Dlaczego tragicznie zmarła SOPHIE była tak ważną postacią dla współczesnego popu?

Zobacz również:Trzy powody, dla których warto wybrać się na Audioriver Park Edition
2019 Coachella Valley Music And Arts Festival - Weekend 2 - Day 1
gettyimages

Zginęła w nocy z 29 na 30 stycznia; przyczyna śmierci producentki to prawdopodobnie upadek z dachu. Była współpracowniczką Madonny, Charli XCX i Vince'a Staplesa, ale przede wszystkim jedną z najważniejszych twarzy nurtu deconstructed pop. O co w nim chodziło? Przypominamy nasz tekst dotyczący tego prężnie rozwijającego się gatunku.

Alternatywa ma długą i skomplikowaną historię z muzyką pop. Sam termin też, ale to rozmowa na inny dzień. Czasem oba nurty się mieszają, czasem żywią się wzajemnie, czasem są na siebie pogniewane. Ale od zawsze byli ludzie, którzy prostotę popu i jego emocjonalny potencjał próbowali złamać, rozsadzić, albo wciągnąć w dialog z bardziej abstrakcyjnymi i awangardowymi brzmieniami. W popie jest coś magicznego - czy to melodia, którą trudną zapomnieć, interesujący podkład, a nawet dramatyczna otoczka, którą śledzi się jak telenowelę. I na tę magię trudno być odpornym: od wielu lat artyści i artystki z undergroundu próbują ją przerobić na coś swojego. Zdekonstruowany pop - niezręczne, choć użyteczne pojęcie - ma wiele twarzy. Główny nacisk kładzie na melodię i urabianie popularnych patentów (np. rytmicznych) po swojemu. R’n’b, reggaeton, ba, nawet eurodance i EDM - elementy popu są przerabiane, wklejane, rozbierane na części pierwsze i składane w coś zupełnie nowego. Zdekonstruowany pop - jak wiele innych zjawisk w dzisiejszej muzyce - ciężko zdefiniować, ale można prześledzić jego historię i spróbować zebrać wskazówki co do jego natury.

Czym jest poptymizm?

Na początku lat dwutysięcznych wśród krytyki muzycznej i zaangażowanej publiczności furorę zaczął robić termin poptymizm. Zjawisko miało skończyć ze snobizmem i niepotrzebnym podziałem na muzykę lepszą (w założeniu bardziej awangardową i niezależną, w domyśle również mniej popularną) i gorszą (popularną - zarówno pod względem formy, treści, jak i zasięgu). Oprócz zniesienia niepotrzebnych uprzedzeń poptymizm zakłada możliwość głębokiej i krytycznej analizy muzyki pop, zamiast zwyczajowego ignorowania, a nawet gardzenia nią przez krytykę. Dzisiaj to podejście wydaje się być nie tylko zrozumiałe, ale i naturalne - pop wyszedł z koszmarnej fazy EDM, a najpopularniejszy jest rap i wyroby trapopodobne. Ale dawniej poptymizm spotykał się z dużym oporem, powodowanym głównie szeregiem uprzedzeń - czasami oczywiście uzasadnionych.

Krytyka to jedno, ale sama muzyka - drugie. W 2010 roku nakładem brytyjskiej wytwórni Night Slugs ukazał się utwór Fogs Kingdoma. Można wskazać inne produkcje artysty, albo coś z reszty katalogu wytwórni (jak np. Girl Unita), ale Fogs zapada w pamięci głównie przez użytą acapellę Beyonce. Night Slugs szybko podbiła serca poptymistów i poptymistek, bo utwory tam wydawane łączyły basowe inspiracje wzięte z arsenału undergroundowej muzyki klubowej z popową wrażliwością, wyrażoną głównie w korzystaniu z wokaliz R&B. Na tym etapie dubstep był dożynany na stadionach przez Rusko i ukrytych pod wydumanymi hełmami i maskami cwaniaczków, a muzyka pop - rozdzierana w kilku różnych kierunkach. Swój lot na szczyt zaczynał Drake, świat oszalał na punkcie Barbry Streisand Duck Sauce, gdzieś tam w tle mieliśmy początki fali EDM-u, a Ke$ha i Black Eyed Peas mieli się wyśmienicie. Night Slugs i cała fala remiksów R&B, która opanowała blogosferę, byli łykiem świeżego powietrza. Ale Night Slugs było w pewnym sensie kompromisem - to wciąż muzyka hybrydowa, poptymistyczna, ale ostrożna w swoim poczynaniu z popową formułą. Potrzeba było kogoś z wyraźną wizją, bezkompromisowego do bólu - łącznie z bólem czterech liter undergroundowych dogmatyków.

