Die Antwoord z zaskoczenia wydali nowy album. Ostatni w karierze?

die-antwoord.jpg

Sporo lokalnych twórców i charakterystyczny, klaskany język - oto HOUSE OF ZEF, najbardziej lokalna i kto wie, czy nie najciekawsza płyta wariatów z RPA.

Przeglądamy sobie archiwalne zapowiedzi Die Antwoord w związku z premierą ich albumu. No i w większości kwestii wszystko się zgadza. Wydany dziś krążek nazywa się HOUSE OF ZEF, czyli prawie tak, jak planowali jeszcze w 2018. Prawie, bo miało być The Book Of Zef. Książka, dom - jeden pies. Ninja i Yo-Landi wspomnieli też, że na wydawnictwie znajdą się featy od mniej znanych globalnie artystów, nie tylko z RPA. Słowa dotrzymali. Na płycie usłyszymy m.in. synthpopowy projekt Panther Modern (co ciekawe, chwilę temu grał w warszawskiej Hydrozagadce), dancehallową piosenkarkę Moonchild Sanelly, rapera Smileya, 70-letniego fotografa (tak - usłyszymy!) Rogera Ballena oraz szerzej nieznanych nam Bobajana, Skelma i Bukhulubakhe.

dieantwoord.jpg

Tak jak nigdy nie przekonywało nas Die Antwoord, tak tej płyty słucha się bardzo dobrze. Ninja i Yo-Landi zawarli i bangery, i kawałki w klimatach, do jakich nas nie przyzwyczaili - takiego MY LIFE IS A PORNO słucha się trochę jak zaginionego numeru Quasimoto. Mniej imprezowo, bardziej stylowo, etnicznie, południowoafrykańsko. Chociaż oczywiście nie znaczy to, że Die Antwoord wjechali od razy w klimaty festiwalu Ethno Port, nie, to wciąż imprezowa rzeźnia. Ale już nie tylko.

No i najważniejsze - jeszcze niedawno zapowiadali, że to ich ostatni album. Nie wiemy, czy to prawda, ale jeśli tak, wówczas żegnają się z nami w dobrym stylu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.