzić do powstania równolegle dwóch prawie że identycznych bitów - taki zeitgeist nasz współczesny - to fakt, że Tory Lanez jest jednym z nielicznych raperów przywoływanych z ksywy na Somie 0,5 mg, nie pozwala nam przypuszczać, że nikt z zaangażowanych w powstanie tego krążka nie słyszał nigdy wcześniej jego duetu z Meek Millem. A że słyszało go dobre kilkanaście milionów ludzi, to nie trzeba było długo czekać, żeby nożyce się odezwały i kolejni producenci nie zabierali głosu w sprawie, w której bodajże najostrzej wypowiadał się od jakiegoś już czasu poróżniony z Graczykiem Lanek. A właśnie, Lanek…
Lanek feat. Białas, ReTo - Pressing vs. MHD - Afro Trap Part 10 (Moula Gang)
Na zeszłorocznym Polonie duet Białas / Lanek nieraz zerkał tęsknym okiem za nasze zachodnie granice - grime’y robili jak Skepta, a z wypreparowaną przez MHD (o którym pisaliśmy swoją drogą w zeszły weekend w naszym zestawieniu To jest kolejne 10 kultowych płyt z francuskim rapem, które powinniście znać) afro-trapową stylistyką flirtowali w utworze Simia. I choć zainspirowany muzycznymi tradycjami Czarnego Lądu nowy nurt, który współtworzy mieszkaniec Paryża, jest niesamowicie inspirujący, energetyczny i też mocno związany z piłką nożną, to nieco nas zdziwiło podobieństwo Pressingu do 10. części jego sztandarowego cyklu, numeru Moula Gang. Bo z jednej strony cieszymy się, że wreszcie biało-czerwoni kibice doczekali się swojego rapowego hymnu, który nie jest żenujący i nie jest też żartem, ale - z drugiej - szkoda nam trochę, że nie jest on w pełni autorskim podejściem do tematu i brzmiałby zapewne zupełnie inaczej, gdyby Lanek nie słuchał MHD. A że jeszcze afrykańskich korzeni kulturowych mamy nad Wisłą jak na lekarstwo, może lepiej się wziąć za nasz lokalny trap słowiański? I byleby tylko nie przeczytał tego Donatan.
Russ - Losin Control vs. RYSY - The Fib
Na koniec zostawiliśmy sobie natomiast sytuację odwrotną. Bo choć zawsze wydawało nam się, że Amerykanie nigdy za naszego życia nie skopiują nic, co powstało na jakże przecież pięknej, ale wciąż jednak zapatrzonej w zagranicę, nadwiślańskiej scenie, to… się myliliśmy. Smętnie podśpiewujący sobie raper i producent Russ - a dokładnie współpracujący z nim przy klipie do platynowego singla Loosin Control reżyser Edgar Esteves - na pewno bowiem widział teledysk do The Fib, zrealizowany dla naszego rodzimego duetu elektronicznego RYSY przez Filipa Załuskę. Bo choć ludzie w różnych częściach świata wpadają czasem na te same pomysły, to nie realizują ich jednak nigdy w tej samej estetyce, kolorystyce i scenerii. Nie wykorzystują tych samych efektów świetlnych i nie budują kadrów w dokładnie ten sam sposób. Kibicujemy więc całej ekipie w procesie o plagiat, który - jak słyszeliśmy - mają zamiar wytoczyć lub już wytoczyli Amerykanom. Patrząc bowiem na liczby, które ukręcił na tym obrazku Russ (173 miliony wyświetleń), jest z kogo ściągać kasę.