David Fincher nakręci sequel hitowego filmu Quentina Tarantino?

pewnego.jpg
fot. kadr z filmu "Pewnego razu w... Hollywood"

To wyglądało jak primaaprilisowy żart. Ale nie – scenariusz naprawdę leży na stole. I jest nim zainteresowany jeden z najwybitniejszych reżyserów świata.

Dwa Oscary i 10 nominacji do tej najważniejszej filmowej nagrody. 380 milionów dolarów przychodu – tylko Django był bardziej kasowym filmem Quentina Tarantino. Ale, co najważniejsze – Pewnego razu w... Hollywood to list miłosny reżysera do czasów, w których dorastał, lat, kiedy na poważnie wkręcił się w kino. Szybka matematyka: skoro Tarantino to rocznik 1963, a Pewnego razu w... Hollywood opowiada o roku 1969, to oznacza, że zakochał się w kinie jako sześciolatek? Tak przynajmniej mówi sam reżyser.

Z perspektywy czasu wydaje się, że dla samego Quentina Tarantino to chyba najważniejszy projekt życia. Poza nakręceniem filmu napisał też książkę pod tym samym tytułem, gdzie opowiedział trochę więcej o postaci Cliffa Bootha, którego w filmie gra Brad Pitt. Teraz okazuje się, że Tarantino ma już napisany scenariusz do drugiej części Pewnego razu w... Hollywood. A Brad Pitt dostał zielone światło, żeby przekazać go... Davidowi Fincherowi, który miałby się podjąć realizacji, zaś pieczę nad całością sprawowałby Netflix. Oczywiście to tam byłby wyświetlany ten film.

Chociaż czy tylko tam? Tarantino, który sam ma własne kino, od zawsze podkreśla, jak ważne jest dla niego przeżywanie seansu w grupie ludzi, w sali kinowej. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której nie zagwarantowałby przynajmniej ograniczonej dystrybucji na wielkich ekranach.

Informacja nie została jeszcze potwierdzona przez Netfliksa, natomiast wszystko trzyma się kupy. Fincher jest związany kontraktem ze streamingowym gigantem. Tarantino bardzo lubi postać Bootha, bo to głównie o nim ma opowiadać sequel, ale zapewne woli zostawić go komuś innemu, żeby samemu zrealizować swój ostatni w karierze film bez zbędnej sequelozy. Netflix się cieszy, bo przecież wszyscy będą chcieli to obejrzeć. Brad Pitt chętnie wróci do roli, za którą dostał jedynego Oscara w karierze. Sytuacja win-win-win-win.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0