Dlaczego chcielibyśmy, żeby Drake znów zagrał koncert w Polsce?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
drakegl.jpg

Aubrey odwiedził nas tylko raz. Istnieją szanse na to, że będzie mógł to zrobić po raz kolejny, a my wyjaśniamy, dlaczego jego potecjalny gig może być najgrubszym wydarzeniem sezonu.

To był początek lipca 2015 roku. Lineup pierwszego dnia Open'era prezentował się świetnie. Grający w pełnym słońcu A$AP Rocky dał przyzwoite show, ale pozostał pewien niedosyt - takie koncerty powinny się odbywać po zmroku, gdy fala ciepła ustępuje miejsce klimatowi. Dzień zamykali Die Antwoord - zrobili wszystko po swojemu, ku uciesze fanów i wielkiemu zadziwieniu nieznających południowoafrykańskiego zespołu; w końcu nie każdy jest przyzwyczajony do widoku latających dookoła artystów fallusów i piskliwego głosu Yolandi. Prawdziwa gwiazda pierwszego dnia grała jednak na Main Stage'u. Po odrobinę przydługim wstępie z głośników zaczęło się sączyć Legend i to w rytm tej piosenki Dreezy podbił do mikrofonu. Mikrofonu, który w sumie był mu średnio potrzebny, ale przecież nie tylko o to chodziło.

Po wszystkim jedni byli zawiedzeni, a inni przeciwnie - superpodekscytowani. Drake nawijał tylko niektóre fragmenty własnych piosenek, resztę zostawiając publice. Nie zabrakło także konfetti, sztucznych ogni i fajerwerków. Od tego koncertu minęły jednak cztery lata, a w przemyśle festiwalowym jest to szmat czasu - niektórzy artyści potrafią wracać do danego kraju o wiele częściej, patrz Florence & The Machine - i nikomu się to nie nudzi. Może teraz w końcu czas na to, żeby Aubrey ponownie zawitał do Polski? Spytacie, dlaczego chcemy znów posłuchać soundsystemu, pobujać się w rytm niewymagających piosenek i zobaczyć Dreezy'ego na scenie? Spieszymy z wyjaśnieniem.

Przez te cztery lata w karierze Drake'a zadziało się naprawdę sporo. Po pierwsze - zdążył wydać trzy albumy. Pierwszym z nich było Views, którego jesteśmy antyfanami, ale, co trzeba oddać, szturmem podbiło listy przebojów na całym świecie, a Hotline Bling było katowane w polskich komercyjnych rozgłośniach radiowych. Lubimy czy nie - swoje zadanie Views wykonało bezbłędnie; rozpoznawalność rapera wzrosła w zastraszającym wręcz tempie. Dalej było już nieco lepiej - More Life to przyjemny krążek, Drake może trochę przesadzał z nawijaniem na modłę rodowitego Brytyjczyka (OVO Ting), ale suma summarum wyszło na plus. Passionfruit, czy Teenage Fever zabrały nas z powrotem do czasów Nothing Was The Same, a KMT przywodziło na myśl IYRTITL. Scorpion to z kolei następny komercyjny skok, ale tego na pewno słuchało się lepiej niż niesławnego Views. Dzięki wszystkim tym ruchom Aubrey jest obecnie jednym z najgorętszych, jeśli nie najgorętszym nazwiskiem w branży.

Chcielibyśmy sprawdzić takie In My Feelings i Nice For What w wersji live. Jesteśmy przekonani, że występy na żywo dopracował w każdym calu, jak na gwiazdę tego formatu przystało. Najchętniej jednak chcielibyśmy usłyszeć Dreezy'ego w wersji z Take Care. To właśnie wtedy czarował swoim wokalem i najsilniej działał na emocje. Może na fali weekndowskiego nawrócenia na nighttime music i Drake postanowi wrócić do korzeni? To jedynie nasze mrzonki - nie sądzimy, żeby to było możliwe. W końcu kto rezygnuje z robienia czegoś, co sprawdza się w 100%? No, ale dosyć fantasmagorii - przejdźmy do konkretów.

Aktualnie stylu Drake'a nie da się zamknąć w ścisłych ramach gatunkowych. Oczywiście można powiedzieć, że robi po prostu pop, ale to nie do końca prawda. Nad muzyką Drizzy'ego pracuje sztab ludzi. Twórczość Kanadyjczyka nie tylko odpowiada aktualnym trendom, ale je kreuje. Spory sukces brytyjskiego grime'u w Stanach Zjednoczonych Skepta czy Giggs po części zawdzięczają właśnie Drake'owi. Bycie jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów na świecie wiąże się nierozerwalnie z byciem muzykiem wpływowym. W Polsce mamy swoich trendsetterów, ale perspektywa zobaczenia na żywo tego o zasięgu światowym wydaje nam się co najmniej kusząca.

Czy ogłoszenie twórcy Scorpiona na którymkolwiek polskim festiwalu jest jeszcze w ogóle możliwe? Jak najbardziej, ale w tym roku raczej byśmy na to nie liczyli, Drake nie zająknął się ani słowem o letniej trasie festiwalowej. Z drugiej strony wiosną ciśnie serię europejskich gigów w halach... więc może zostanie tu na dłużej?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.