Diego Maradona nie żyje. Jak najlepiej go wspomnieć? Obejrzyjcie dokument o jego karierze, bo jest po prostu świetny

2000.jpg

Tu nie ma co spoilować zakończenia, bo to dokument, a jak boski Diego skończył karierę, każdy wie - Maradona był dla jednych ikoną, dla drugich memem. W filmie Asifa Kapadii możecie za to zobaczyć, jak do tego doszło.

Jedziemy jakimś trzęsącym się samochodem po ulicach Neapolu. Na oko to lata 80., przynajmniej patrząc na to, jakie fury mijamy po drodze i jaka muzyczka leci nam w tle. Na przebitkach najważniejsze fragmenty z kariery Diego - brameczki z Serie A, Ręka Boga, afery narkotykowe. Trochę dziwne, że wszystko to, co porządny film dokumentalny powinien pokazywać przez cały czas trwania seansu, tu dostajemy na wejściu, co prawda w pigułce, ale zawsze. A potem okazuje się, dokąd jedzie ten samochód i cała historia zaczyna się na poważnie.

Brytyjczyk Asif Kapadia wyspecjalizował się w portretowaniu biografii otoczonych ponurym nimbem ikon kultury popularnej. Czarny anioł popu Amy Winehouse, przedwcześnie zmarły mistrz Formuły 1 Ayrton Senna, a teraz Diego Armando Maradona. Do dzisiaj - jedyny z całej tej ferajny, który żył. Ale tragizm był wpisany niemal w całą jego karierę. Jak? Wszystko wyjaśni wam bardzo dobry dokument Diego, który powinniście obejrzeć przynajmniej z tych czterech powodów.

1
Z tego filmu dowiecie się, dlaczego Maradona w pewnym sensie przegrał swoją karierę
03.jpg

Wait... what? Jak można mówić o przegraniu kariery w przypadku gościa, który do dziś jest wymieniany jednym tchem wśród najlepszych piłkarzy w historii, tuż obok Pelego, Messiego i Ronaldo? Można - co prawda nie o całej, ale już o części na pewno. Diego doskonale pokaże wam, jak ważna w tym zawodzie jest głowa i odporność na pokusy. Gdyby u Maradony było z nią wszystko w porządku, nie musiałby zawieszać kariery w nie tak bardzo złym dla napastnika wieku 31 lat. A tak mieliśmy dyskwalifikację, skandal narkotykowy, mieliśmy powrót na Mistrzostwa Świata w USA, który też zakończył się aferą. Nawet nie ma co porównywać okresu późnego Maradony do Messiego czy CR7, ale przecież nawet taki Zlatan Ibrahimović potrafił po 30-tce wycisnąć z gry więcej niż Argentyńczyk.

Swoją drogą Diego to także dobry portret tego, w jakie sidła kluby potrafiły w latach 80. wpakować swoich graczy. Ale to już materiał na kolejny podpunkt...

2
To doskonały portret pewnej epoki w futbolu
02.jpg

Wydarzenia, które oglądamy w dokumencie Kapadii, toczą się trochę ponad 30 lat temu, ale ma się wrażenie, jakbyśmy wrócili nie do lat 80., a przedwojennych czasów Ernesta Wilimowskiego. Konferencja prasowa po transferze najważniejszego piłkarza świata, która odbywa się w obskurnej sali gimnastycznej, stadiony przypominające zabytki, przy których stawia się tabliczki: nie chodzić - grozi zawaleniem... Przyjrzyjcie się też samej grze, opartej nie na wielopodaniowej tiki-tace, a indywidualnych zrywach najlepszych piłkarzy. Niesamowite, jak przez te trzy dekady zmieniła się piłka nożna.

3
Nie wiemy, skąd reżyser wytrzasnął te archiwalne materiały - ale robi to wrażenie
FUSSBALL: WM 1986 in MEXIKO, ARGENTINIEN - BELGIEN 2:0
MEXICO CITY, MEXICO - JUNE 25: WM 1986 in MEXIKO, Mexiko City; ARGENTINIEN - BELGIEN (ARG - BEL) 2:0; Diego MARADONA/ARG (Photo by Bongarts/Getty Images)

Kapadia potrafi wygrzebać takie perełki, że na miejscu jego kolejnych potencjalnych bohaterów poważnie obawialibyśmy się o swoją przeszłość; on pewnie byłby w stanie wyszukać nawet te rzeczy, o których zapomniał cały świat. To nic, że Maradona dorastał w ubogiej dzielnicy, że jego pierwsze piłkarskie kontrakty to głębokie lata 70. - w Diego i tak znajdziecie to wszystko na taśmie. Do tego znakomicie zmontowane! Kawał porządnej filmowej dokumentalistyki.

4
Diego jest obrazem o tym, że nawet bóstwo jest tylko człowiekiem
2000.jpg

Kiedy jego SSC Napoli zdobyło pierwsze mistrzostwo Włoch w historii - był to rok 1987 - cały Neapol bawił się przez kilka kolejnych miesięcy, a ludzie tworzyli małe kapliczki ku czci Maradony. Nikt nie jest bardziej zbzikowany na punkcie piłki, niż Włosi, zwłaszcza wiecznie wyśmiewani neapolitańczycy. Ci sami ludzie znienawidzili go trzy lata później, gdy wraz ze swoimi argentyńskimi kolegami na lokalnym Stadio San Paolo wyeliminował Włochów podczas Mistrzostw Świata. Do tego ciągnące się od dawna problemy osobiste, coraz częstsze sięganie po koks... A kiedy dzisiaj patrzy się na nieskazitelnie czystych graczy pokroju naszego Roberta Lewandowskiego, którzy jeszcze trochę, a zostaną beatyfikowani za życia, opowieść o grubawym Argentyńczyku, dominującym futbol lat 80., wierci w głowie jeszcze mocniej. Już wtedy Diego nie potrafił poradzić sobie z wieloma demonami, o czym opowiada w poruszającym finale. I mimo tego jest dzisiaj wśród największych w historii. Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby tylko prowadzał się przykładnie?

Ale w tamtych czasach to nie było możliwe. Dlatego jest też Diego piękną pocztówką wysłaną szalonej epoce, która już nie powróci, za to bez niej współczesny świat piłki nie byłby mądrzejszy o parę rzeczy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.