Tematem numer jeden dla hip-hopowej społeczności pozostaje tragiczna informacja z piątku. DMX zmarł w nowojorskim szpitalu na skutek przedawkowania i ataku serca, ale okazuje się, że jego historia będzie miała swój epilog. Jest nim materiał, zarejestrowany w Nashville podczas lockdownu.
Autora klasycznego It's Dark and Hell Is Hot wspominaliśmy w materiale, poświęconym epoce Ruff Ryders. I właśnie współtwórca tego kolektywu i labelu, Darrin Dee Dean oraz menadżer X-a, Craig Brodhead ujawnili, że w okresie pandemii raper wraz ze swoją ekipą zaszył się w Tennessee, gdzie powstał zestaw utworów, o którym Dean mówi: This is probably one of his great albums. One of the best. It’s a classic, for sure. Simmons miał być podobno niezwykle podekscytowany możliwością podzielenia się tą muzyką ze światem...
Jest to tym bardziej intrygująca wiadomość, że DMX w 2019 roku ponownie znalazł się w szeregach Def Jamu i od tamtego czasu stopniowo podgrzewał atmosferę przed wielkim comebackiem w barwach zasłużonej wytwórni. Kilka miesięcy temu pochwalił się, że wśród gości na płycie pojawią się - uwaga, uwaga - Pop Smoke, ekipa z Griseldy, Lil Wayne, Snoop Dogg, Alicia Keys, Usher i... Bono! Ten ostatni za wstawiennictwem Swizz Beatza. Jest wysoko?
Pozostaje pytanie, czy wszystkie te featuringi rzeczywiście zaistnieją na pośmiertnym krążku legendy ze Wschodniego Wybrzeża. Jak mówił klasyk: we will say what time we will tell...