Rok temu w jednej z londyńskich restauracji spotkali się Jorge Mendes, Mino Raiola i Jonathan Barnett. „Daily Mail” uwiecznił to na zdjęciach i nazwał najpotężniejszym klubem kolacyjnym świata piłki. Zaraz potem wybuchła pandemia, ale agencje sportowe na całym świecie i tak zarobiły 10 procent więcej niż rok wcześniej.
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że wielkie nazwiska nigdy nie działają same. Mendes to Gestifute, a Barnett - Stelllar i ogromna siatka ludzi w 13 biurach na świecie. Forbes podaje, że 40 największych agencji sportowych wynegocjowało w 2020 roku umowy warte 56 miliardów dolarów i otrzymało prowizje w wysokości 2,9 miliarda. W stosunku do 2015 wzrost wynosi aż 55 procent. Mówimy tu oczywiście o wszystkich sportach, od NFL po NBA. Niżej przegląd piłkarskiego skrzydła, bez przywiązywania do kolejności. Nie jest to ranking.
CAA Base Soccer
Leon Angel już w połowie lat 90. pojął, że rynek telewizyjny rośnie w tak zawrotnym tempie, że siłą rzeczy rosnąć będą też pensje piłkarzy. Tort był tak duży, że obok nich musieli ustawić agenci. Angel w 1997 roku zaczął negocjować umowy Darrena Andertona w Southampton i Gary’ego Pallistera w Manchesterze United. Kolejnym skokiem byli menedżerowie: Arsene Wenger i Gerard Houllier. A zaraz potem sieć powiązań z Chorwacją: transfery Bilicia do Evertonu i Modricia do Tottenhamu. Base od lat mocno kręci się obok tego ostatniego klubu, loże VIP ma na czterech kolejnych stadionach Premier League, a w ich stajni zobaczymy m.in. Sona, Varane’a, Maddisona, Walkera i Allego.
To jest dziś globalny moloch. Odkąd w 2003 roku do firmy dołączył australijski prawnik Frank Trimboli, Base nie ogranicza się do Anglii. We Włoszech kierował karierami choćby Patricka Vieiry, Vincenzo Montelii i Shabaniego Nondy. Bank rozbił osiem lat później, gdy w kilka godzin przeprowadził transfery Torresa i Davida Luiza do Chelsea oraz Suareza i Carrolla do Livepoolu. Obecnie firma znajduje się pod skrzydłami jeszcze większego giganta - amerykańskiej agencji CAA, zrzeszającej artystów z Hollywood z gwiazdy NFL. Według Forbesa wartość prowizji w minionym roku wyniosła 419 mln dolarów.
P&P Sport Management
Federico Pastorello ma 47 lat i konto na Instagramie pełne piłkarzy Interu, Sportingu, Porto, Napoli i Valencii. Innymi słowy: jest dziś w każdym kraju, a jego oczko w głowie Romelu Lukaku to obecnie jeden z najbardziej pożądanych piłkarzy świata. Pastorello agencję prowadzi od 1996 roku, czyli zaczynał jeszcze w trakcie studiów. Wcześniej dogłębnie poznał ten świat dzięki ojcu, który był trenerem w Serie A. Jednym z jego pierwszych klientów był Fernando Couto, obaj byli bliskimi przyjaciółmi, co też wyznaczyło pewne credo agencji: nie liczy się piłkarz, liczy się przyjaźń.
Pastorello był jednym z pierwszych, którzy kompleksowo dbali o interesy piłkarzy, odpowiadając na ich codzienne potrzeby. Obecnie P&P Sport Management mocno inwestuje czas w „akademię”, mając bazę trzech tysięcy obiecujących nazwisk w przedziale 15 - 19 lat. W ten sposób wyciągnięto Sebastiano Esposito i Samuele Ricciego, nastoletnie talenty calcio. Firma mocno też przygląda się rynkowi piłki żeńskiej.
Wasserman
Gigant z Los Angeles. Na początku XX wieku zaczynał od deskorolkowców, a skończył na Federico Valverde, Raphaelu Guerreiro i Aymericu Laporcie. Taktyka Wasermana jest prosta: bierzemy do siebie czołowe agencje z najlepszych piłkarskich krajów i pchamy wózek dalej. Zaczęło się w 2006 roku, gdy kupno brytyjskiego SFX dało im patronat nad karierami Gerrarda, Owena, Carraghera i innych angielskich gwiazd. Wkrótce to samo powtórzono we Francji, a ostatnio w Hiszpanii.
Tylko w La Liga dla samego Wassermana pracuje 50 agentów, często rywalizują z działami scoutingu wielkich klubów, by jak najszybciej pozyskać do siebie młodych, zdolnych, z potężnym kapitałem zwrotu. Amerykanie ostatnio bacznie obserwują Włochy. Mają już Westona McKenniego w Juventusie i nie zawahają się pójść dalej. Z tytułu prowizji firma zarobiła w 2020 roku 331 milionów dolarów. Wszystkie kontrakty ludzi Wassermana są dziś warte 5,7 miliarda.
Gestifute
Czyli po prostu Jorge Mendes, facet podsuwający największym klubom gwiazdy tak skutecznie, że sam stał się gwiazdą. Portugalczyk nawet podczas pandemii latem sprzedał piłkarzy za ponad 200 mln funtów, z czego 18 powędrowało do niego. Ma dziś 21 graczy w Premier League. Prawie nigdy nie udziela wywiadów, no chyba, że Cristiano Ronaldo zacznie pozować ze statuetkami - wtedy zawsze jest, skupiając na sobie uwagę świata.
