Jego grę docenił Mesut Oezil. Ian Wright widzi w nim przyszłość Arsenalu. Mikel Arteta pozwolił mu złapać za kierownicę, bo trochę nie miał innego wyjścia. Okazuje się, że 20-letni Emile Smith Rowe świetnie potrafi miksować brawurę z rozsądkiem.
Kanonierzy grają taki sezon, w którym w klubowych klasyfikacjach łatwo można piąć się w górę. Smith Rowe ma na koncie cztery asysty i to wystarczy, żeby być na pierwszym miejscu. Ale apetyt młodego angielskiego pomocnika rośnie w miarę jedzenia. Znalazł się w idealnym punkcie kariery – właśnie został obdarzony dużym zaufaniem przez menedżera i z marszu to udźwignął. Rok czekał na poważną szansę, na coś więcej niż epizody, na możliwość złapania serii. I wreszcie ją dostał.
WYPOŻYCZENIA GO WZMOCNIŁY
O ile Arsenal przegrywa w tym sezonie dość często, Emile nie wie jeszcze dobrze, co znaczy porażka w barwach tego zespołu. Nie zaznał ich bowiem zbyt wiele, kiedy już miewał okazję zagrać, to na 20 takich spotkań tylko dwukrotnie schodził z boiska pokonany.
Przed czwartkowym wieczorem, kiedy The Gunners szykowali się do derbowego starcia z Crystal Palace, Smith Rowe zaliczył trzy mecze Premier League z rzędu w podstawowej jedenastce i bardzo szybko zwrócił na siebie uwagę. Wielu fachowców uważa, że to właśnie jego dobra gra wyregulowała i uporządkowała Arsenal.
Wszystkie te trzy spotkania Kanonierzy wygrali. ESR zaliczył w nich dwie asysty. Jego bilans w koszulce zespołu z północnego Londynu zaczyna w tym sezonie wyglądać naprawdę ciekawie: 8 meczów, dwie bramki i 4 asysty. Liga czy puchary – Arteta może liczyć na tego chłopaka.
RODZINNA PRZEPROWADZKA
Młodzieżowy reprezentant Anglii, który ma za sobą wypożyczenia do RB Lipsk i Huddersfield, wrócił do Londynu naprawdę mocny. De Bruyne z Croydon – jak określiła go angielska prasa w ostatnim czasie – pojawił się w Arsenalu dekadę wstecz. Dwa lata temu dostał już sygnał, że klub wiąże z nim duże nadzieje, podpisując długoterminowy kontrakt.
Za Emile’a kciuki trzyma cała rodzina. Razem z mamą, tatą i bratem przeprowadzili się z południa na północ stolicy Anglii, by tylko chłopak mógł być bliżej klubu, kiedy w 2010 roku skauci wyłowili talent pomocnika.
Kilka lat ciężkiej pracy zaowocowało wyjazdem z pierwszym zespołem do Singapuru, 2,5 roku temu. Podczas międzynarodowego turnieju strzelił gola w meczu przeciwko Atletico Madryt i zanotował asystę w starciu z PSG. Zrobił to w dzień swoich 18. urodzin.
To Unai Emery powiedział, że widzi w tym chłopaku duży potencjał, ale dopiero Arteta uwolnił go w ostatnich tygodniach. Wcześniej kibice mogli zobaczyć próbkę talentu tego zawodnika w Huddersfield Town, na poziomie Championship. Fani Terierów chcieli, aby grał częściej i więcej, jednak menedżer Danny Crowley chronił zawodnika, mówiąc, że sam żałuje, kiedy musi ściągać go z boiska, jednak robi to tylko dla jego dobra.
Naparzanka na zapleczu Premier League była jednak przydatna. Test w tej lidze został zdany. Obyło się również bez zgrzytów, jak w Lipsku, gdzie nie mógł początkowo trenować, ponieważ nie wyleczył w pełni kontuzji przywodziciela.
Kariera ESR rozwija się prawidłowo – piłkarz zaliczał kolejne szczeble w hierarchii klubowej, ale też na różnych poziomach juniorskich reprezentacji Anglii, począwszy od U-16. Grał w zespole, który sięgnął po mistrzostwo świata w kategorii do lat 17. I chyba kwestią czasu jest debiut w seniorach.
MOCNA PSYCHIKA
Dziś staje się jednym z najważniejszych graczy seniorskiej drużyny The Gunners. Ian Wright zwrócił ostatnio uwagę, że bez niego zespół traci moc, kreatywność, co dało się dostrzec w pucharowym meczu z Newcastle United, gdy Arteta posadził go na ławce rezerwowych.
Dziennikarze uważają, że dobra postawa Emile’a może dać menedżerowi dodatkowe powody do wielkiej satysfakcji i pozwolić mu zaoszczędzić grube miliony. Media na Wyspach Brytyjskich bardzo szybko kreują bohaterów i potem strącają ich w przepaść, ale ESR wygląda na kogoś, kto dysponuje dużą odpornością psychiczną. – Staje się dla nas coraz ważniejszy, powtarzamy mu jednak, by częściej wchodził w pole karne – mówi Arteta.
Zgadza się z nim Mesut Oezil, który musiał opuścić szeregi Arsenalu, ale kibicuje mocno młodszemu koledze. – Pokazuje, że „dziesiątka” ma sens w dzisiejszej piłce, robi różnicę – chwali o była gwiazda londyńskiego klubu.
Kanonierzy, którzy kilka tygodni temu byli w poważnych tarapatach i błąkali się nad strefą spadkową, celują w czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo, a to się jeszcze za kadencji Hiszpana nie zdarzyło.