Dlaczego Kendrick Lamar jest najważniejszym raperem mijającej dekady?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
cover.jpg
Kendrick Lamar's stunning new video for 'Humble' was directed by Dave Meyers

W naszym podsumowaniu zagranicznych płyt 2010-2019, które znajdziecie tutaj, K.Dot okupował dwa z trzech miejsc na podium. Dominacja, totalna dominacja. Spróbujmy znaleźć jej przyczyny.

A przecież jeszcze w 2011 roku zastanawiano się, który z wychowanków labelu Top Dawg zrobi większą karierę: on czy Ab-Soul. Debiutanckie Section.80 Lamara zyskało uznanie krytyków, ale sprzedało się tylko w 10 000 egzemplarzy. Dopiero dziś jak na dłoni widać, że była to tylko rozgrzewka. Albo inaczej, używając terminologii filmowej: studencka etiuda przed regularną produkcją, za jaką należy uznać Good Kid, M.A.A.D. City, nie bez powodu opatrzone podtytułem A short film by Kendrick Lamar. To był punkt zwrotny w karierze Kung Fu Kenny'ego... ale nawet wtedy chyba nikt nie spodziewał się, że u schyłku dekady Lamar będzie cieszył się statusem ponadgatunkowego zjawiska. Czy to już ta sama półka, co Bob Dylan?

Zestawień Kendricka Lamara ze słynnym bardem pojawiało się z czasem coraz więcej, a główną przyczyną było zdobycie przez obu prestiżowych nagród... książkowych: Dylan to laureat Literackiej Nagrody Nobla z 2016 roku, Lamar parę miesięcy później otrzymał Nagrodę Pulitzera. Czy teksty autora DAMN są dla współczesnego świata tym, czym twórczość Dylana dla odbiorców lat 60., ery Lata Miłości i kontrkultur?

Możliwe. Przyjrzyjmy się temu wnikliwiej, a jeśli mało wam Kendricka, koniecznie obejrzyjcie serię Hip Hop: kawałki, które wstrząsnęły Ameryką - od 14 listopada będziecie mogli sprawdzać kolejne odcinki na kanale AMC, godzina 22. Obok Jesus Walks Kanye Westa czy Elevators Outkast jeden z nich będzie poświęcony właśnie Kendrickowi i jego hitowemu Alright - ten odcinek obejrzycie już 21 listopada o godzinie 22.

A na razie spróbujmy odpowiedzieć na pytanie z tytułu tego tekstu.

1
1. W ostatnich latach mainstream mocno skręcił w stronę kultury afroamerykańskiej. Jedną z twarzy tej zmiany jest właśnie on
k1.jpg

I jakkolwiek brutalnie to nie brzmi, trzeba przyznać, że Kendrick Lamar trafił ze swoją misją na dobry moment historii najnowszej. Praktycznie przez całą mijającą dekadę Ameryką wstrząsały akty przemocy wobec czarnoskórych obywateli - podobno gdy Kendrick dowiedział się o śmierci 16-letniego Trayvona Martina z Florydy, przypadkowo zastrzelonego przez funkcjonariusza straży sąsiedzkiej, wpadł w furię. A następnie usiadł do notesu i napisał utwór The Blacker The Berry, który trzy lata później pojawił się na albumie To Pimp A Butterfly. Dodajmy do tego masowe kontrowersje, wywołane przez prezydenturę Donalda Trumpa i otrzymamy odpowiedź, dlaczego sztuka, która do tej pory była kierowana głównie do mniejszości etnicznych, trafiła do wszystkich. I nie chodzi tu o żaden trend, a raczej wyraz solidarności. Stąd deszcz Oscarów dla Moonlight, świetne przyjęcie filmów Jordana Peele'a oraz globalny sukces Black Panther, stąd fenomen Kolei podziemnej Colsona Whiteheada, chyba najgłośniejszej książki ostatnich lat, stąd wreszcie masowy oddźwięk, jakie wywołały albumy Beyonce (Lemonade), Blood Orange (Freetown Sound) czy właśnie płyty Lamara.

2
2. Pisze jak mało kto. A ludzie chcą tego słuchać
k4.jpg

Nie będziemy wywoływać po raz tysięczny dyskusji na temat rapu z przekazem i bez przekazu - ustalmy, że w głównym obiegu popkultury może znaleźć się miejsce i dla Kendricka Lamara, i dla Migosów. Ale jest coś na rzeczy, że w czasach, w których jak nigdy przedtem zarzuca się rapowi radosny skok w ramiona komercjalizacji, najważniejszym przedstawicielem gatunku zostaje człowiek, którego teksty czyta się jak wielopłaszczyznową literaturę. Pomijając Section.80, każdy z jego albumów to konceptualne dzieło. Good Kid, M.A.A.D. City było opowieścią z nurtu coming-of-age o byciu sobą, gdy dorasta się w getcie, jednak o ile wielu raperów - przynajmniej tekstowo - nie wychodzi z tego getta przez całą karierę, o tyle Lamar zakończył temat już na tym wydawnictwie. To Pimp A Butterfly słucha się jak rozdarcia pomiędzy wielką sławą a chęcią pozostania głosem czarnych, a DAMN. to już biblijna opowieść o winie, karze i odkupieniu; nieprzypadkowo ten krążek wyszedł w Wielki Piątek. Szukamy innych mainstreamowych raperów, którzy porywaliby się na takie rzeczy, ale - może poza Jayem Z, który zadebiutował kilkanaście lat wcześniej - nie możemy znaleźć.

