Burza wisiała w powietrzu nie od wczoraj. Bo ilu jest na tej scenie żółtodziobów, którzy ogniskują tak skrajne emocje? Kara doczekała się pochwał od Palucha i cytowania przez Alex z Siksy na łamach Dwutygodnika; nagrała z Białasem i Margaret. Na drugim biegunie był jednak konflikt z wytwórnią 3Y Gun, kontrowersje związane z zaangażowaniem w SBM Starter, sporo żółci po dołączeniu do Młodych Wilków. Jaki więc Deszcz spadł z tak wielkiej chmury?
- Karolina reprezentuje miasto, w którym - jak nawijała ekipa Ćpaj Stajl - są dwa kolory jak Cripsi i Bloodsi i możesz stracić ręce, jeśli nie obierzesz strony. Tamtejsza ulica zawsze trzymała się mocno, że przypomnimy choćby dominację Firmy na przestrzeni minionej dekady. Osiemnastoletnia raperka została przedstawiona światu przez nowohucki label 3Y Gun wiosną 2018 roku i już pierwsze numery wskazywały na to, że kanon prawilnej estetyki jest jej szczególnie bliski - pisaliśmy w ubiegłym roku, prezentując sylwetkę Kary. Z biegu zadebiutowała albumem Przebudzenie, ale tamto wydawnictwo w żaden sposób nie realizowało jej potencjału. Jak z ciuchami Środowiska Miejskiego - nie była to rzecz dla każdego. Premiera Deszczu zastaje ją już na zupełnie innym etapie. To więc w pewnym stopniu weryfikacja typu make-or-break.
Gdyby chcieć podsumować ten cały materiał za pomocą jednego wersu, najlepiej nadałby się do tego fragment Pozorantów. Znudziła mi się ulica, ale mam korzenie wryte do gleby. Kara pisze gorzkie depesze o rozczarowaniu, osamotnieniu, zdradzie i iluzji hardkoru. Kreśli krajobraz ulic tak ciemnych, że świecą się tam tylko samary (Daj mi szczęście). W Dzieciach dokonuje poruszającej wiwisekcji wspomnień z dorastania w przemocowej rodzinie. Jedzie do spodu z osiedlową degrengoladą. Boli mnie życie, ale nie odczuwam, bo za często gadam o smutku i bólach. Ty za często gadasz o ćpaniu i rurach, fazie po pigułach. Jest dumna matula? - pyta w Dreamlinerze. Po trzydziestce chłopaki się biją, a w ich wieku to chciałabym dwójkę dzieci. Całe te wasze chujowe wartości możecie wyrzucić na śmieci - dorzuca we wspomnianych Pozorantach.
Przy tym wszystkim pozostaje jednak uzależniona od gatunkowych artefaktów i klisz. Nie mogło zabraknąć więc ognia, w który idzie się za braci (Bracia) czy rymowania księgi przysłów jak na Powszednim chlebie. Nie wszystko złoto, co się świeci - weź do serca i wszystko szczegółowo zapamiętaj, dzieciak (Miej uważny wzrok). Ta uliczna pamięć i tożsamość zawęża Karze spektrum tematyczne, co często zarzucają jej antagoniści. Tak samo jak braki techniczne, chociaż w tym przypadku sprawa akurat nie jest jednoznaczna. Ona rzeczywiście nie uprawia woltyżerki z flow, ale ma nieokrzesaną charyzmę oraz naturalną umiejętność przekazywania emocji. Ta jej - przyciągająca uwagę - sztuka marginesu ma znacznie większą wartość od uruchamiania w sobie rapowego Steve'a Vaia. Tyle tylko, że pełna ekspozycja możliwości 21-latki wymagałaby ucieczki do przodu i odpowiedniej oprawy, a tutaj tego nie ma. Coś takiego miało miejsce w Antipopie, gdy jej surowość została zderzona z high-classem Margaret. Voskovy mogli dowieźć na Deszcz kapitalny beat do Całej klatki, trwają niby jakieś desperackie poszukiwania - typu romans z drum'n'bassem (Zwalniam tempo) i reggaetonem (Deszcz), ale znaczna część tego zestawu numerów to krzyk o pomoc producenta wykonawczego z prawdziwego zdarzenia, który pomógłby Karze wznieść się ponad - symboliczny - poziom Step Records. Papiery są, pozostaje kwestia ambicji.
Po Deszczu zostaje ostatecznie więcej pytań niż odpowiedzi. Najłatwiej chyba byłoby uznać ten album za właściwy debiut Kary, w który wpisane są rookie mistakes, ale to niesie za sobą ryzyko. Nie da się w nieskończoność nagrywać pierwszej płyty...