Dwubiegunowość, bezdomność i nicość. Walka dobra ze złem w głowie Delonte Westa

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Delonte West
Fot. Jim McIsaac/Getty Images

W NBA spędził dziewięć sezonów. Furory nie zrobił, ale w szczycie formy stanowił solidne wzmocnienie szerokiego składu. Z kolei będąc na dnie uważał się za żołnierza NAVY SEALs, prezydenta USA czy Jezusa Chrystusa. Delonte West na amerykańskich parkietach zarobił ponad szesnaście milionów dolarów. W ostatnich latach często mówiło się o nim tylko w kontekście aresztowań, bezdomności i nałogów. 38-latek próbuje przestawić życie na prawidłowe tory. Jednym ze sposobów ma być koszykówka.

Liga BIG3 szykuje się do startu piątego sezonu. Wzorem z poprzedniej edycji organizuje otwarte testy dla chętnych graczy. Każdy chętny po zapłaceniu pięciuset dolarów może wziąć udział w treningu, będąc ocenianym przez sztab ligi składający się między innymi z byłych trenerów i graczy NBA. Według informacji ze strony organizatora minimum dwóch koszykarzy z każdego tryoutu dostaje bilet na główne testy.

Z Waszyngtonu do kolejnej fazy przeszedł Artur Labinowicz. Polak urodzony w Stanach w ostatnim sezonie był zawodnikiem Śląska Wrocław oraz Weegree AZS Politechniki Opolskiej. W obecnym zaliczył trzy występy dla Capital City Go-Go, filii Washington Wizards w G-League. Wraz z nim do Las Vegas w maju uda się także Delonte West. Koszykarz to człowiek, który w teorii pasuje do schematu BIG3. Jest weteranem NBA ze znanym nazwiskiem. Powrót do gry ma dla niego wiele znaczeń. Jednym z nich jest chęć wyjścia na życiową prostą.

– To największe błogosławieństwo, jakie mogło mi się przydarzyć w tym momencie. Liczy się to, co mamy teraz. Dostałem prezent od Boga. Myślałem, że już się poddam. Otrzymałem pomoc od wielu osób – Ice’a Cube’a, Marca Cubana, ligi BIG3 czy związku koszykarzy. Nauczyłem się, że czasami Bóg usuwa rzeczy z twojego życia, by pokazać, co masz i kim jesteś – mówił West oficjalnym mediom ligi.

DORASTANIE ZE ZNISZCZONĄ PSYCHIKĄ

Ekscesy pozaboiskowe przykrywają karierę koszykarską Westa. Sytuacje spoza parkietu miały już na niego wpływ jeszcze zanim trafił do NBA. Jako dziecko był obiektem drwin ze strony rówieśników za sprawą wyglądu. Z jednej strony jest Afroamerykaninem, z drugiej białym. Do tego w oczy rzucały się czerwone włosy. W 2015 roku przyznał się, że jako dziecko przebywał wielokrotnie w szpitalu po przedawkowaniu leków i samookaleczeniach.

Ucieczkę od bolączek codziennego życia stanowiła pomarańczowa piłka. Na dobrego zawodnika rozwinął się dopiero w liceum. Zapracował na indywidualne laury i grę w Saint Joseph University. Tam był 1/2 najlepszego obwodu Ameryki, jak określono jego i Jameera Nelsona.

Obaj panowie grali ze sobą trzy lata. Szczególnie dobrze zapisali się w ostatnim sezonie. W 2004 roku Saint Joseph's Hawks po raz pierwszy od 1981 roku dotarli do czołowej ósemki turnieju głównego NCAA, wcześniej notując rekord 27-0 w fazie zasadniczej. West rzucał po dziewiętnaście punktów na mecz ze skutecznością rzutów za trzy przekraczającą czterdzieści procent. Być może byłby wybrany w drafcie NBA z wyższym numerem (24.), gdyby nie fakt, że w akademickich rozgrywkach występował jako rzucający obrońca, dysponując 193 centymetrami wzrostu.

Doc Rivers nie mógł w pierwszym sezonie w Celtics zbyt wiele razy przetestować nowego zawodnika. Doszedł jednak do wniosku, że większy pożytek z Westa będzie na rozegraniu, przez co na rozgrywki 2005/06 szykował go pod pozycję „1”. To był okres gdzie młody koszykarz grał najwięcej w karierze. Nigdy później w sezonie nie rozegrał 71. spotkań (z czego wszystkie jako starter). Rzucał po około dwanaście punktów. Dodając do tego po cztery zbiórki i asysty na mecz, wychodził nam zawodnik solidny, lecz nie przedstawiający oznak koszykarskiego geniuszu. Dostał się nawet na Rookie Challenge, ale kosztem dawnego kolegi ze studiów Nelsona.