Początek PC Music

W 2013 roku A.G. Cook założył PC Music - trochę kolektyw artystyczny, trochę wytwórnię, trochę dowcip z konsumeryzmu i późnej ery kapitalizmu. Muzyka serwowana przez PC Music była dla wielu szokująca - ekstremalnie popowa, garściami czerpiąca z eurodance’u, j- i k-popu, dźwiękowo kodująca wizualny atak na nasze zmysły, urządzany przez branżę reklamową. Sposób jej podania - masowych uploadów na serwis SoundCloud - był też zgodny z hiperaktywnym charakterem działalności PC Music. A.G. Cook, Hannah Diamond, czy Danny L. Harle - każdy wnosił do kolektywu coś innego, ale dominowało wspólne poczucie estetyki i idei.

2019 Coachella Valley Music And Arts Festival - Weekend 1 - Day 1
SOPHIE, fot. Scott Dudelson/Getty Images

Równolegle swoją karierę zaczęła SOPHIE, blisko związana z kolektywem (choć formalnie będąca poza nim). Jej dwa single wydane w wytwórni Numbers - Bipp i Lemonade - zostały szybko okrzyknięte nową jakością. O swojej współpracy z PC Music mówiła: to byli pierwsi ludzie, których spotkałam w Londynie i którzy chcieli pisać muzykę pop. SOPHIE maczała palce również w pierwszym hicie PC Music - Hey QT, który współprodukowała z A.G. Cookiem. Singiel promował nieistniejący napój energetyczny (oraz nieistniejącą wokalistkę) i był wręcz przeładowany ironią, ale to też pierwszym wejściem SOPHIE i PC Music w świat branży muzycznej na wysokich obrotach - utwór został wydany w XL Recordings. Hey QT ogrywało sztuczność popu do granic możliwości - nie wiadomo było do końca, kto za nim stoi i czy są to prawdziwe osoby. Również wokół SOPHIE pojawiły się kontrowersje - zastanawiano się np. czy nie jest to przypadek męskiego producenta, używającego kobiecej ksywki dla poklasku (z czasem okazało się, że SOPHIE to transseksualna kobieta). Ale na tym polegała działalność tego środowiska - konceptualne instalacje multimedialne, czy wynajmowanie osób, które udawały DJ’owanie, kompromitowały zarówno idee autentyczności, jak i sztuczności, którymi karmią nas media i promocyjne machiny.

Coś więcej niż postmodernistyczny kabaret

Tytaniczna praca, jaką wykonał kolektyw PC Music i SOPHIE, zaczęła przynosić efekty. Współpracę z Charli XCX można uznać za kamień milowy - SOPHIE wyprodukowała znaczącą część materiału na Vroom Vroom z 2016 roku, swój udział przy epce mieli też A.G. Cook i Hannah Diamond. W interesujący sposób domknął się krąg inspiracji: underground czerpał z mainstreamu, a potem mainstream siegnął po underground. Kiedy w wywiadzie zapytałem SOPHIE, czy czuje się koniem trojańskim, który wprowadza awangardowe pomysły do popu, odpowiedziała: lubię myśleć w ten sposób, ale nie jest tak, że robię to z premedytacją: zwodzę kogoś, a potem odwalam coś szalonego. Doceniam muzykę pop i doceniam nowatorski sound design, muzykę disco i techno. Zawsze chciałam reprezentować to w mojej twórczości. PC Music i SOPHIE to coś więcej niż postmodernistyczny kabaret. To odpowiedź na marnowany potencjał muzyki pop, to zbieranie nowatorskich technik produkcyjnych, które marnotrawią np. producenci EDM i wykorzystywanie ich w nowy, odświeżający sposób. Czy jest to estetyka czasem trudna do przełknięcia? Oczywiście. Ale nikt zaangażowany w tę działalność nie chce kompromisu. Co jest o tyle ciekawe, że w pewnym momencie do drzwi SOPHIE zapukał mainstream.