Mendes jest sprytny, właśnie stuka mu ćwierć wieku w tym biznesie odką∂ porzucił djski stół i zajął się interesami Nuno Espirito Santo. Potem wykorzystał boom na portugalską piłkę. Szedł pod rękę z Cristiano Ronaldo i Jose Mourinho w chwili ich chwały. A potem roztaczał czerwony dywan przed następnymi. Najlepsi portugalscy piłkarze są dziś u Mendesa, jego Gestifute podbił i zmonopolizował tamten rynek. W firmie pracuje 28 osób, referencje wystawiają im nawet ludzie spoza portugalskiego kręgu jak Sir Alex Ferguson.
To za jego kadencji Mendes wcisnął do Manchesteru United enigmatycznego Bebe. Szkot pisał w autobiografii, że pierwszy raz zgodził się na transfer gracza, którego nie widział na oczy. Czar Mendesa działa. A w tle cały czas widać smugę niedopowiedzeń i kombinowania. Ale to już temat na oddzielny tekst.
LIAN Sports
Siedziba agencji mieści się w Irlandii, mimo że za sznurki pociągają Albańczyk Fali Ramadani i Serb Nikola Damjanac, były bramkarz Partizanu Belgrad. LIAM Sports w poprzednim roku pod względem obrotów dał się wyprzedzić tylko Stellarowi i Gestifute. Cały czas dokłada nowe karty, chociaż już teraz ma je bardzo mocne. Trzon agencji stanowią Kalidou Koulibaly, Leroy Sane, Federico Chiesa i Miralem Pjanić. Ostatnio, w dobie pandemii, Liam mocno zaczął rozbudowywać siatkę młodych talentów jak Luka Romero, najmłodszy debiutant w La Liga (15 lat i 219 dni). Duże nadzieje pokładane są też w Tofolo Montielu z Fiorentiny i Filipu Stevanovicu, napastniku Partizana z rocznika 2002.
Rok temu głośno było o Ramadanim, gdy kupił dwa domy na Majorce, zwracając na siebie uwagę hiszpańskiego urzędu skarbowego. Football Leaks wypuścił dokumenty o szemranej współpracy z Apollonem Limassol. Media pisały o praniu pieniędzy, ale od jakiegoś czasu nic nowego w tej sprawie się nie pojawiło. LIAN Sports w minionym roku zarobił 78 milionów euro na prowizjach.
Mino Raiola
Kolejny po Mendesie agent, który w liczbie publikacji na swój temat mógłby stanąć w jednym szeregu ze swoimi piłkarzami. Raiola nie potrzebuje garniturów i krawatów, często widzimy go w japonkach, w niedbale rozciągniętej koszuli albo po prostu w bluzie sportowej z brzuchem wielkim jak piłka. Zlatan Ibrahimović mówi o nim: to gość jak z rodziny Soprano, piłkarzy traktuje jak familię, często dodając do tego trefny mistycyzm. To przecież on o Paulu Pogbie powiedział, że jest jak obrazy Salvadora Dalego: rzadki, więc warty ogromnych pieniędzy.
Raiola zaczynał w pizzerii ojca. Zagadywał piłkarzy Ajaxu, nawijał makaron na uszy, do świetnie władał językami, mówiąc, że angielskiego nauczył się z bajek Disneya, a gdy dorastasz w Holandii to siłą rzeczy łatwiej idzie ci zrozumienie francuskiego i niemieckiego. Potem jest hiszpański i już autostrada do portugalskiego, którego nauczył się podczas negocjacji z Brazylijczykami.
Często powtarza, że to w restauracji nauczył się odpowiedzialności za biznes. I tego jak zdobywać serca ludzi.
Kiedyś chciał wygonić żebraka, bo śmiał zamówić najdroższe wino. Powstrzymał go ojciec, tłumacząc dokładnie kim ten żebrak jest. To była jedna z najważniejszych lekcji w życiu. Raiola często mówi: „Nieważne kim dziś jesteś, ważne kim dopiero się staniesz”. We Włoszech mówią, że otoczył się najlepszymi prawnikami. Na co dzień spotkać go można w Monte Carlo. I co chwilę słychać jak przekonuje do siebie największe talenty świata: Haaland, Donnarumma, młody Thuram, De Ligt - oni wszyscy są u Raioli.
Stellar Group
Brytyjski gigant ma pod sobą aż 800 sportowców i podobnie jak inni tego typu gracze jesienią stał się częścią ICM Partners, agencji talentów z Hollywoodu — tej samej, która zajmuje się interesami Samuela L Jacksona i Beyonce. Mózg operacji, Jonathan Barnett zaczynał zaraz na początku lat 90. jego pierwszymi klientami byli legenda krykieta Brian Lara i bokser Lenox Lewis. Potem stopniowo rozbudowywał siatkę nazwisk, aż w końcu wyrosło z tego imperium.
Stellar jeszcze przed połączeniem miał 13 biur na całym świecie (m.in. w Montevideo i Reykjaviku) oraz zatrudniał 150 osób. Zarabia ponad 100 mln dolarów na prowizjach, w przeszłości sprowadzał Garetha Bale’a do Realu Madryt, a obecnie ma u siebie Eduardo Camavingę, Saula, Jacka Grealisha, Masona Mounta i choćby naszych Wojciecha Szczęsnego oraz Grzegorza Krychowiaka.
Grupa Barnetta, gdzie ważnym ogniwem jest również David Manasseh, nawet w trakcie pandemii, podczas ostatniego okna transferowego zrobiła transfery za 135 mln funtów. Złożyły się na to m.in. transakcje Bena Chilwella do Chelsea, Jeremy’ego Doku do Rennes i Sergino Desta do Barcelony. Stellar pośredniczył też w transferze Ondreja Dudy z Herthy do Koeln.