Przed ostatnim sezonem Rivers postanowił znów przywrócić obrońcę do dawnej pozycji. Motywację stanowił wybór w drafcie Rajona Rondo, rozgrywającego z Kentucky. Szkoleniowiec szybko cofnął decyzję. West nie odpłacał się nigdy kilkudziesięcioma punktami, ale trafieniami w końcówkach meczu. Zachowywał chłodną głowę w najgorętszych momentach spotkań.

Celtics po sezonie jednak uznali, że lepszym wyjściem będzie postawienie na Rondo w roli „jedynki” i sprowadzenie solidnej „dwójki”. Został nim Ray Allen. W zamian oddali Wally’ego Szcerbiaka i Westa. Obaj nie pobyli za długo w Seattle. Przed „trade deadline” 2008 stali się częścią trójstronnej wymiany, przez którą wraz z Benem Wallace'em i Joe Smithem znaleźli się w Cleveland.

ZIOMEK W TEAMIE LEBRONA

To w Cavaliers West spędził najwięcej czasu. Przez pół roku spisywał się na tyle dobrze, że organizacja podpisała z nim trzyletni kontrakt o wart 12.7 miliona dolarów. Koszykarz doskonale pasował do pomysłu Mike’a Browna. Podobnie jak Rivers, tak i on przestawiał go na pozycjach, wskazując jako nominalną rolę rzucającego obrońcy. Do klubu dołączył Mo Williams, który grał jako rozgrywający.

Sezon 2008/09 przeszedł do historii jako pierwszy, w którym LeBron James zdobył nagrodę dla MVP sezonu zasadniczego. Cavs byli rewelacją ligi. Do play-offów podchodzili jako najlepszy zespół z bilansem 66-16, przy czym we własnej hali przegrali tylko dwukrotnie. West świetnie sprawdzał się jako strzelec z dystansu, rzucając niemal na 40-procentowej skuteczności. Doskonale funkcjonującą maszynę zatrzymało Orlando Magic. Zespół Marcina Gortata pokonał drużynę z Ohio w finałach Konferencji Wschodniej po sześciomeczowej batalii. Piętę achillesową ekipy Browna stanowiła słaba skuteczność obwodu. West, który wcześniej dobrze rzucał z dystansu, raptem stracił celność. Williamsowi wiodło się podobnie.

Lata 2008-2009 to początek „słynnych” zdarzeń pozaboiskowych Westa. Najpierw po agresji słownej w kierunku sędziego wykryto u niego dwubiegunowość. Po latach mężczyzna w rozmowie z „Washington Post” twierdził, że chorobę wyolbrzymiono.

– Jestem dwubiegunowy tak jak my wszyscy na świecie. Dwubiegunowość tłumaczy się w ten sposób, że jeśli przydarzy ci się coś smutnego, to jesteś smutny. Coś wesołego się stanie, to czujesz się wesoły. Wydaje mi się, że każdy człowiek tak ma – opowiadał West dodatkowo przyznając, że przestał się leczyć.

Jak twierdzą lekarze zajmujący się tą przypadłością, pacjenci często samodzielnie odrzucają leki uznając się za wyleczonych. W 2009 roku policja w rodzinnym Maryland zatrzymała Westa przewożącego na trójkołowcu dwa pistolety, kilkunastocentymetrowy nóż Bowie oraz shotguna. Ostatnią broń trzymał schowaną w pokrowcu na gitarę. Działanie tłumaczył tym, że chciał przetransportować wszystko z domu mamy. Za posiadanie broni bez zezwolenia oraz przekroczenie prędkości skazano go rok później na dwuletni dozór i 40 godzin prac społecznych. Co więcej, w tamtym okresie rozpadało się jego pierwsze małżeństwo. Związek nie przetrwał trzech miesięcy.

