- Na przestrzeni lat trofeum na Śląsku wznosili reprezentanci tylko trzech drużyn: Virtus.pro, Fnatic oraz Astralis, co jeszcze bardziej podkręca wyścig po puchar – mówi nam Szymon Groenke, dziennikarz Weszło Esport. Ale to tylko część fenomenu, który z każdym rokiem zyskuje na sile.
Warto chyba już na samym początku spytać: jak w świecie esportu postrzega się Spodek, miejsce Intel Extreme Master Katowice?
Utarło się, że to arena, w której zawodnicy z całego świata pragną pojawić się przynajmniej raz w karierze. Na scenie Counter-Strike'a gracze od lat otwarcie przyznają przecież, że aby poczuć esportowe spełnienie, muszą na własne oczy doświadczyć niezwykłości lokalnej publiki. Gęsia skórka wywołana jej dopingiem stała się branżowym afrodyzjakiem. Nic dziwnego, że – obok turniejów z rangą Majora (swoistych mistrzostw świata) i ESL One w Kolonii – katowicki IEM stał się najważniejszym elementem w grafiku najlepszych drużyn świata. Michał Blicharz, wiceprezes ds. Pro Gaming w ESL lubi powtarzać, że to od pierwszej edycji w 2013 roku rozpoczęła się era mega turniejów esportowych. Cholera, trudno się z nim nie zgodzić.
W historii rodzimego esportu mieliśmy chociażby Złotą Piątkę, która osiągała sukcesy w Counter-Strike'a na całym świecie. Zapytam jednak inaczej – jak wygrana ówczesnego Virtus.pro na odbywającym się na Śląsku EMS One Majorze w 2014 wpłynęła na polskie środowisko esportowe?
Możemy zaryzykować stwierdzenie, że ten sukces zredefiniował pojmowanie esportu w naszym kraju. Choć branża rozwijała się już od kilkunastu lat, a Polacy kilkakrotnie wcześniej zdobywali tytuły mistrzów świata, to właśnie dopiero po katowickim EMS One Majorze wybuchł prawdziwy szał na punkcie CS-a. Gdybym miał wyróżnić najważniejsze elementy wpływające na dynamiczny rozwój środowiska, byłyby to właśnie ówczesne osiągnięcia Virtusów, pojawienie się IEM w Katowicach, a także komentarz Piotra „izaka” Skowyrskiego, który świetnie wykorzystał sprzyjające warunki do animowania polskiej społeczności. Połączenie tych czynników rozbiło bank, niejako odczarowując obraz esportu w naszym kraju. Ale i bez turnieju w Katowicach ten rozwój – choć pewnie nieco mniej dynamiczny – w końcu by nastąpił.
Wróćmy jeszcze do kibiców. Czy polscy są bardziej żywiołowi niż ci z innych krajów? A może wyróżnia ich coś innego?
Kiedy esportowcy wspominają o kibicach, przed którymi uwielbiają grać, publika z Katowic często pojawia się na pierwszym miejscu. Polacy kochają CS-a i – jak udowadniają od 2017 roku – do zdzierania gardeł nie motywują ich tylko biało-czerwoni na scenie. Jasne, obecność polskiego zespołu pewnie zwiększyłaby panującą na trybunach ekscytację, ale jego brak nie zabija klimatu. Zawodnicy z innych krajów zawsze mogą liczyć na głośny hałas. Zasług nie możemy przypisywać jednak tylko Polakom. Do Katowic zjeżdżają przecież fani ze wszystkich stron świata. Tak zresztą, jak do tzw. katedry CS-a w Kolonii. Odbywające się w niej ESL One często pod względem atmosfery zestawiane jest właśnie z katowickim Intel Extreme Masters. Od pewnego czasu uwagę międzynarodowych mediów zwraca ponadto publika z Australii, która po latach doczekała się ważnych zawodów w Sydney. Nie codziennie widuje się przecież ludzi świętujących sukcesy lokalnych sekcji piciem browara ze ściągniętego przed chwilą buta.
A tak swoją drogą: jakie znaczenie ma położenie geograficzne naszego kraju?
Nie jest bez znaczenia, podobnie jak położenie samych Katowic. Miasto jest dobrze skomunikowane, przez co nasi sąsiedzi nie mają większego problemu z dotarciem na miejsce. Znajdujące się w okolicy lotniska ułatwiają natomiast sprawę kibicom z dalszych zakątków świata. Nie zapominajmy też, że dla przyjezdnych jest u nas najzwyczajniej w świecie tanio. Kiedy obcokrajowcy dowiadują się, ile kosztować będzie ich dobry posiłek i butelka alkoholu, robią ze zdziwienia wielkie oczy. Wyjazd do Polski traktują więc nie tylko esportowo, ale po prostu turystycznie. To ogromna korzyść dla samego miasta, które na świecie stało się jednym z liderów promowania esportowych wydarzeń: zarówno w kontekście globalnym, jak i lokalnym. W czasie trwania imprezy Katowice stają się na jakiś czas europejską stolicą esportu. Jeśli porozmawiasz z taksówkarzami, kierowcami uberów, restauratorami, pracownikami hoteli, każdy bez zająknięcia odpowie, że przełom lutego i marca to jeden z najważniejszych okresów w roku.