A przecież Kendrick na nowo wyciągnął storytelling naprzód, sięgał po nieoczywiste chwyty (wywiad z 2Pacem)... Jasne, że niektórych jego liryczne misjonarstwo mogło irytować; kto ma alergię na patos, ten ze zgrzytaniem zębów słuchał o takich kwiatkach, jak rzekome objawienie się wspomnianego 2Paca w śnie Kendricka, który miał mu powiedzieć: rób to dalej, nie pozwól, by muzyka umarła. Z drugiej strony to jego Alright stało się hymnem ruchu Black Lives Matter. Swoją drogą z tym też wiąże się ciekawa historia: latem 2015 roku setki czarnoskórych aktywistów zebrały się na trzydniowej konferencji Movement for Black Lives, która odbyła się na terenie kampusu Cleveland State University. I kiedy w przerwie pomiędzy kolejnymi debatami ktoś puścił z głośnika Alright, tłumy nagle zaczęły śpiewać wspólnie. Ale o tym, jak ten wówczas singlowy przebój stał się hymnem, dowiecie się więcej z serii Hip Hop: kawałki, które wstrząsnęły Ameryką, który, przypominamy, wyemituje stacja AMC

.

Czy to wystarczy, żeby nazwać go raperem politycznym? Wróćmy znów do Boba Dylana, który powiedział kiedyś: nigdy w życiu nie napisałem politycznej piosenki. Muzyka nie ocali tego świata. Wiem, bo już to przerabiałem. Z jakiegoś jednak powodu i kawałki Dylana, i Lamara może świata nie ocaliły, ale dały wielu osobom nadzieję, że tak się stanie.

3
3. Jest uniwersalny
ACL Music Festival 2016 - Weekend 1
AUSTIN, TX - OCTOBER 01: Kendrick Lamar performs during the Austin City Limits Music Festival at Zilker Park on October 1, 2016 in Austin, Texas. (Photo by Erika Goldring/FilmMagic)

Chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że w mijającej dekadzie rap stał się nowym popem; najpopularniejszą, trafiającą do masowego słuchacza muzyką. To, co kiedyś wydawało się nierealne - jak choćby stała obecność w mediach głównego nurtu twórców rapu, który jakby nie patrzeć, jest u swoich korzeni muzyką buntu - w ostatnich latach było codziennością. Ale to nie tak, że w eter trafiała tylko hip-hopowa wata. Nie, rap już na dobre został czarną muzyką dla wielokolorowej publiczności. Nigdy przedtem w mainstreamie nie było popowych numerów o tożsamości i segregacji rasowej, o przemocy, brutalności policji. To muzyka rozbitego społeczeństwa, które próbuje odnaleźć się na nowo, a chyba nie jest przesadą mówienie o rozbiciu w sytuacji, gdy Stany Zjednoczone z gospodarczego hegemona stały się uznawane przez analityków za najbogatszy kraj Trzeciego Świata. To oczywiście spora przesada, ale Ameryka chwieje się jak nigdy - kryzys z 2008 roku wciąż zbiera swoje żniwo, jeśli nie w miastach, to miasteczkach i na wsiach USA.

I tu na scenie pojawia się Kendrick Lamar, robiący rap, którego chce się słuchać. To niesamowite, jak bardzo jednocześnie spójny i eklektyczny jest to twórca; bez żadnego zgrzytu miesza nowoczesne beaty (Mike Will Made-It) z boom bapem, popową wrażliwość z eksperymentowaniem (Lamar był jednym z tych, którzy zwrócili oczy świata na undergroundową scenę Los Angeles), a nawet sięganiem po klasyków; na To Pimp A Butterfly pojawił się starszy od niego o blisko pół wieku George Clinton, z kolei gośćmi na DAMN byli członkowie U2. Społeczne zaangażowanie, techniczna umiejętność, trzymanie ręki na pulsie - to jednoczy truskuli, fanów nowej szkoły i ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z rapem.

4
4. Zmienił status czarnego bohatera
k2.jpg

Bardzo ważny aspekt, o którym mówi się dość mało. Zazwyczaj w rapowych tekstach czarnoskórzy są prezentowani mocno jednowymiarowo, z reguły jako ofiary represji, co przecież - patrząc na etniczne pochodzenie autorów - zupełnie nie dziwi. U Lamara jest trochę inaczej, bo Kendrick, cytując Alicię Garzę, jedną z założycielek Black Lives Matter, nie daje swoją muzyką odpowiedzi, a raczej prowokuje nas do zadawania sobie pytań. Czarni są u niego i ofiarami, i katami, mogą być okradani i okradać, mogą moralizować, ale i być zwodzonymi na pokuszenie. Mogą grać każdą z ról. Środowisko afroamerykańskie jest tak zróżnicowane, jak każde inne, dlatego zamiast opatulać się wygodną kołderką wiecznych ofiar, Lamar próbuje znaleźć genezę problemu w sobie i swoim otoczeniu.

Czy to dlatego stał się tak ważnym głosem, że aż uhonorowano go nagrodą Pulitzera, wyróżnieniem zarezerwowanym do tej pory dla twórców tzw. kultury wysokiej? I słusznie, bo Kendrick Lamar jak nikt przedtem pokazał światu, że rap to już kultura wysoka. Dlatego nie znajdziemy ważniejszego twórcy ostatniego dziesięciolecia.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.