Koszykarz za występki zapłacił krótszymi występami na parkietach. Po świetnym sezonie Cavs, nadszedł kolejny – lekko rozczarowujący. West tylko trzykrotnie wyszedł w podstawowym składzie. Po porażce z Celtics w playoffach, w Cleveland doszło do trzęsienia ziemi. James z wielką pompą ogłosił przejście do Miami. W tym samym czasie w mediach chodziła plotka, jakoby West miał mieć romans z jego matką. Zawodnik przez lata za każdym razem kategorycznie temu zaprzeczał. Przyznał, że z tego powodu nie nazwał syna swoim imieniem. Do dziś nie wiadomo ile jest prawdy w znajomości pani James i kolegi jej syna. West wspominał, że z LeBronem miał dobre relacje. Gdy usłyszał wyrok za wybryki, LBJ miał pocieszać zawodnika.

– Siedział w szatni przez godzinę i pocieszał mnie, dając słowa zachęty. Pamiętaj, że wciąż trwał trening. Opuścił go i siedział ze mną, po prostu dotrzymując towarzystwa. Później zaprowadził mnie po schodach i powiedział: „D, nie wiem, dokąd idziesz ani co masz zamiar zrobić, ale będę tutaj, kiedy wrócisz”. Nie wiem, co by się stało, gdybym wyszedł w takim stanie, w jakim byłem wcześniej. To świadectwo tego, jakim jest człowiekiem – zwierzał się West Northwest Ohio Media Group.

KOSZYKARZ PRACUJĄCY

Odejście Jamesa złączyło się z transferem Westa. Trafił do dawnego klubu z Bostonu. Nie zagrał tam zbyt wiele. Dodatkowo opuścił początek sezonu przez zawieszenie za wybryk w Maryland. Był zmiennikiem dla Rondo, który przez lata rozwinął się do poziomu jednego z najlepszych rozgrywających ligi. Celtics pozbyli się go już po jednym sezonie.

Mimo że obrońca cały czas pozostawał aktywnym zawodnikiem. To w 2011 roku był już niemal bankrutem. We wspomnianym czasie NBA borykała się z lockoutem. Wobec braku wynagrodzenia sportowiec zaaplikował o pracę w sklepie budowlanym. „Duma na bok” – tweetował gracz, uważając, że nie ma powodu do wstydu. Zaraz po tym pracował przez moment w hipermarkecie, promując wraz z bratem noże kuchenne.

Skąd taka desperacja? Z rozrzutności. Można mówić wiele o złych występkach Westa, ale z opowieści ludzi z tamtego okresu wyłaniał się obraz człowieka o złotym sercu. Kupił domy mamie, tacie oraz bratu. Mamie i siostrze opłacił także studia. Nikt nie musiał martwić się także o transport – o dobre samochody również zadbał.

Lockout wreszcie minął, a West mógł znów wrócić do koszykówki. Pobyt w Dallas był – jak się później okazało – łabędzim śpiewem jeśli chodzi o NBA. Zagrał przyzwoity sezon 2011/12 (blisko dziesięć punktów na mecz w 44 spotkaniach), ale przed kolejnym znów górę wzięły demony. W ciągu dwóch tygodni presezonu dwukrotnie wdał się w duże sprzeczki, za które został zawieszony. Pod koniec października Mavs zerwali z nim kontrakt.

Przez następne dwa i pół roku West szukał zaczepienia w D-League, Chinach czy nawet w Wenezueli. Pograł tu i ówdzie, ale nigdzie nie nawiązał do dawnego, równego poziomu. Miał jeszcze trochę pieniędzy, więc gdy druga żona zaszła w ciąże kupił ogromny dom z ośmioma sypialniami i basenem za blisko milion dolarów. Problem z nowym lokum przyszedł w zimę. Małżeństwo nie miało pieniędzy na ogrzewanie i zakup nowego podgrzewacza wody. West porozstawiał w domu farelki, a wodę podgrzewał na piecu.

NOWY JEZUS

Już w 2014 roku Marc Cuban, właściciel Mavericks, próbował namówić Westa na spotkanie z doradcą finansowym. Ten nie chciał go słuchać. Dwa lata później jeden z fanów rozpoznał go na parkingu przed jedną z restauracji fast-food. Zapytany: „Czy jesteś Delonte Westem?”, były już koszykarz odpowiedział: „Kiedyś byłem, ale to w poprzednim życiu”. Na zdjęciach, które zamieszczono w internecie widać, że chodził bez butów i we flanelowej koszuli, na której wisiał szpitalny ubiór. Kilka miesięcy później w mediach hulało kolejne zdjęcie. West miał ponoć żebrać, nie mając gdzie mieszkać. Ten od razu zaprzeczył. Opowiadał, że pomagał niepełnosprawnemu włóczędze i zaprzeczył, jakoby nie miał dachu nad głową. Sporo osób nie wierzyło w jego historię, zakładając, że rzeczywiście mężczyzna wylądował na bruku.

