Dmitrij Miedwiediew idzie na wojnę z Netfliksem i wykonuje logiczny fikoł

Zobacz również:Adam Sandler, Kevin Garnett, The Weeknd i... świetne recenzje. Na ten netflixowy film czekamy jak źli
GettyImages-1134060885-kopia.jpg
fot. gettyimages

Wszystkie odloty byłego prezydenta Rosji, odcinek kolejny. Tym razem Dmitrij Miedwiediew nawołuje do krucjaty przeciwko Netfliksowi.

Wraz z rozpoczęciem agresji na Ukrainę szereg zagranicznych firm wycofał się z Rosji – bądź zawiesił tam swoje usługi. Tak stało się ze streamingowymi gigantami jak Netflix czy Spotify; obywatelki i obywatele Federacji Rosyjskiej nie mogą już z nich skorzystać. Szczególnie mocno zabolało to Dmitrija Miedwiediewa, prezydenta Rosji w latach 2008-2012, przez długi czas uchodzącego za polityka stawiającego na dialog z Zachodem. Ale od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę Miedwiediew stał się jednym z najbardziej radykalnych rosyjskich polityków, co i rusz wygrażając światu – na przykład wojną nuklearną.

Ale nie tylko apokaliptyczne tematy pozostają w sferze zainteresowań byłego prezydenta, pełniącego obecnie funkcję wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Agencja TASS cytuje jego wypowiedź a propos wycofania się platform z Rosji. Wiecie co? Znajdźcie odpowiednie pirackie filmy i ściągnijcie je. Jeśli od nas odeszli, te wszelkiego rodzaju Netflixy, to ściągnijmy to wszystko i korzystajmy z tego za darmo. Rozproszyłbym to także w całej sieci, aby wyrządzić im maksymalne szkody, aby zbankrutowali! – grzmi Miedwiediew. Jego wypowiedź podziela też rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.

Przypominamy – w kwietniu zeszłego roku Władimir Putin wprowadził dekret dotyczący zniesienia kar za korzystanie z patentów podmiotów z nieprzyjaznych Federacji krajów. Czyli, mówiąc potocznie, Putin legitymizuje piractwo, a Miedwiediew otwarcie zachęca do ściągania filmów i seriali z tych wszelkiego rodzaju Netflixów. Wszystko by się ze sobą kleiło, gdyby nie jeden drobny szczegół – Kreml i rosyjska propaganda od dawna głoszą prymat tamtejszej kultury nad zgniłą popkulturą Zachodu. Ledwie w styczniu sam Miedwiediew wziął udział w projekcie Klasycy i my, w którym czytano fragmenty dzieł rosyjskich pisarzy (co ciekawe, były prezydent wybrał fragment listu Fiodora Tutczewa, opowiadający o... upadku Polski). A teraz publicznie namawia do korzystania z kulturalnej oferty Zachodu i piracenie, ile wlezie. To jak to w końcu jest, mają Rosjanie oglądać amerykańskie produkcje, czy nie? Ten drobiazg chyba nie został przegadany na Kremlu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0