Dokładnie 7 marca 2011 Clams Casino zaprezentował światu, jak świeżo podejść do rapowych beatów. Po Instrumentals nic już nie było takie samo? To nie są słowa na wyrost.
A przynajmniej nie w kontekście mainstreamowego, hip-hopowego świata, który dekadę temu jeszcze nie zachwycał się drillem i nie przyjmował za pewnik eksperymentalnych, elektronicznych bitów, które kompozycyjnie i konceptualnie odbiegały od charakterystycznych boom bapów, stylówy OVO Sound lub tego, co robił na początku swojej drogi Kanye West.
Michael Volpe, beatmaker ukrywający się pod pseudonimem Clams Casino, miał w pierwszej połowie ubiegłej dekady swoje pięć minut i spożytkował je w należyty sposób. Muzyk wydawał w tamtym okresie w post-dubstepowej wytwórni Tri Angle, która w swoim rosterze posiadała takie nazwy, jak m.in. Holy Other, oOoOO (kto pamięta!?) i Balam Acab, a nieco później do jej składu dołączyli również The Haxan Cloak, Evian Christ czy Forest Swords. Jego debiutancki mikstejp Instrumentals wpuścił sporo świeżego powietrza do studyjnych przestrzeni i stanowił poważny krok w stronę zawojowania głównego rapowego obiegu.
Clams zrealizował tu rzadko spotykany pomysł i postanowił, że udostępni swoim fanom darmowy mikstejp, na którym skompletował instrumentale przygotowane z myślą o wykorzystaniu ich jako bity dla kilku znanych artystów: Soulja Boy, A$AP Rocky czy Lil B to name a few. Okazało się, że zbiór bitów może stanowić osobne dzieło o określonej stylówie i sprawdzać się w formie oddzielnego albumu. Z zachowaną konceptualną spójnością, z unoszącą się nad nim wyjątkową atmosferą i z potencjałem na odtwarzanie w wielu życiowych okolicznościach. Twórczość nowojorskiego muzyka była benchmarkiem dla wielu kolejnych autorów, a jego wpływu można się bez większego wysiłku doszukać np. na bitach Steeza. Czyli bez Clamsa nie byłoby PRO8L3M-u w znanej nam formie.
Śmiać się czy płakać?
W 2011 roku Instrumentals momentalnie przyciągnęło uwagę krytyków i zajawionych nieoczywistymi klimatami słuchaczy. Mikstejp błyskawicznie zyskał status cult classic, a prestiżowe muzyczne magazyny rozpływały się nad idiosynkratycznym i świeżym brzmieniem, jakie zaproponował Volpe. Jedni doszukiwali się tutaj post-dubstepowych rozwiązań i wpływów Buriala, inni komentowali szeroko witch-house’ową atmosferę, a najbardziej zadowoleni byli wszyscy miłośnicy ambientu, bassu, glitchu i cloud rapu.
Brandon Soderberg z Pitchforka pisał wtedy: Instrumental Mixtape makes it clear that Clams Casino is part of an expanding group of up-and-coming innovative rap producers like Araabmuzik, the Block Beattaz, DJ Burn One, Droop-E, and Lex Luger. But his beats, when heard without vocals, become even more interesting and arguably better. (...) his music can be heard alongside a genre-spanning scene of musicians like How to Dress Well, Tim Hecker, Burial, Toro Y Moi, and James Blake, all of whom mine the oddly melancholic effect of digital glitch.
Wtórował mu Andrew Ryce z bardziej zorientowanego na klubową elektronikę Resident Advisor: His instrumentals are dense enough to survive naked without verses, and belong on legendary avant-garde labels just as much as dodgy-looking hip-hop mixtape websites. W obu przypadkach ciężko się nie zgodzić z tymi retrospektywnymi przemyśleniami.
Właśnie ta soniczna dychotomia wydaje się być największym atutem beatmakerskiego debiutu Clamsa Casino. Jakie skojarzenia przywodzi na myśl Instrumentals? Poruszające historie spod znaku coming-of-age, beztroskie wakacyjne przygody, a może melancholijne tło do życiowych rozkmin i ulubiony soundtrack przy smutniejszych momentach? Wszystkiego po trochu.
Producent z New Jersey imponował szeroką paletą muzycznych zainteresowań, a dodając do tego imponujący warsztat łatwo było mu konstruować wyróżniające się bity. Weźmy takie Brainwash by London, który brzmi jak wczesna wersja tego, czym zachwycaliśmy się na przełomowym Yeezusie. Albo pięknie rozpływający się po ciele numer Numb, który posłużył za podkład do Demons Pretty Flacko. Z drugiej strony upliftingowe, uduchowione Realist Alive, All I Need czy Motivation, które mają w sobie trochę z klimatu Gold Pandy i Bathsa. Pewien użytkownik portalu Rate Your Music napisał, że muzyka CC brzmi jak dziecko J Dilli i Aphexa Twina. No i oczywiście wokalne sample (m.in. Adele i Björk), które nadawały kompozycjom jeszcze większego odrealnienia, swoistej fantazji, która chwytała za serca. Nie da się bowiem mówić o twórczości Michaela Volpe’a bez wchodzenia na delikatnie niezręczny teren emocjonalności i czerpania z muzyki bardzo osobistych wrażeń. Gdyby serialowa Euforia wychodziła w 2011, bankowo usłyszelibyśmy na soundtracku jakiś utwór z Instrumentals.
Ulotność, emocjonalność i oniryczność tracków Clamsa Casino stały się jego znakiem rozpoznawczym, który został powołany do życia już na I’m God, popularnym kawałku nagranym z Lilem B - z którym poznał się na MySpace'ie - i w późniejszym etapie kariery stał się kluczem do kontynuowania drogi ku branżowej sławie, która umożliwiła Amerykaninowi nagrywki z największymi nazwiskami rapowej sceny.
Ekstatyczna, xanaxowa estetyka Clamsa Casino szybko przypadła do gustu A$AP-owi Rocky’emu, który zaangażował producenta do swojego debiutanckiego projektu. Zaczęło się od pięciu bitów na Live Love Asap, później drogi obu panów się rozeszły (poza wyjątkiem na Testing, kiedy współprodukował track Black Tux, White Collar), a Volpe udzielał się na albumach innych artystów. Wystarczy wymienić Maca Millera, Vince’a Staplesa, Schoolboya Q, Lil Peepa czy A$AP-a Ferga. Clams świetnie radził sobie też w okołopopowych klimatach pożenionych z wariacjami na temat r’n’b. Niech za przykład posłużą wczesne płyty FKA twigs, Jojiego, Jhené Aiko, The Weeknd czy serpentwithfeet.
Sam Volpe nie miał jednak nigdy nadmiernego parcia na szkło, a jego bliskie kontakty z mainstreamem ograniczały się głównie do solidnej pracy w studio i wypuszczaniu bitów, które w dużym stopniu umożliwiły odważniejszy romans rapu z eksperymentalną elektroniką. Skromny chłopak od wielkich rzeczy.