Poprzednie historie nie były tak popularne jak ta z początku 2020 roku. W styczniu na jaw wyszedł materiał z przesłuchania Westa. Policjanci znaleźli byłego koszykarza w tragicznym stanie. Chwilę wcześniej został pobity przez nieznanego człowieka. Nie mając koszulki na sobie opowiadał, że mężczyzna groził mu bronią po czym doszło do dużej sprzeczki. Ponadto w trudny do zrozumienia sposób próbował tłumaczyć, że jest żołnierzem Navy SEALs, a także prezydentem USA.

Świat koszykówki zrozumiał, że Amerykanin jest na dnie. Filmik poruszył zarówno byłych, jak i obecnych zawodników NBA. Pomoc zaoferował związek koszykarzy, a także Danny Ainge, ówczesny generalny menedżer Celtics. Zaproponował Westowi pracę w charakterze skauta, ale nałogi wzięły górę i ten nawet nie zwrócił na nią uwagi.

Kilka miesięcy później ostatnie osoby przestały wierzyć w słowa Westa. We wrześniu znaleziono go w Dallas trzymającego kartkę z prośbą o pieniądze. Były koszykarz oficjalnie żebrał na ulicy. Widok mocno poruszył próbującego pomóc mu od dawna Cubana. Biznesmen odszukał go na jednej ze stacji benzynowych. Zabrał go do hotelu, opłacając także pobyt w ośrodku odwykowym. Rodzina i przyjaciele próbowali namówić Westa na to od dawna, ale ten był głuchy na wszelkie apele.

Po wielu latach złych informacji, nadeszły dobre wieści. Numer 24 draftu NBA z 2004 roku „wracał do żywych” w ośrodku. Nawiązał ponownie kontakt z matką, a gdy kuracja zaczęła przynosić korzyści, podjął pracę w tym miejscu. Miał pomagać takim jak on – ludziom z nałogami i problemami psychicznymi.

Nie wiadomo, czy West udzielał się jeszcze w centrum odwykowym w październiku 2021 roku, gdy zatrzymano go na Florydzie. Będąc pod wpływem alkoholu (trzymał w ręce butelkę wódki i kilka piw) chciał zdemolować drzwi komisariatu policji. Gdy funkcjonariusze wyszli z budynku, dawny sportowiec zachowywał się agresywnie, wyzywając stróżów. Westa znów trudno było zrozumieć, lecz z „opowieści” wynikało, że ponownie majaczył. Tym razem uważał się za tajnego agenta, by później „stać się”… Jezusem Chrystusem. Do tego twierdził, iż jest lepszym koszykarzem od Jordana i Jamesa. Wyszedł za kaucją następnego ranka, lecz postawiono mu zarzuty stawiania oporu, niekontrolowanego odurzenia i picia alkoholu w miejscu publicznym.

WYKORZYSTAĆ (KOLEJNĄ) SZANSĘ

BIG3 ma być kolejną próbą powrotu do normalności. Po latach ekscesów, kolejnych prób wyjścia na prostą zakończonych następnymi dołami niełatwo wierzyć w zapewnienia Westa. Już nie raz trzymał się własnego, kompletnie odrealnionego zdania, że wszystko z nim w porządku. Szczęście w nieszczęściu, że ludzie zrozumieli jego bolączki.

West nie jest alkoholikiem pijącym i ćpiącym non stop. Boryka się z problemami natury psychicznej. Dzisiejszy świat sportu jest otwarty na kontrolę zdrowia psychicznego. Przykłady DeMara DeRozana czy Kevina Love’a pokazują, że żaden koszykarz nie jest bezuczuciowym potworem.

Koszykówka to jego fach. Nauczył się go jako nastolatek, rozwinął będąc młodym dorosłym, a później na parę lat przeniósł na parkiety najlepszej ligi świata. Świat NBA i BIG3 wie, że Westowi można pomóc poprzez dostęp do koszykówki. Kluczową kwestią pozostaje nastawienie 38-latka. Po raz kolejny dostaje pomocną dłoń i tylko od niego zależy, czy się dzięki niej podniesie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.
Komentarze 0