Brytyjska producentka brała udział w kilku sesjach nagraniowych i songwriterskich dla największych gwiazd, m.in. Rihanny. Praca z ludźmi związanymi z mainstreamem była ważnym doświadczeniem – wiele się nauczyłam dzięki tym sytuacjom. Kiedy piszesz muzykę pop, odczuwasz dużą presję. Uczysz się szybko, bo naprawdę musisz wiedzieć, co chcesz zrobić – cała sesja zależy od ciebie, a czas ludzi w tym biznesie jest bardzo cenny. To stresujące otoczenie. Przy sesjach, w których brałam udział, oczekiwano ode mnie napisania dwóch, trzech piosenek dziennie. Lubię pracować szybko, nad wieloma pomysłami jednocześnie, ale i tak było to wyzwanie. Oprócz tego odkryłam nowe rzeczy, które chcę robić z muzyką pop - mówiła w jednym z wywiadów. SOPHIE wierzyła w pop, wierzyła, że muzyka popularna nie musi traktować swojej publiczności z góry. Kiedy posłuchamy jej świetnie przyjętego albumu “Oil of Every Pearl's Un-Insides”, słychać piękną fuzję między awangardą a popową wrażliwością. Niesamowicie zaawansowany sound design spotyka tu klubową ekstremę, a niebiańskie melodie zderzają się z kontrolowanym hałasem. Wydanie tego albumu to był dla SOPHIE również ważny moment osobowościowy - wyszła do świata, zrzuciła osłonę tajemnicy, za którą ukrywała się przez kilka lat, ucięła nieprzyjemne plotki o swojej tożsamości, wreszcie zaczęła sama śpiewać. Oil of Every Pearl's Un-Insides nie jest łatwą propozycją, ale kiedy już wejdziemy do magicznego świata tego albumu, nietrudno zauważyć, jak bardzo futurystycznie i odważnie brzmi ta muzyka.

I'm Blue, Da Ba Dee

Pod pojawiającym się tu i ówdzie terminem zdekonstruowany pop, który jakoś oddaje tę falę nowej muzyki, można odnaleźć najróżniejszych artystów i artystki. Choćby Shamir, sympatyczny wokalista, wypuścił w 2017 roku swoją próbę dekonstrukcji. Niestety, brakowało w niej tego, co stanowiło o sile SOPHIE czy ludzi z PC Music - powiewu świeżości i poczucia prawdziwego nowatorstwa. Żeby to znaleźć, znowu musimy zejść do podziemia. Trend zapoczątkowany przez Night Slugs i im podobnych - inkorporowania wokaliz R&B, remiksowania popu, wplatania czasem wręcz przypałowych elementów z popularnych kawałków - miał czas, żeby się rozwinąć. Pomogła mu globalizacja popu, szczególnie powolna droga muzyki latynoskiej na szczyty popularności. W setach wielu postklubowych (czy reprezentujących nurt deconstructed club) DJ’ów i DJ’ek zaczął pojawiać się np. reggaeton, nie bez znaczenia był wpływ nowoczesnej muzyki afrykańskiej - od afrobeatu, przez kuduro, aż do gqomu. Swoje odegrał poptymizm, który pozwolił na porzucenie uprzedzeń - to dość niesamowite, kiedy na poważnym festiwalu muzyki elektronicznej można usłyszeć radykalne remiksy Tatu, Blue (Da Ba Dee) Eiffel 65, czy Bring Me To Life Evanescence.

Ypsigrock Festival 2017
Amnesia Scanner, fot. gettyimages

Dla wielu ludzi portalem do tego świata będzie kontakt z duetem Amnesia Scanner, znanym ze świetnie odebranego albumu Another Life. Ale pierwszą epkę duetu (AS) wydała wytwórnia Young Turks, w której katalogu znajdziemy wydawnictwa m.in. Kamasiego Washingtona, The xx, Samphy, czy FKA Twigs. Z jednej strony postawienie Young Turks na tak eksperymentalny duet może dziwić, z drugiej - członkowie Amnesia Scanner tworzyli wcześniej Renaissance Man, dość popularny klubowy twór, związany np. z wytwórnią Tigi, a zatem już dawno wychodzili swoje branżowe ścieżki. Another Life jest świetnym destylatem undergroundowych stylistyk łamiących pop. Reggaeton, trap, R&B, a nawet szczątki eurodance’u zderzają się tu z ekstremalnymi fakturami, przesterem i duchem radykalnej wolności. Część publiki była lekko zawiedziona albumem, wskazując na to, że debiutancka epka była po prostu ciekawsza. Jest w tym trochę prawdy, ale Another Life odniosło spory sukces, trafiając nawet na stateczne łamy mainstreamowych mediów. Amnesia Scanner z galerii sztuki i festiwali muzyki eksperymentalnej zaczęli powoli przechodzić na sceny większych festiwali.

Zdekonstruowany pop raczej nigdy nie wyjdzie poza własne, czasem relatywnie duże, nisze. Ale może dać inspiracje i popchnąć w nieoczekiwane rejony pop właściwy - SOPHIE miała epizody współpracy przy muzycznych blockbusterach, a sama machina muzyki popularnej lubi wciągać w swoje trybiki postacie z undergroundu. Co prawda, żeby potem zmielić ich pomysły do aktualnych formatów (co wynika np. z opowieści SOPHIE), ale chyba każdy, kto decyduje się na taką współpracę, jest świadomy tych mechanizmów. Co czeka dalej zdekonstruowany pop? Kompletnie nie wiem, ale jest to niewiedza nad wyraz przyjemna i ekscytująca.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.